Diecezja
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Historia pisana krwią

W tym roku mija 420 lat od zawarcia unii brzeskiej i 20 lat od beatyfikacji Męczenników Podlaskich. Podwójna rocznica skłania do podsumowań.

Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej uczciło jubileusz specjalną wystawą. Ekspozycja Wierni w wierze opowiada o konsekwencjach unii i tragicznych prześladowaniach unitów. Po wejściu na salę wystawienniczą wzrok zwiedzających pada na duże stare ikony z dawnych kościołów unickich. Przedstawiają one Jezusa, Matkę Bożą i świętych, m.in. św. Jozafata Kuncewicza - ważnego patrona zwolenników unii brzeskiej.

Trudno przejść obojętnie także obok szat liturgicznych. Na wystawie można zobaczyć barwne, bogato zdobione dalmatyki i ornat. Całości dopełniają publikacje książkowe, starodruki oraz historyczne dokumenty.

– Prezentujemy pierwsze wydanie dokumentów synodu zamojskiego w Rzymie z 1724 r., misje bialskie z 1792 r., wydawnictwa drukarni zamojskiej z XVII w. i ewangeliarze z XVIII w. – mówi Mirosław Barczyński, starszy kustosz muzeum. – Można obejrzeć także księgę urodzeń z Przegalin, księgę chrztu dzieci z bialskiego kościoła bazyliańskiego (obecnie pw. Narodzenia NMP) oraz modlitewniki wiernych i brewiarze księży unickich. Wystawę zamykają księgi Liber Conversorum z parafii w Białej Podlaskiej, Międzyrzeca Podlaskiego i Janowa. Zawierają one nazwiska unitów, którzy po ukazie tolerancyjnym z 1905 r. oficjalnie przeszli do Kościoła katolickiego – dodaje autor wystawy.

Monstrancja i stół

Na ekspozycji znajdują się również krzyż z cerkwi unickiej w Drelowie zdjęty 18 stycznia 1874 r. i przez lata przechowywany w Łózkach, przepiękna zabytkowa monstrancja z parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Klonownicy Dużej oraz drewniany stół używany do odprawiania Mszy św. podczas misji unickich zorganizowanych w 1903 r. w okolicach Włodawy.

Warto zaznaczyć, że miejsce, gdzie mieści się muzeum i prezentowana jest wystawa (wieża zamkowa), przed laty służyło za więzienie. Tu przetrzymywano m.in. opornych unitów z Podlasia. Stąd też, zwiedzając ekspozycję, należy zatrzymać się przy tablicach opisujących prześladowania w poszczególnych parafiach. Z krótkich notatek możemy dowiedzieć się o karach, jakim zostali poddani unici, kontrybucjach, zesłaniach na Syberię, zamykaniu kościołów, zajmowaniu sprzętów liturgicznych, biciu nahajkami i licznych aresztowaniach. Unici wyszli z tej straszliwej próby zwycięsko. Niejednokrotnie jednak za odwagę trwania przy wierze przodków musieli zapłacić najwyższą cenę.

Duchowe dziedzictwo

Jak podkreśla Małgorzata Nikolska, dyrektor MPP, wystawa „Wierni w wierze” wpisuje się również w obchody Światowych Dni Młodzieży, ponieważ pokazuje naszą trudną historię i duchowe dziedzictwo. – Chyba nie ma rodziny na Podlasiu, która wśród swoich przodków nie miałaby unitów. Warto też podkreślić, że oni byli nie tylko wierni w wierze. Unici zapisali się w historii także jako lojalni obywatele naszego państwa i wielcy patrioci – zaznacza pani dyrektor.

Na otwarcie ekspozycji przybyło wielu znamienitych gości, m.in. bp Kazimierz Gurda, prezydent Dariusz Stefaniuk oraz bialscy proboszczowie.

Prezentowane eksponaty pochodzą m.in. z Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach i MD w Zamościu, Muzeum Ziemi Chełmskiej, bialskiej parafii Narodzenia NMP, parafii neounickiej w Kostomłotach i parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Drelowie. Wystawa będzie czynna do 18 września.


Świadomi i aktywni katolicy

PYTAMY dr. Andrzeja Szabaciuka, pracownika naukowego Katedry Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Panie Doktorze, jakie znaczenie miała beatyfikacja Męczenników Podlaskich z Pratulina?

Ogromne. Przez wiele lat temat unitów i ich prześladowań był przemilczany. Badało go niewielu historyków, ponieważ nie wróżył kariery naukowej. Był uznawany za kontrowersyjny, bo antyrosyjski. Rodziły się też obawy, że podjęcie tego tematu może odbić się negatywnie na stosunkach Kościół katolicki – Cerkiew prawosławna. Plany beatyfikacji pojawiły się już w okresie międzywojennym. Bp Henryk Przeździecki zebrał wstępny materiał zawierający relacje naocznych świadków tamtych wydarzeń. Niestety, z wielu przyczyn nie udało się wówczas doprowadzić procesu do końca. Szanse na beatyfikację pojawiły się wraz z pontyfikatem Jana Pawła II. On miał trochę inny stosunek do Wschodu i Kościoła unickiego; rozumiał złożoność jego historii i doceniał bohaterstwo grekokatolików, którzy bronili swojej wiary. Beatyfikacja unitów z Pratulina była symbolicznym aktem, bo osób takich jak Wincenty Lewoniuk i jego towarzysze było zdecydowanie więcej. Po dramatycznych wydarzeniach w Drelowie i Pratulinie ponad 300 ludzi skazano na zesłanie w głąb Rosji. Dziesięć lat później do zesłańców dołączyły ich rodziny (269 osób). Część nigdy nie wróciła do Polski.

