Hejt sterowany
Przypomnijmy: historia sięga 2007 r. Wtedy to Marek L. odwiedził proboszcza, przedstawiając się jako były ministrant, który potrzebuje pieniędzy na leczenie żony. Pożyczył 23 tys. zł. Gdy ksiądz dowiedział się, że został oszukany, zażądał zwrotu pożyczki. Wówczas Marek L. napisał do biskupa płockiego pismo, w którym znalazło się oskarżenie o wykorzystywanie seksualne - miało do niego rzekomo dojść w latach 1980-1981. Ksiądz został ukarany przez biskupa trzyletnim zakazem sprawowania posługi kapłańskiej, odebrano mu dobre imię, stracił zdrowie. Biskup chciał szybko zamknąć sprawę oskarżenia. Rozpoczął się proces sądowy, w którym domagano się przykładnego ukarania „przestępcy” i wypłaty odszkodowania - pomimo faktu, iż za księdzem stali murem parafianie, zaś dowody były niejasne.
Sprawa stał się medialna. Temat był „grzany” i zajadle wykorzystywany przez lewicowe media, „ofiarę” księdza – przestępcę traktowano jak gwiazdę! Marek L. doskonale czuł się w tej roli, czerpiąc zresztą z całego procederu niezłe profity. Wszystko okazało się kłamstwem.
Dlaczego psuć narrację?
Zapewne Państwo pierwszy raz słyszycie o sprawie. Żadna z mainstreamowych stacji telewizyjnych w Polsce nawet nie zająknęła się o uniewinnieniu księdza Zdzisława. Podobnie zresztą, jak tematem tabu jest sprawa kard. George Pella, który w australijskim więzieniu o zaostrzonym rygorze – pomimo ewidentnych dowodów wskazujących na konfabulację – spędził wiele miesięcy. 7 kwietnia 2020 r. Sąd Najwyższy jednomyślnie uchylił skazujący wyrok, uniewinniając purpurata z zarzutów. ...
Ks. Paweł Siedlanowski