Historia
IZU
IZU

Historia uczy życia

Co roku Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnik im. Dzieci Zamojszczyzny w Siedlcach organizuje uroczystości przypominające o tragicznych losach dzieci będących ofiarami hitlerowskiego terroru oraz upamiętniają Polaków, którzy spieszyli z ratunkiem przewożonym w transportach kolejowych ludziom.

W niedzielę 29 stycznia w kościele pw. św. Stanisława zgromadzili się nieliczni już świadkowie tragicznych wydarzeń sprzed 80 lat - Dzieci Zamojszczyzny, zamojscy i siedleccy kombatanci oraz kolejarze, delegacje z Biłgoraja i Puław, władze Siedlec i Zamościa, siedlecki Związek Polskich Spadochroniarzy, harcerze. Jak w roku 1943, kiedy to mieszkańcy Siedlec wielotysięcznym tłumem przybyli do tego kościoła, choć nie było wolno, by wziąć na ramiona białe trumny dzieci i zanieść je na siedleckie cmentarze.

Ta pamięć w nas żyje. Dziś dziękujemy Bogu za wszelkie dobro, które się wtedy wyzwoliło w ludziach, za ich wspólne działanie, które ocaliło niejedno życie. I modlimy się za tych, którzy przyjmując obce dzieci pod swój dach, narażali własne życie – mówił ks. kan. Jerzy Duda. – Historia uczy życia. Modlimy się więc o pokój dla Ojczyzny i polecamy Bogu, który niesie nadzieję człowiekowi, naszą przyszłość – dodał proboszcz.

 

Hołd i przestroga

– Z dwóch wagonów odczepionych na siedleckiej stacji ocalała jedynie garstka dzieci. Reszcie zorganizowano pogrzeb, który był wielkim zrywem patriotycznym przeciwko brutalności okupanta niemieckiego. Kiedy popatrzymy na płaskorzeźbę matki z dziećmi na pomniku przy ul. Janowskiej, serce przeszywa ból, a do oczu cisną się łzy… Dopóki żyjemy, będziemy czcili tych, którzy odeszli, oraz tych, którzy ofiarowali swoją pomoc. Według oficjalnych informacji, 200 tys. dzieci zostało wysłanych do germanizacji na teren niemiecki, z czego do Polski powróciło zaledwie 30 tys. Jestem świadkiem tej historii, Dzieckiem Zamojszczyzny wysłanym transportem do Niemiec. Gdyby nie koniec wojny, z pewnością do dziś nie wiedziałbym, że jestem Polakiem… – tłumaczył Stanisław Maciąga, prezes puławskiego oddziału Okręgowego Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej w Lublinie.

– Dbajmy o tę historię, przekazujmy młodszym pokoleniom, niech pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed lat będzie żywa. Niech to wspomnienie będzie hołdem, ale i przestrogą. Taka tragedia nie może nigdy więcej się wydarzyć – apelował Tadeusz Pszenniak, prezes Zarządu Okręgowego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Zamościu.

 

Miejsca pamięci

Uczestnicy uroczystości tradycyjnie złożyli kwiaty, zapalili znicze pamięci przy zbiorowej mogile Dzieci Zamojszczyzny na cmentarzu przy ul. Janowskiej (tu spoczywają prochy dzieci zmarłych w transportach, które kierowane były do różnych miejsc w kraju, ale przejeżdżały przez siedlecki węzeł kolejowy) oraz Cmentarnej (kamień nagrobny na tym cmentarzu jest bezimienny; tu spoczywają prochy 23 dzieci). We wszystkich miejscach oddano też salwy honorowe. Na zakończenie zgromadzeni udali się do miejsca wyjątkowego – na ul. Dzieci Zamojszczyzny, gdzie mieści się żywy pomnik tragicznych wydarzeń z czasów II wojny światowej. Jak tłumaczył Dariusz Mitura z biura stowarzyszenia, urzeczywistnienie tego obiektu trwało lata, od 1983 r., a inicjatorem tej idei był Henryk Wiechetek, kolejarz i społecznik. Dzięki jego nieustannym staraniom, mimo różnych trudności, wszystko się powiodło. Powstał kompleks budynków wielofunkcyjnych dla dzieci współcześnie skrzywdzonych przez los. Ale nie tylko. Placówka służy polsko-niemieckiemu pojednaniu. Należy bowiem wspomnieć, że w budowie tego obiektu pomogło nie tylko zaangażowanie polskich, ale i niemieckich organizacji, jako swego rodzaju zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy…

Iwona Zduniak-Urban