Idąc przez piekło, nie zatrzymuj się
Dziennikarz Sławomir Sieradzki nazwał Pana „chyba najbardziej zmaltretowanym przez służby specjalne dziennikarzem śledczym”. Czy tak właśnie się Pan czuje?
– Czy najbardziej – tego nie wiem, ale z pewnością nie jest mi lekko. Od kilku lat znajduję się w sytuacji, w której każdy dzień zaczynam i kończę w przeświadczeniu, jak potężnych mam przeciwników, jak wpływowi i ważni ludzie pracują na to, by mnie zniszczyć. Jeżeli w mojej historii, bynajmniej nie w charakterze przyjaciół, występują jednocześnie tak wpływowe postacie, jak ludzie z obecnego kierownictwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych, to muszę zdawać sobie sprawę, że trudno byłoby o potężniejszych przeciwników. Życie z taką świadomością nie jest łatwe. Ale nie chcę się użalać, ponieważ wiem, że są ludzie, których życie jest po wielokroć bogatsze w cierpienie i że dzielnie sobie z tym radzą. Staram się myśleć o swoich trudnościach jak o ciężkiej chorobie, przez którą muszę przejść i którą muszę pokonać, bo nie ma innego wyjścia. I staram się pamiętać o słowach Winstona Churchilla, brytyjskiego premiera czasów wojny, który zwykł mawiać: „ jak idziesz przez piekło, to się nie zatrzymuj”.
W ostatnim czasie był Pan chyba szczególnie zabiegany. Co wydarzyło się w Pańskim życiu w ciągu kilku minionych miesięcy?
– Utrzymuję rodzinę, siebie, żonę i czwórkę naszych dzieci. ...
Anna Wolańska