Homo crudelis
Ponoć najbardziej okrutni byli mieszkańcy Bliskiego Wschodu. Opisy kaźni, jakie organizowano z rozkazów królów asyryjskich, mrożą krew w żyłach. Przy nich Kodeks Hammurabiego („oko za oko, ząb za ząb”), choć surowy, wydaje się kwintesencją łagodności. Dużo „nauczyli się” od nich Rzymianie (zapożyczając np. od Persów metodę egzekucji poprzez ukrzyżowanie). Przeraża wyrafinowanie i inwencja w dobieraniu sposobów zadawania bólu w średniowieczu. Wręcz niewiarygodne wydają się opisy rzeki krwi, która płynęła po paryskich ulicach podczas „jaśnie oświeconej” rewolucji francuskiej. Do dziś nie potrafimy się otrząsnąć z obrazów martyrologii milionów istnień ludzkich w niemieckich obozach zagłady, łagrach, katowniach ubeckich. I kiedy wydawało się, że w XX i XXI w. będziemy już potrafili obudzić się z koszmaru, okazało się, że nic z tego. Pojawiły się nowe odsłony starożytnych kaźni: kambodżańskie pola śmierci, czystki etniczne na Półwyspie Bałkańskim, obozy pracy w Korei Północnej, mordowanie chrześcijan w Pakistanie, Egipcie, Syrii. Coraz większe staje się też bestialstwo (ukrywane w sterylnych klinikach) w zadawaniu śmierci nienarodzonym, chorym, niepotrzebnym. Lista jest długa. ...
Ks. Paweł Siedlanowski