Kultura
fot. DK Dubeczno
fot. DK Dubeczno

Historia szkłem pisana

Pomysł, by zebrać i pokazać szkło powstałe na przestrzeni lat w hucie z Dubeczna, mieszkańcom bardzo się spodobał.

Efekt, czyli sama wystawa, to niejedyna wartość płynąca z tej inicjatywy. Równie ważny jest fakt, że udało się stworzyć coś wspólnie i pobudzić ludzi do działania. Jak przyznaje Monika Doszko z Domu Kultury w Dubecznie, pomysł zrodził się jakiś czas temu, teraz nadszedł czas realizacji. - Jeszcze w pandemii próbowaliśmy znaleźć wspólny mianownik, zastanawialiśmy się, jak zaktywizować mieszkańców regionu poprzez odkrywanie swojego dziedzictwa kulturowego - tłumaczy zamysł.

Zadanie wymagające, a do tego nie sprzyjał mu czas, bo covid ograniczył wiele działań.

– Spotkaliśmy się z mieszkańcami, by o tym porozmawiać, zachęcić do działania, wyciągnąć z marazmu, w jaki popadli – wspomina instruktorka, dodając, że zauważyła, iż Dubeczno nie korzysta z dziedzictwa, jakie posiada. Ma na myśli hutę szkła, która działa w miejscowości – w zasadzie nieprzerwanie (!) od 1872 r. Piec do wytopu szkła wygaszano tylko: w czasie I wojny światowej, z powodu strajków w 1926 i 1936 r. oraz w 1924 i 1936 r. z powodu braku popytu.

– Podczas majowego spotkania staraliśmy się znaleźć coś, co jest wartością wyróżniającą Dubeczno spośród innych miejscowości. Okazało się, że to właśnie huta – wspomina, wskazując na pomysł, który bardzo szybko przeszedł w fazę realizacji, bo już w sierpniu wystawa doszła do skutku.

 

Nieformalny początek

Myśl, by do integracji mieszkańców wykorzystać hutę szkła, zrodziła się podczas poszukiwań początków Dubeczna. – Zastanawialiśmy się, kiedy zaczęła formować się miejscowość. Wiele informacji wskazywało na to, że jej nazwa zaczyna funkcjonować samodzielnie w momencie powstania huty – tłumaczy M. Doszko z uwagą, że to właśnie wtedy Dubeczno oddzieliło się od dóbr hańskich jako osada hutnicza. – Rozmawiając z osobami starszymi, z ludźmi spoza Dubeczna, zawsze słyszałam: „Wy mieliście lepiej, bo mieliście hutę” – dodaje. – Wszystko dlatego, że ona prosperowała i w czasie wojny, i w trudnych latach powojennych. Dawała mieszkańcom nie tylko pracę i zarobek, ale też dostęp do produktów, które mogli ewentualnie spieniężyć. Ta huta niewątpliwie jest sercem tej społeczności – przyznaje M. Doszko.

 

Tylko w pamięci

Pani Monika – z racji tego, że odbierała szkło od mieszkańców – miała okazję z nimi rozmawiać, słuchać wspomnień, w których centrum była właśnie huta szkła w Dubecznie. – Z ich opowieści wyłaniało się wiele ciekawych historii, zwłaszcza dotyczących starego szkła, z lat 20, 30. Ono ma tak ciekawą historię, że teraz, patrząc na poszczególne elementy wystawy, nie widzę kieliszków, dzbanków, ale ludzi, wydarzenia, emocje, których były udziałem. To niesamowite – zachwyca się, zwracając uwagę, że dla wielu mieszkańców Dubeczna i okolic starsze szkło stanowi ślad pamięci przekazywany z pokolenia na pokolenie, namacalny element życia dziadków, pradziadków, którzy pracowali w hucie.

