Hejnał cierpienia płynął z zamkowej wieży…
Ostatnimi czasy wiele kontrowersji i sprzecznych opinii wywołała sprawa lokalizacji stałej ekspozycji moskiewskiej ikony cerkiewnej w funkcjonującym w zespole zamkowym Radziwiłłów w Białej Podlaskiej Muzeum Południowego Podlasia. W mediach elektronicznych pojawiły się doniesienia, że miasto rozważa utworzenie tam osobnej galerii ikony, mającej stanowić swoistą wizytówkę turystyczną Białej Podlaskiej, ale i całego regionu.
Zamierzenia te wywołały oburzenie środowisk naukowych, specjalistów badających od wielu lat dzieje regionu, których władze nigdy nie poprosiły o opinię na temat planowanego przedsięwzięcia.
Służyć prawdzie
Uczony powinien zawsze odkładać na bok swoje poglądy polityczne i służyć prawdzie, do czego swego czasu wzywał nas św. Jan Paweł II. I ową prawdę w tym momencie musimy wyraźnie naświetlić. Po pierwsze, po dziś dzień nie doczekaliśmy się profesjonalnie przygotowanej wystawy przybliżającej dzieje męczeństwa unitów podlaskich w zakresie, na jaki oni zasługują. Najwyższy czas na stworzenie muzeum upamiętniającego bohaterskie losy naszych przodków, tym bardziej że ostatnie wydarzenia dowodzą, że wiedza na ten temat zarówno szerokich mas społecznych, jak i decydentów politycznych jest znikoma. Odpowiednia ekspozycja poświęcona unitom powinna zostać ulokowana m.in. w Muzeum Południowego Podlasia. Jednak tworząc taką wystawę, zasięgajmy opinii uczonych, gotowych w każdej sytuacji służyć życzliwą pomocą.
Męczeństwo miejscowego Kościoła
Należy też pamiętać, że męczeństwo unitów podlaskich to także męczeństwo miejscowego Kościoła rzymskokatolickiego, ponieważ władze carskie i rosyjska Cerkiew prawosławna prześladowały nie tylko siłą przepisanych na prawosławie grekokatolików. Niespotykane represje uderzyły także w miejscowy Kościół. Dokumenty rosyjskie wyraźnie pokazują, że akcja masowego zamykania świątyń rzymskokatolickich na południowym Podlasiu łączyła się z represjami wymierzonymi w unitów. W sumie władze carskie zamknęły ponad 20 świątyń i szereg klasztorów, m.in. sanktuarium w Kodniu i w Leśnej Podlaskiej (w Leśnej ulokowano żeński zakon prawosławny). Podobną genezę ma również likwidacja diecezji podlaskiej w 1867 r.
Represjami dotknięci zostali także miejscowi kapłani. Za pomoc niesioną unitom karano ich grzywnami, czasami nawet w wysokości rocznych poborów. W skrajnych przypadkach skazywano ich na pobyt w zakonie rzymskokatolickim ulokowanym poza terenami unickimi lub zesłanie w głąb Rosji. Najczęściej po kilku grzywnach dany duchowny otrzymywał zakaz pracy duszpasterskiej na terenach pounickich. W sumie ukarano tak 42 kapłanów z guberni siedleckiej.
Krwawa karta historii
Oczywiście represje dotknęły przede wszystkim samych unitów. Szacuje się, że w okresie od 1867 r. do 1905 r. władze carskie ukarały w różny sposób nawet ponad 100 tys. tzw. opornych. Najczęściej były to grzywny ściągane masowo z ludności wiejskiej za uchylanie się od zaspokajania potrzeb religijnych w Cerkwi. Prześladowania inicjował zazwyczaj donos lokalnego proboszcza prawosławnego. Osoby najbardziej nieprzejednane trafiały do więzień.
Z reguły początkowo umieszczano ich w areszcie powiatowym. Następnie zwalniano lub kierowano do więzień w Białej Podlaskiej czy w Siedlcach. Po określonym czasie zasięgano opinii lokalnego proboszcza prawosławnego i podejmowano decyzje o powrocie skazanego do domu bądź ewentualnie zsyłce w głąb Rosji. Dodajmy tylko, że więzienie bialskie do 1898 r. znajdowało się w murach zamku Radziwiłłów, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Południowego Podlasia, i w którym planowane jest ulokowanie stałej ekspozycji rosyjskiej ikony cerkiewnej.
Największe przepełnienie więzienia w Białej i Siedlcach odnotowano w latach 1874-1875, tj. w czasie dramatycznych wydarzeń towarzyszących likwidacji Kościoła unickiego na Podlasiu, w trakcie których śmierć poniosło kilkadziesiąt osób. Do więzienia w Białej trafili wówczas zarówno uczestnicy obrony cerkwi unickiej w Drelowie, jak i w Pratulinie. Osoby, które przeżyły salwy wojska, zostały brutalnie wychłostane przez oddziały kozackie, a następnie część z nich przewieziono do Białej. Kilku więźniów zmarło na miejscu od ran lub na skutek pobicia. Podobne dramatyczne wydarzenia odnotowano także w innych parafiach.
