Historia
Jan Zduńczyk
Jan Zduńczyk

Historia zapisana w dzwonach

Milkną na znak męki Chrystusa i żałoby w Wielki Czwartek. W Wielką Niedzielę ich dźwięk oznajmia radość i chwałę zmartwychwstania.

Największy kołysany dzwon na świecie odlano w Polsce - „Głos Ojca” waży 55 ton, ma 4 m wysokości i 4,5 m średnicy. Znajduje się w jedynym na świecie katolickim sanktuarium poświęconym Bogu Ojcu Przedwiecznemu w brazylijskim mieście Trindade. Na terenie naszej diecezji są również wyjątkowe dzwony, słynące ze swojego głosu, zdobień oraz historii. W siedleckiej katedrze były trzy dzwony: największy, ważący 800 kg z figurą Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, odlany został w 1909 r. i był darem ks. Stanisława Broniszewskiego, ówczesnego dziekana węgrowskiego.

Drugi zakupiony został w 1912 r. ze składek parafian, trzeci ofiarował rok później ks. Piotr Komorowski. Kiedy w 1941 r. Niemcy zajęli katedrę, zdjęli je z wieży kościelnej. Historię tę, wpisaną w dzieje parafii Niepokalanego Poczęcia NMP, opisał dyrektor Archiwum Diecezjalnego w Siedlcach ks. prałat Bernard Błoński. Czytamy, że „z polecenia bp. Ignacego Świrskiego 16 marca 1946 r. dokonano inspekcji stanu wież i kościoła, by przygotować projekt i sposób przeprowadzenia całej naprawy kościoła katedralnego. Na odbudowanych wieżach 17 września 1950 r. zawieszono nowe dzwony, w miejsce tych zabranych przez okupanta. Jeden o wadze 500 kg na pamiątkę rządów w diecezji podlaskiej bp. I. Świrskiego nazwano imieniem Ignacy. Drugi o wadze 800 kg pod tytułem Niepokalanego Poczęcia NMP, który był zdjęty z wieży podczas wojny, ale nie został wywieziony. Na wieżyczce, przylegającej do zakrystii, umieszczono dzwon – sygnaturkę o wadze 116 kg o imieniu Julian, na pamiątkę proboszczowania w katedrze ks. infułata Juliana Rystera”. Fundowane przez parafię katedralną nowe dzwony były konsekrowane w 1950 r. przez bp. I. Świrskiego.

Zatopione, wywiezione
Historia dzwonów w parafii Trójcy Świętej w Jeziorzanach (dekanat adamowski) zachowała się m.in. dzieki kronice spisanej przez posługującego od 1929 r. do czasu aresztowania przez gestapo w 1940 r. proboszcza ks. Jana Kazimierczaka. „O dzwonnicy czytamy dopiero w opisie kościoła z 1931 r. za pasterzowania ks. Jakuba Łęczyckiego. Prawdopodobnie on ją zbudował” – zanotował. Ks. Łęczycki w 1793 r., dzięki pomocy Mateusza Rzewuskiego, kapitana wojsk polskich, dziedzica Przytoczna, zbudował pierwszą drewnianą dzwonnicę. Znalazła miejsce nad bramą wjazdową na plac kościelny, naprzeciw frontu kościoła.
Z czterech dzwonów w parafii pozostał jeden, trzy oddano na cele powstania styczniowego. W latach 90 XIX w. ks. Ludwik Broniszewski zbudował drewnianą dzwonnicę, wyposażając ją w dodatkowy dzwon. W 1916 r. obydwa zabrali Niemcy. W latach 20 XX w. ks. Aleksander Zaremba sprowadził z rosyjskiej cerkwi trzy nowe dzwony, które poświęcił bp Henryk Przeździecki. Otrzymały one imiona: Pius, Henryk i Aleksander. Nowa, murowana dzwonnica została zbudowana w 1983 r. – Dzwonnica z XIX w. jest obiektem zabytkowym, ma drewniane ściany i jest pokryty blachą – wyjaśnia proboszcz parafii ks. Marek Andrzejuk. – Według lokalnych przekazów jeden z dzwonów został zatopiony w Wieprzu – dodaje. – Dzwon zatopiono, aby nie został wykorzystany do wyrobu broni – potwierdza Małgorzata Szabelska, dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Jeziorzanach.

