Historia na dzień dobry
Nie wchodzi się jednak dwa razy do tej samej rzeki, a i świadomość historyczna w ciągu trzech ostatnich dekad znacznie się zmieniła. Nie zamierzam tu „malkontencić” - jak mawiał jeden z oficerów, z którym miałem do czynienia w szkole podchorążych rezerwy (trzeba bowiem wiedzieć, że dawniej absolwenci studiów wyższych musieli odsłużyć swoje i należą teraz do tej nielicznej grupy w naszym społeczeństwie, która wie choćby to, że karabin należy trzymać lufą od siebie; tyle że wiekowo to już nie są młodzieńcy). Wracając do świadomości historycznej, szczególnie tej dotyczącej dziejów regionalnych, małych ojczyzn, ludzi z nimi związanych, to jestem optymistą. Wiele się tu zmieniło na lepsze przez ostatnich 30 lat. Dlaczego tak uważam - oto przykład.
Na przełomie XX i XXI w. prowadziłem zajęcia ze studentami siedleckich uczelni. Zazwyczaj na pierwszym spotkaniu pytałem, skąd pochodzą, były to bowiem czasy, kiedy nie obowiązywało jeszcze RODO. Mieszkańcy miast bez problemu mówili, że są z Białej, Siedlec czy Włodawy. Inaczej było z tymi spoza miast. Pytani, skąd pochodzą, mówili nierzadko: spod Łukowa, niedaleko Radzynia Podlaskiego, koło Garwolina. Dopiero „dociskani” wyjaśniali, że chodzi np. o Gręzówkę, Kąkolewnicę lub Trąbki. Tak jakby wstydzili się swego pochodzenia, a może raczej braku wiedzy o rodzinnych miejscowościach. Tylko skąd tę wiedzę mieli czerpać? Z nielicznych niskonakładowych publikacji, kierowanych przeważnie do środowiska zawodowych historyków? Innych możliwości wtedy nie było.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Swoje monografie mają nie tylko miasta i miasteczka naszego regionu, ale także gminy, parafie czy pojedyncze wioski. Publikuje się książki i artykuły o ludziach, szkołach, zabytkach. Stało się tak dzięki ogromowi pracy wykonanej zarówno przez profesjonalnych historyków, jak i rzeszę pasjonatów, z których wielu posiada dokonania nieustępujące poziomem pracom absolwentów studiów historycznych. Efekty tej pracy mierzone są setkami publikacji wydanych tradycyjnym drukiem czy dostępnych w internecie.
Efektem jest pogłębianie wiedzy, której nie znajdziemy w podręcznikach do historii. Biorąc pod uwagę nasz region, cóż znajdziemy w podręcznikach szkolnych czy akademickich? Miejsca kilku bitew, jak Maciejowice, Iganie bądź Stoczek Łukowski, nazwiska rodów znaczących w dawnej Rzeczpospolitej (Radziwiłłowie, Potoccy, Czartoryscy, Zamoyscy, Sapiehowie), którzy posiadali siedziby w naszym regionie. Na hasło „unici podlascy” nawet studenci historii drapią się często w głowy, próbując kojarzyć temat z Unią Europejską.
Na szczęście większość czytelników „Echa Katolickiego” to mieszkańcy naszego regionu i im raczej nie trzeba tłumaczyć, kim byli unici, co się działo w Pratulinie czy Drelowie, gdzie leży Kodeń albo Leśna Podlaska. Duża w tym zasługa lokalnych mediów, takich właśnie jak „Echo”, gdzie zawsze jest miejsce na materiały poświęcone regionalnej historii. W tym miejscu trudno nie wspomnieć wieloletniego współpracownika naszego tygodnika dr. Józefa Geresza. Zmarły zbyt wcześnie uczony przez kilkanaście lat publikował co tydzień kolejne części cyklu historycznego pt. „Z dziejów Podlasia”. Ten erudycyjny cykl cenili zarówno profesjonalni historycy, jak i rzesze innych czytelników. Do dziś niektórzy starają się skompletować wszystkie odcinki, co nie jest łatwe, gdyż było ich grubo ponad 600.
Wiernych czytelników artykułów dr. Geresza muszę jednak zmartwić. Felietony historyczne, który dzięki życzliwości redakcji zamierzam prezentować na łamach „Echa”, nie będą kontynuacją cyklu autorstwa dr. J. Geresza. Mam nadzieję jednak, że podobnie jak ten znawca i popularyzator dziejów Podlasia nie zanudzę swoją pisaniną, a przedstawione treści przybliżą różne aspekty historii regionalnej. Chciałbym prezentować przede wszystkim historie związane z dziejami naszego regionu wyznaczonego mniej więcej granicami diecezji siedleckiej, co nie znaczy, że czasami tych granic nie przekroczymy. Będzie to więc Podlasie, ale też Mazowsze i Lubelszczyzna. Chronologicznie będzie różnie, od średniowiecza do czasów współczesnych. Pisałem powyżej, że poziom wiedzy o regionalnej historii w ostatnich latach znacznie się podniósł, jednak nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej.
dr Grzegorz Welik – dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach