Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Historia i film – połączenie idealne

„Baba ze szczurem” to kolejny film fabularny, który zrealizowało Terespolskie Studio Filmowe. Akcja toczy się pod koniec II wojny światowej i opowiada o losach polskiego partyzanta i żołnierza Wehrmachtu, Polaka, siłą wcielonego do niemieckiego wojska.

- To nie jest nasz pierwszy film. W ubiegłym roku nakręciliśmy „Ciosy”, w których chcieliśmy pokazać działalność Armii Krajowej w Terespolu i okolicach. Realizacja tego obrazu była możliwa dzięki grantowi z Narodowego Centrum Kultury. Kiedy kończyliśmy „Ciosy”, wpadliśmy na pomysł „Baby ze szczurem”, która pierwotnie miała być westernem. Jednak uznaliśmy, że skoro mamy dostęp do mundurów z okresu II wojny światowej, skupimy się na tamtych czasach. I tak narodziła się komedia niekoniecznie wojenna - opowiada Wojciech Prokopiuk, producent filmu, właściciel Terespolskiego Studia Filmowego i autor scenariusza. Film opowiada o perypetiach polskiego partyzanta, który zgubił swój oddział, oraz pochodzącego ze Śląska i siłą wcielonego do Wehrmachtu niemieckiego żołnierza, który ucieka z wojska. Spotykają się przypadkiem, błąkając się po lesie. - Niemiecki żołnierz zna miejsce ukrycia cennego obrazu. Nie wie, co to za płótno, bo nie zna się na malarstwie. Opowiada o tym polskiemu partyzantowi, który lubi sztukę. Wnioskuje on, iż dziełem schowanym w bunkrze jest „Dama z łasiczką”.

Postanawiają je zdobyć. W rezultacie okazuje się, że nie jest to ten obraz. Nie przedstawia większej wartości, jednak wiele lat po wojnie trafia na licytację. Podczas aukcji z płótna wypada kartka. Znajdują się na niej współrzędne miejsca, gdzie ukryty jest skarb III Rzeszy – streszcza film W. Prokopiuk.

Reżyserem „Baby ze szczurem” jest Marek Prokopiuk. W role głównych bohaterów wcielili się Tomasz Wasil, uczeń terespolskiego liceum, i Rafał Czerko, licealista z Białej Podlaskiej. – W filmie zagrali też m.in. starsi mieszkańcy miasta, mój sąsiad, moja córka Maja, która była najmłodszą aktorką – wylicza W. Prokopiuk.

 

Cztery miesiące na planie

Scenariusz powstał zaledwie w miesiąc. Pierwszy klaps padł w lutym, ostatni – na początku czerwca. W sumie praca trwała cztery miesiące. – Praktycznie w każdy weekend zbieraliśmy ekipę i ruszaliśmy na plan. Film kręciliśmy w rejonie Terespola, głównie w lasach, a także w bunkrach w Łobaczewie. To część twierdzy brzeskiej. Forty przemieniliśmy w pomieszczenia z II wojny światowej, ustawiając w nich stare meble. Natomiast sceny aukcji obrazu powstały w bibliotece miejskiej oraz centrum miasta – mówi właściciel Terespolskiego Studia Filmowego, który na co dzień pracuje jako przedstawiciel handlowy, a po godzinach pasjonuje się historią i kręci filmy.

 

O przeszłości trzeba mówić

Terespolskie Studio Filmowe powstało trzy lata temu, ale wcześniej kręciło reportaże m.in. o działalności Miejskiego Ośrodka Kultury w Terespolu czy z miejscowych wydarzeń – np. „Różaniec do granic”, „Pasterka Terespol 2017”, „Jesień, cztery pory roku”. Niektóre filmiki umieszczone na Youtube miały nawet ponad 1,3 tys. wyświetleń. Studio jest też organizatorem wydarzeń upamiętniających historyczne rocznice. – Filmem i historią interesuję się od dziecka. Uważam, że nasza przeszłość jest tak ciekawa i ważna, iż trzeba ją przypominać. Może moja pasja wynika z tego, że moi przodkowie walczyli podczas II wojny światowej, byli zsyłani na Sybir, walczyli w powstaniu warszawskim, zostali też żołnierzami wyklętymi. Chcę o tym opowiadać i w tym celu wykorzystuję jedną z najbardziej skutecznych form przekazu – film – wyjaśnia.

Swoją pasją W. Prokopiuk zaraził obydwu synów i córkę. Wspiera ich także żona pana Wojciecha, która zajmuje się charakteryzacją.

 

Pasji nie przelicza się na pieniądze

Wbrew pozorom wyprodukowanie amatorskiego filmu nie jest łatwe. Potrzebne są pieniądze i ludzie. Ktoś musi zagrać, stanąć za kamerą, zrobić zdjęcia. Potrzebny jest dźwiękowiec i sprzęt. To wszystko stanowi wyzwanie, tym bardziej że amatorskie filmy nie mają budżetu. – Wspierają nas urząd miasta i MOK, które udostępniają np. pomieszczenia czy nagłośnienie, a także Prochownia, gdzie znajduje się muzeum, skąd bierzemy kostiumy, m.in. mundury. O resztę musimy zadbać sami. Wszelkie nakłady pochodzą z mojej kieszeni. Szacuję, iż „Baba ze szczurem” kosztowała ok. 1,5 tys. zł. Jednak pasji nie przelicza się na pieniądze. Poza tym cieszę się, że młodzież angażuje się w nasze działania, poznając przy tym historię, co jest jednym z głównych celów naszej działalności – przyznaje W. Prokopiuk.

 

Pomysły i plany

Premiera „Baby ze szczurem” odbyła się we wrześniu. Przybyło na nią ok. 100 osób. Podczas pokazu nie szczędzono słów uznania pod adresem filmowców, którzy już pracują nad kolejnym obrazem. Tym razem będzie to fabularyzowany dokument o życiu w przedwojennym Terespolu. W planach jest także film współczesny, ale szczegółów W. Prokopiuk nie chce na razie zdradzać.

Natomiast „Baba ze szczurem” została zgłoszona do konkursu w ramach Festiwal Filmów Amatorskich Filmowe Zwierciadła, który w grudniu odbędzie się w Ostrołęce. 

MD