Sygnaturka
Z wojnami spleciona jest historia dzwonów włodawskich. W sierpniu 1915 r. Rosjanie, wycofując się przed nadchodzącymi wojskami niemiecko-austro-węgierskimi, zabrali ze sobą wiele cennych surowców, maszyn i urządzeń. Także wszystkie dzwony, w tym te z kościoła św. Ludwika. Budynek świątyni wzniesiony w latach 1739-801 według projektu architekta Pawła Fontany przetrwał te niespokojne czasy.
Wskutek działań II wojny światowej zniszczeniu uległa zachodnia wieża. Do jej odbudowy doszło z inicjatywy ks. dr. Czesława Pniewskiego, który objął parafię 15 sierpnia 1948 r. Kapłan, po wpłaceniu na rzecz Skarbu Państwa kwoty 80,3 tys. zł uzyskał pozwolenie Ministerstwa Ziem Odzyskanych na sprowadzenie dzwonów. Funkcję dzwonów pełniła wówczas pozostawiona przez okupantów sygnaturka, tj. mały dzwon umieszczony w drewnianej, ażurowej wieżyczce nad nawą główną. Dzwony przybyły do Włodawy z opuszczonych niemieckich kościołów ewangelickich w powiecie jeleniogórskim. „Dwa z nich, stalowe o łącznej masie 755 kg, pochodziły z Podgórzyna, trzeci spiżowy ważący 215 kg wraz z zegarem wieżowym przywieziono z Piechowic. Dzwony zostały zamontowane we wschodniej wieży kościoła, którą poddano remontowi wewnątrz” – czytamy w artykule dr Renaty Anisiewicz „Odbudowa wieży kościoła św. Ludwika we Włodawie” („Wschód”, w 34 nr). W 1979 r. w miejsce zużytych zamontowano trzy nowe dzwony o imionach: św. Jan Paweł, św. Ludwik i św. Maksymilian Maria Kolbe.

Boga chwalę, lud zwołuję…
Najstarszy dzwon w Żelechowie został zakupiony w 1647 r. przez proboszcza ks. Tomasza Witulińskiego. – Widniał na nim łaciński napis: „Tibi ex Tuo” („Tobie z Twojego”) oraz litery X.T.W.P.Z. będące inicjałami ofiarodawcy – wyjaśnia dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury, pasjonat lokalnej historii Michał Sztelmach. – W czasie pożaru kościoła w 1692 r. dzwon spadł z dzwonnicy i stracił głos, wskutek czego nie był używany przez 148 lat. W 1840 r. został zamieniony na inny. Na drugim, znacznie większym, odlanym w 1667 r. widnieje herb Leszczyc, litery T.S.P.Z. i napis: „Deum laudo, populum invoco, daemones fugo, defunctos deploro” (Boga chwalę, lud zwołuję, szatanów rozpraszam, zmarłych opłakuję). Trzeci, największy, nabyty przez ks. Pawła Krajewskiego w 1788 r., miał napis: „Gloria in excelsis Deo”.
Pierwsza żelechowska dzwonnica spłonęła wraz z kościołem w końcu XVII w. Kolejną zbudował w 1778 r. proboszcz ks. P. Krajewski. Drewniana dzwonnica została zastąpiona murowaną w 1879 r., ale zaledwie 15 lat później rozebrano ją, ponieważ przedłużono kościół i wystawiono dwie wieże. Dzwony zawieszono w prawej od wejścia. – W 1915 r. wszystkie trzy dzwony, oprócz sygnaturki, zabrało wycofujące się wojsko rosyjskie – wyjaśnia M. Sztelmach. – W 1923 r. średni dzwon został odnaleziony w Warszawie wśród rzeczy zwróconych Polsce przez Rosję. Dzwon ten przywieziono ze stolicy, dwa pozostałe przepadły bezpowrotnie – wyjaśnia.
Parafianie żelechowscy pragnęli słyszeć dźwięk trzech dzwonów. Nastąpiło to za posługi ks. Wacława Milika w 1931 r. – nazwano je: Paweł, Maria i Jan. Ale ich bicia na znak żałoby wkrótce mieli zabronić Niemcy. W 1941 r. generalny gubernator Hans Frank w związku z poszukiwaniem metali kolorowych na cele wojenne zarządził konfiskatę dzwonów. – Parafie zostały zobowiązane do ich zdjęcia na swój koszt i odwiezienia do wyznaczonego miejsca – mówi M. Sztelmach. – Chcąc za wszelką cenę ocalić dzwony, ks. W. Milik powierzył sprawę ich ukrycia wikariuszowi ks. Romanowi Soszyńskiemu. Dzwony zdjęto, dwa większe zamurowano w wieży, a najmniejszy zakopano na cmentarzu przy kościele. W wyznaczonym przez Niemców terminie załadowano na furmankę dwa niewielkie dzwony od zegara wieżowego i małą sygnaturkę z kościoła filialnego św. Stanisława i zawieziono do Garwolina. Niemcy wydali pokwitowanie, że parafia Żelechów dostarczyła trzy dzwony. Nikt ich nie ważył. Uratowane dzwony służą kościołowi do dziś – dodaje.

Joanna Szubstarska