Warto pamiętać, że w przygotowaniu procesu wziął udział zespół wybitnych specjalistów, m.in.: dr Tadeusz Krawczak, dyrektor Archiwum Akt Nowych, i zmarła w ostatnim czasie prof. Hanna Dylągowa z KUL. Cieszę się z wystawy przygotowanej w MPP. Takich ekspozycji powinno być jednak zdecydowanie więcej. Tematyką unicką coraz częściej interesują się osoby nie tylko z Polski, ale i zagranicy. Trzeba też pamiętać, że prześladowania grekokatolików miały miejsce również na Białorusi i Ukrainie, ale to właśnie tu, na Podlasiu, skala męczeństwa była największa.

Nasza wiedza na temat unitów w ostatnim czasie wzrosła?

Na wystawie możemy zobaczyć księgę Liber Conversorum z Białej Podlaskiej. Zapisano w niej ponad 18 tys. nazwisk osób, które po 1905 r. (tj. ukazie tolerancyjnym) oficjalnie przeszły z Cerkwii prawosławnej do Kościoła katolickiego. W Międzyrzecu takich ludzi było ok. 9 tys. Tamte wydarzenia zmieniły oblicze religijne dzisiejszej diecezji siedleckiej. Radzyń Podlaski, Biała, Międzyrzec stały się centrami pielgrzymek niezliczonych tłumów. Podekscytowani byli unici stali w długich kolejkach przed kościołami, chcąc jak najszybciej dopełnić formalności związanych z powrotem do Kościoła rzymskokatolickiego.

Obecnie coraz więcej osób uświadamia sobie, że jesteśmy potomkami ludzi, którzy tak wiele wycierpieli za wierność wierze ojców. Kwestia unicka (np. passus o Drelowie i Pratulinie) pojawia się dziś także w podręcznikach uniwersyteckich. Na rynku wydawniczym ukazało się kilka wartościowych publikacji o prześladowaniach grekokatolików. Temat nie jest jednak do końca wyczerpany.

Aktualnie kończę pracę nad publikacją o zesłańcach z diecezji siedleckiej. Na zesłanie trafiali najbardziej gorliwi, głęboko wierzący unici. Mogli oni w każdej chwili wrócić do rodzin – warunkiem było jednak przyjęcie prawosławia. Warto przypominać, że w lubelskich archiwach zachował się cały zasób dokumentacji czekający na badaczy. Przejrzałem tylko fragment tych zbiorów. W pojedynkę trudno przeanalizować i opracować tysiące dokumentów. Nie wszyscy potrafią czytać rękopisy w języku rosyjskim. To żmudne badania, ale na pewno dają dużo satysfakcji.

Jakimi ludźmi byli unici z naszych stron?  

Zesłańcy byli ludźmi głęboko wierzącymi. Urzekła mnie ich znajomość Pisma Świętego – jego fragmenty często przywoływali w listach adresowanych do żon czy córek. Z analizy dokumentacji żandarmerii wiemy też, że konfiskowano im całe zbiory książek religijnych, obrazów oraz ikon. Unici jeździli na pielgrzymki do Częstochowy i innych sanktuariów. Byli świadomymi i aktywnymi katolikami – nie zamykali się w domu, by modlić się po cichu. Odznaczali się również solidarnością, nigdy nie wydawali swoich sąsiadów. Opór unicki okazał się trwały m.in. dzięki bractwom różańcowym, które działały w podziemiu, organizując pielgrzymki i udzielając członkom różnorodnego wsparcia.

Unici uczą nas, jak przetrwać trudne czasy, być solidarnymi i odważnymi, a przede wszystkim wiernymi swoim przekonaniom. Oddanie sprawie niejednokrotnie przypłacali życiem, musieli znosić dotkliwe kary skazujące ich rodziny na życie w ubóstwie. Trwająca w oporze rodzina nie mogła przekazać swojego majątku w spadku dzieciom. Władza bowiem, uznając synów czy córki za potomstwo z nieprawego łoża, przejmowała majątek na rzecz skarbu państwa. Z kolei osoba, która decydowała się na porzucenie oporu, mogła liczyć na różne profity, pozwalano jej np. dokupić ziemi, wziąć kredyt w rosyjskim banku włościańskim czy zakupić sprzęt rolniczy po dobrej cenie. Przed tymi, którzy wybierali prawosławie, otwierała się też możliwość kariery urzędniczej. W tamtych czasach, kto nie chodził do cerkwi, nie mógł być np. sołtysem czy wójtem.

Oglądając wystawę, zwróćmy szczególną uwagę na ikony, księgę Liber Conversorum oraz tablice z opisami prześladowań w poszczególnych parafiach. Trudno powiedzieć, jak wyglądałyby dziś te tereny, gdyby nie bohaterska postawa naszych porządków. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że to ich bohaterstwo sprawiło, że te tereny są obecnie częścią Polski. I za to też powinniśmy być im wdzięczni.

Dziękuję za rozmowę.

AWAW