I wolni, i równi
Jak podaje po-ważny serwis, aktywiści z katalońskiej grupy Mugrons Lliures (po naszemu Wolne Sutki) dopięli swego. Przez lata zachodzili w głowę, dlaczego akurat mężczyźni mogą swobodnie górną część ciała na basenach pokazywać, a kobiety to już wcale nie. No i doszli w końcu, że to jawna dyskryminacja jest. A skoro dyskryminacja, w dodatku jawna, to mus z nią walczyć i już! Jak pomyśleli, tak zrobili. U władz miasta zainterweniowali. Osiągnęli upragniony cel. Bo tak w ogóle to nie było to takie bardzo trudne. Wolne Sutki rozkminiły prawo i odkryły w nim luki. Mianowicie takie, że nie ma nigdzie sformułowanego zakazu kąpania się w samych kąpielówkach. A jak nie tylko w Barcelonie wiadomo - co nie zabronione, to całkiem dozwolone.
Pomocną dłoń ku Wolnym Sutkom wyciągnęło też tamtejsze biuro do spraw niedyskryminacji, uznając, że „fakt narzucenia kobietom określonych standardów ubioru oznacza ograniczenie ich wolności wyboru oraz dyskryminację ze względu na płeć”. Na skutek powyższego wszystkie barcelońskie pływalnie dostały nakaz przestrzegania niedyskryminacyjnych przepisów. Postępowa decyzja barcelońskich władz niezmiernie uradowała Wolne Sutki: („W końcu Barcelona jest bardziej równa i wolna!”), które postanowiły nie zasypiać gruszek w popiele i wdrożyć regulację pozwalającą kobietom na pływanie i opalanie się topless w całym kraju.
Ale żeby nie było przekrętu, należy wspomnieć, że legalny topless najpierw w basenie szwedzkim był. To tamtejsze miasto Sundsvall zasłużyło na miano europejskiego pioniera walki z zakrytymi sutkami. Nie tylko krewkie aktywistki feministycznej organizacji Bara Bröst (Nagie Piersi) mogą się dziś pluskać w miejskiej pływalni bez dyskryminacji. Odpowiednie władze zostały przekonane, że to właśnie pierś częściowo ukryta w biustonoszu przyciąga większą uwagę mężczyzn niż pierś naturalnie odsłonięta.
I w związku z tym ostatnim stwierdzeniem trochę mi się w głowie zapętliło. Kiedy przed – oho ho, ilu to już – laty moja babcia postawiła sobie za cel edukowanie mnie w sprawach damsko-męskich, nakazywała: „Pamiętaj Anno – Doroto i panno, że u kobiety zakryte dużo ciekawsze od odkrytego jest”. Czyli wypisz-wymaluj jak szwedzkie feministki. A przecież o zupełnie przeciwną ideę jej szło.
Spróbujmy zatem w ramach odpętlenia… Czy jak się niektóry mężczyzna na wolne sutki albo i całe nagie piersi niektórej kobiety w niedyskryminacyjnym basenie zapatrzy, albo co gorsza dotknie (niechcący) jednych czy drugich, bo na basenie – jak wiadomo – raczej tłoczno jest, to będzie to uznane za molesting? Oraz czy w powyższym przypadku należy się odszkodowanie? I co najważniejsze – komu?
Anna Wolańska