I nadal żyję!
Pił 40 lat. Swój „piciorys” Wojtek datuje od pierwszego upicia się do nieprzytomności w wieku 14 lat. Jako powód sięgnięcia po alkohol wskazuje - z jednej strony - ciekawość, z drugiej - chęć pokonania nieśmiałości i lęku. - Podobał mi się stan bycia na rauszu - wspomina, dodając, że pół wieku temu wiedza na temat alkoholizmu wydawała się znikoma, a przyzwolenie na upijanie się było powszechne: - Piło się podczas uroczystości rodzinnych i przy robocie. Do sięgnięcia po butelkę każda okazja była dobra: radość i smutek, euforia i urażony honor - mówi. Wejście w dorosłość i założenie rodziny tylko nasiliło alkoholowy problem Wojtka. To wtedy mąż i ojciec zaczął szukać pomocy na własną rękę. - Wiedziałem już, że jestem bezsilny wobec nałogu, mimo to nadal łudziłem się, że jeśli tylko zechcę, przestanę pić - wyznaje.
Opowiada o próbach: wizytach w przychodni leczenia uzależnień i podpisywanych „kościelnych” przyrzeczeniach. W pamięci ma też słowa ordynatora ośrodka w Wirowie: „Stań się pan alkoholikiem i dopiero tu wróć!”. – Nie zdawałem sobie sprawy, że już nim jestem i to w stopniu bardzo zaawansowanym. Żyłem w zakłamaniu i niewiedzy – komentuje.
Wejście na drogę trzeźwienia zapoczątkowało spotkanie z drugim alkoholikiem. – Opowiedział mi swoją historię, a ja mu uwierzyłem. Dlaczego? Bo przeszedł tę samą drogę, co ja, ale się nie poddał. Pojechał na terapię i zaczął trzeźwieć w oparciu o program „12 kroków”. „Może i ja spróbuję?” – pomyślałem.
Inwestuj w siebie
Wojtek trafił na leczenie w 2003 r. Od tego czasu datuje też swoje niepicie: 19 lat! – Terapeuci, którzy byli alkoholikami, wiedzieli, kiedy zaprzeczam i oszukuję. Musiałem przejść „pranie mózgu” – wspomina z uwagą, iż alkoholizm jest chorobą demokratyczną dotykającą i mężczyzn, i kobiety, starszych i młodych, robotników i ludzi po studiach. Przywołując sesje terapeutyczne w Instytucie Psychiatrii i Neurologii prowadzone przez znaną w Polsce i zagranicą psycholog Ewę Woydyłło, zaznacza, iż zrozumiał wówczas, że alkoholizm – mimo iż jest jedną z tysięcy chorób – leczy się inaczej. Bo on nie boli; nie w sensie fizycznym. ...
Agnieszka Warecka