Komentarze
Ignorancja, pycha,… wstyd

Ignorancja, pycha,… wstyd

Jak mawiali Rzymianie, historia jest nauczycielką życia. Zapewne tylko przez szacunek dla inteligencji następnych pokoleń nie dodali, że życia uczyć się każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale tylko kiedy tego naprawdę chce.

 Nie da się bowiem ukryć, że niezależnie od czasów i ustrojów w każdej społeczności znajdzie się grupka nieuków, którzy choć lekcje przesypiali czy wręcz z nich uciekali, to dziś marzy im się bezwzględne prawo do katedry, z której z uporem godnym lepszej sprawy, pragną nam prawić nauki natchnione, żądając przy tym przyznania sobie prawa do nieomylności i wprowadzając bezwzględny zakaz krytyki. Już sama konstrukcja dowodzi, że nasza nauczycielka ponosi w tej grupie stuprocentową porażkę pedagogiczną, bowiem historia pełna jest przypadków egzaltowanych ignorantów, którzy na karkach podobnych sobie podbijali świat, by ostatecznie kończyć szybciej i gorzej niżby mogli przypuszczać.

Nie trzeba jednak być Neronem, Napoleonem, Hitlerem, Stalinem, by stać się ilustracją skutków wagarowania podczas lekcji historii. Nie tylko bezwzględni tyrani są przyczyną nieszczęść, jakie dotykają ludzkość. Ignorancja połączona z pychą i, jak zwykł podkreślać mój mentor, podbudowana fałszywie rozumianą religijnością, która ma być usprawiedliwieniem dwóch pierwszych, przez całe wieki pozwalała dochodzić do rządzenia mniejszymi czy większymi społecznościami. Te społeczeństwa, jeśli nie poszukiwały, to leniwie oczekiwały na cudowne pomysły na szczęśliwe życie z pominięciem czegoś tak bezwzględnie koniecznego do cywilizacyjnego postępu, jak ludzki pot, będący efektem zbiorowego wysiłku. To zdumiewające, jak często narody w poszukiwaniu drogi na skróty do po ludzku definiowanego szczęścia, zamiast zbiorowej daniny z potu, wybierają daninę z krwi swych synów. Daninę, która jeszcze nigdy nie przyniosła niczego ponad łzy ich matek i żon. Ileż razy można całować na pożegnanie synów i mężów? Ileż razy można tułać się po świecie w poszukiwaniu ich grobów? Tyle, ile uwierzy się w istnienie łatwiejszych rozwiązań. Tyle, ile powierzy się swój los w ręce szalbierzy szafujących obietnicami wszelkiej pomyślności i spełniania marzeń. Inaczej tych, dla których przeszłość jest zbędnym balastem, zaśmiecającym społeczną świadomość, niebezpieczną prawdą o swej powtarzalności.

Na szczęście w każdym czasie i narodzie zawsze się znajdą pasjonaci, szaleńcy, co ślęcząc nocami nad kronikami, narażając się na razy, kalumnie. Nie tylko wierząc, ale mając przekonanie płynące z wiedzy, łapią za pióra, krzyże, sztandary, kosy, a jeśli trzeba to i karabiny, by naprawić to, co niszczy pycha, ignorancja. Gdy już zwyciężą, nie od razu stawia się im pomniki, rozdaje medale. Powiedzmy sobie szczerze – zaraz po zwycięstwie stają się ulubionym celem ataków tych, którym nie wystarczyło wiedzy czy odwagi, by zdać egzamin z przyzwoitości. Są wyrzutem sumienia, żywym przypomnieniem bezczynności, konformizmu, dekownictwa. Pod pretekstem tolerancji, przestrzegania ideałów o które zabiegali, nakazu humanistycznego wybaczenia i unikania dzielenia, spycha się ich na margines, usuwa ze świadomości. Bez nich wszystko wydaje się łatwiejsze, ludzie wydają się być lepszymi niż w rzeczywistości. Historyczne nieuctwo podsuwa myśl, by piedestały należałoby stawiać tym, co nie odważyli się zawalczyć o własne prawa. By w imię tolerancji i poszanowania poglądów oraz wyborów, nieurażania ludzkich uczuć, przyznawać medale tym, co potrafili czerpać profity z poprzedniego ustroju. Zburzmy zatem pomnik górników z Wujka, bo razi uczucia tych, co do nich strzelali. Przejrzyjmy archiwa IPN i dajmy medale tym, co strzegli nas dniem i nocą, co zacieśniali bratnie sojusze, co zdejmowali krzyże, by nie raniły uczuć wycieczek z bratnich demoludów. Wręczmy dyplomy za dostosowanie, za przetrwanie, za donosik, małe kombinowanie. Nagródźmy ich, niech wyżej podniosą głowę. Niech nie muszą wstydzić się własnych czynów lub bezczynności. Wstyd jest taki niehumanitarny. Tak boli, tak piecze, tak uciska. Tylko też nie przesadzajmy, bo wyłącznie tego, który go ma.

Grzegorz Skwarek