Idzie, bo wie, że na tej łące pozostanie już na zawsze
Jak żyć niebem na ziemi i przyjąć cierpienie, które jest trudną, ale i szybką drogą do wiecznego szczęścia - w rozmowie z o. dr. Jerzym Szyranem OFMConv, wykładowcą teologii moralnej, autorem licznych publikacji naukowych i książek - w tym „W niebie”. Jezus, wstępując do nieba 40 dni po swoim zmartwychwstaniu, zostawił nam obietnicę, że będzie z nami po wszystkie dni - aż do skończenia świata. Proszę Ojca, jak podtrzymywać codziennie tę więź z żywym, ale niewidzialnym Bogiem, abyśmy mogli „zasłużyć” na szczęście, które trwać będzie wiecznie? Wreszcie, jak uwierzyć, że On jest z nami cały czas?
Zasłużyć? A niby w jaki sposób? Gdyby człowiek własnymi siłami i zdolnościami duchowymi mógł zasłużyć na życie wieczne, Chrystus i Jego zbawcza męka byłyby niepotrzebne. Tymczasem w żaden sposób nie możemy zasłużyć ani sobie wysłużyć życia wiecznego. Dokonał tego w imieniu człowieka Chrystus, gdy stał się człowiekiem i poniósł nasze grzechy na drzewo krzyża. A zatem mamy wysłużony przez Chrystusa dar: On w jednej osobie Boga-człowieka stał się Słowem Wcielonym – wypowiedzianym przez Boga Ojca („Na początku było Słowo…” (J 1,1) „Bóg w tych ostatecznych czasach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1) i Słowem – odpowiedzią, którą dał Ojcu w imieniu człowieka. Mamy największy dar – Jezusa, który chce wszystkich doprowadzić do Ojca. Chce! Ale czy chce tego także człowiek. Ów dar zatem trzeba przyjąć przez przyjęcie Jezusa. Tylko tyle! Przyjąć Jezusa oznacza – idąc za myślą Josepha Ratzingera – dać Mu prymat w swoim życiu, uczynić Go priorytetem – punktem centralnym. ...
AW