Jedną z takich osób jest Jadwiga Celińska, a historia jej rodziny z hutą wiąże się szczególnie. Pani Jadwiga wciąż mieszka w Dubecznie, pracę w fabryce zaczęła w 1973 r. – To był jedyny zakład w pobliżu – wspomina. – Pracowałam na zdobieniu, wcześniej uczyłam się fachu w Stroniu Śląskim. Zdobiłam wazony, kieliszki, talerze, patery – wylicza, podkreślając, że lubiła swój zawód. – Założycielem huty był Żyd Schuldberg, w rękach tej rodziny  firma pozostawała do 1939 r. Znałam wnuki właścicieli, zwłaszcza Halinę (Giselę). Było ich troje, udało im się przeżyć wojnę – opowiada, podkreślając, że Halinie pomogła w tym mama pani Celińskiej – Jadwiga Sosnowska. – W czasie okupacji mamusia – miała wtedy 17, może 18 lat – przeniosła ją przez las jakieś 20 km na plecach, żeby ukryć. Dzięki temu Halinie udało się przeżyć. Po wojnie Żydzi zabrali ją do Izraela – wspomina. Halina odwiedziła Dubeczno dwukrotnie, ostatnio dziesięć lat temu. Za każdym razem spotykała się z J. Celińską. – Podkreślała, że mojej mamusi zawdzięcza życie, dzięki niej narodziła się drugi raz. Niestety, nie miała okazji podziękować jej osobiście, bo mamusia już nie żyła – opowiada J. Celińska.

 

Inna epoka

Tym, co zasmuca, jest fakt, że młode pokolenie nie ma poczucia tej wartości, jaką dla starszych stanowi huta. – Grubą kreską należałoby oddzielić lata powojenne i kiedy huta była państwowa od tych, gdy trafiła w ręce prywatne – zauważa M. Doszko. – To zupełnie inna epoka. Nawet kiedy ludzie opowiadają o szkle z Dubeczna, bardzo rzadko mówią o współczesności – tłumaczy, dodając, że w hucie spotykali się mieszkańcy miejscowości, ale też tzw. przysiółków. – Tam mieli okazję do rozmów, bycia ze sobą – zauważa M. Doszko. Za czasów państwowych huta i mieszkańcy stanowili jedność, życie i praca się przenikały. – Chociażby dom kultury w Dubecznie powstał z inicjatywy mieszkańców przy wsparciu huty. To jej pracownikom z pensji potrącano pewną kwotę na rzecz tej inicjatywy – przytacza przykład tego przenikania M. Doszko. – Specjaliści z huty, np. murarze, włączali się w budowę. Wszystko było bardzo mocno ze sobą powiązane. Dziś jest zupełnie inaczej. Huta stanowi miejsce pracy i koniec – twierdzi.

 

Zobacz efekty

Perełki, jakie udało się znaleźć podczas gromadzenia eksponatów, to szkło z lat 20, 30. – Gołym okiem widać różnicę między produkcją współczesną a tą z lat międzywojennych – przyznaje M. Doszko z uwagą, że była to produkcja presowa, czyli wlewano płynne szkło w formy i wyciągało się gotowy produkt, zamiast dmuchać. Dlatego jest ono ciężkie, masywne, nawet toporne. – Mimo to, patrząc na nie, widać ogromną lekkość. Jakby ludzie, którzy je tworzyli, lubili to robić – zauważa.

Wiele szkieł ze starej produkcji to rodzinne pamiątki przekazywane z pokolenia na pokolenie. Kiedyś właściciele huty obdarowywali nim np. młodych. – Jedna z pań przyniosła karafkę, która razem z kieliszkami była prezentem ślubnym dla jej dziadków od właścicieli huty – wspomina M. Doszko.

Na wystawie wyeksponowane zostały przedmioty szklane z okresu międzywojennego, jak i bardzo popularne w latach 70 i 80 zestawy Olga, Jadwiga, Sandra, Monika, a także współczesne wzornictwo. Ekspozycję, której towarzyszą prezentacja starych fotografii, animacja poklatkowa „Braczek” oraz ambienty muzyczne grane na miejscowych kieliszkach, można oglądać do 23 września. Polecamy! Być może i w państwa domach znajdą się jeszcze szkła z Dubeczna…

JAG