Organista jedynej funkcjonującej wówczas w Białej parafii rzymskokatolickiej pw. św. Anny tak wspomina te czasy: „… Podlasie całe zlane zostało krwią katowanych i męczonych unitów – Pratulin, Drelów, Łomazy, Kłoda i inne miejscowości zdobyły krwawe karty w dziejach męczeństwa. Zamek bialski, zamieniony wówczas na więzienie, zapełniony był unitami. Z wieży zamkowej, jak hejnał cierpienia, płynęła pieśń religijna więzionych mężczyzn i niewiast, których całą winą było głębokie przywiązanie do wiary swych ojców”.
W sumie przez więzienie przewinęło się co najmniej kilka tysięcy prześladowanych unitów podlaskich oraz kilkuset zesłańców, z których duża część nigdy nie powróciła do domów. Zgodnie z danymi carskimi tylko w okresie 1874-1875 przetrzymywano tam 334 zesłańców, którzy trafili następnie do guberni chersońskiej i jekaterynosławskiej (obecnie Ukraina). Do 1895 r. na miejscu zsyłki zmarło 65 osób.
Jedyną naszą zbrodnią jest, że wierzymy…
Przytoczmy może fragment prośby 23 unitów podlaskich, którą 5 czerwca 1883 r. skierowali do cara Aleksandra III. Dobrze obrazuje ona dramat miejscowych grekokatolików: „W roku 1874, podczas zjednoczenia greko-unitów Kraju Przywiślańskiego z prawosławną Cerkwią, za nieprzyjęcie prawosławia byliśmy zamknięci na rok w więzieniu i następnie w 1875 r., w drodze postanowienia administracyjnego, zostaliśmy zesłani do guberni chersońskiej i jekaterynosławskiej bez prawa wyjazdu z miejsc zsyłki i bez określenia czasu pobytu. Nie posiadając duchownych swojej religii i świątyń, przyjęliśmy wyznanie rzymskokatolickie. Wszystkie lata zsyłki przeżyliśmy z pokorą i cierpieniem, ufni w Boże miłosierdzie i wielką Carską miłość. […] Panie! Pozwól nam powrócić do Ojczyzny, nie zabraniaj nam wyznawania naszej rzymskokatolickiej wiary”.
Inna grupa w prośbie z 1890 r. tak upraszała cara: „W 1875 r., my – greko-unici, za sprzeciw wobec przyjęcia religii prawosławnej, byliśmy zesłani do guberni chersońskiej. Minęło już 15 lat, jak jesteśmy pozbawieni dzieci, żon, domu rodzinnego – jednym słowem wszystkiego, co drogie człowiekowi w jego życiu. […] Żona jednego z nas choruje, dwa lata spędziła w łóżku, a dzieci nie mają kawałka chleba […]. Panie, ty sam masz dzieci, ty wiesz, że nie ma nic bliższego ojcu, jak jego dzieci. Panie, jesteś jak ojciec ukochanych dzieci swoich, rozumiesz sam, jak ciężko jest ich nie widzieć przez 15 lat. Jakim bólem jest, kiedy ojciec wie, że jego dzieci są bez środków do życia. […] Panie, my nikogo nie zabiliśmy, niczego złego nie zrobiliśmy, jedyną naszą zbrodnią jest, że wierzymy i uważamy, że wyznawanie religii, którą wyznawali nasi przodkowie, przybliży nas do Twórcy i zasłużymy u Niego na odpuszczenie grzechów naszych. Jeśli to nasza wina, to my za to przed Panem Bogiem odpowiemy […] Prosimy i błagamy Cię, Najwyższy Monarcho, uwolnij nas od nadzoru policji i daj nam prawo powrócić do Ojczyzny i przyjąć naszą wiarę rzymskokatolicką […]”.
Jesteśmy im to winni
Mając na uwadze tragiczne losy zamku Radziwiłłowskiego w Białej Podlaskiej, warto się zastanowić, czy lokalizacja stałej ekspozycji rosyjskiej ikony cerkiewnej w tym miejscu to dobra decyzja. Czy nie lepiej pomyśleć o wspomnianym przygotowaniu w murach zamkowych ekspozycji poświęconej męczeństwu unitów, w tym ich zesłaniu? Odpowiednie dokumenty są przechowywane w Petersburgu, bez większych problemów można do nich dotrzeć. Dodatkowo w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie znajduje się pokaźny zbiór ponad 300 oryginalnych listów unitów podlaskich zesłanych w głąb Rosji. Może warto je w końcu zeskanować i wyeksponować, ale także naukowo opracować? Należy również rozpocząć systematyczną pracę nad zbieraniem pamiątek po unitach podlaskich. Jesteśmy to winni naszym bohaterskim przodkom.
Dr Andrzej Szabaciuk
Katolicki Uniwersytet Lubelski