Historia
II korpus w rejonie Terespola

II korpus w rejonie Terespola

31 sierpnia 1831r., ok. 10.00, II korpus wymaszerował z Białej w kierunku Terespola. Wskutek zerwania przez Rosjan mostu pod Woskrzenicami, trzeba było skierować się na południowy wschód, przez Piszczac.

Ok. południa, w czasie postoju w rejonie Piszczaca, gen. Ramorino otrzymał doniesienie, że główne siły Rosena przeprawiły się już przez Bug, a tylna straż, pod dowództwem Gołowina, zajęła stanowiska w Terespolu. Nie ulegało wątpliwości, że po raz kolejny rosyjski dowódca wymknął się z pułapki. Gen. Kruszewski zdołał tylko dopaść przed Terespolem jeden z transportów nieprzyjaciela, zabierając 200 wołów. Ramorino raportował później: ,,Zwróciłem się na Piszczac i nie zatrzymałem się aż przed Dobrynką, chociaż konie artylerii nie były odprzężone od 16-tu godz. a żołnierze od 52 godz. ciepłej strawy nie otrzymali. W tym marszu wzięliśmy w niewolę mnóstwo piechurów ros., którzy nie mogli zdążyć za wojskiem, uciekającym przed nami w największym pośpiechu. Przekonawszy się, że niepodobna nieprzyjaciela doścignąć przed Brześciem, pozwoliłem wówczas, ale dopiero wówczas, wojsku ciepłą strawę zgotować. Jednocześnie kazałem zbadać okolicę do Bugu, a szosę aż do Kobylan”. Wykonując ten rozkaz, straż przednia II korpusu miała spenetrować teren aż do Terespola. W Dobrynce, do dowództwa korpusu przybył z Warszawy kurier prezesa rządu kpt. Leon Rzewuski, przywożąc rozkaz Ramorinie, aby wstrzymał marsz i cofnął się w stronę stolicy. Potwierdza to w swoim dzienniku szef sztabu II korpusu płk Zamoyski, pisząc: ,,Adiutant Leon Rzewuski przywozi nam rozkaz ,,wolnego odwrotu” ku Warszawie”, a następnie stwierdza:,, krótki raport Ramoriny nr.6, pisany w Dobrynce 31 sierpnia podaje, że wojsko ros. zostało zmuszone do opuszczenia Podlasia, że jutro będzie odparte za Bug, a pojutrze korpus rozpocznie odwrót, kierując ku Warszawie ile się tylko da zapasów żywności”. Ponieważ wynikła sprzeczność w rozumieniu rozkazu Naczelnego Wodza, postanowiono zwołać naradę. Przedtem jeszcze gen. Prądzyński wyraźnie zasugerował dowódcy II korpusu, że należy natychmiast całą grupę cofnąć w stronę Siedlec. Ramorino miał powiedzieć, że prezes rządu, nie będąc jego przełożonym, nie ma prawa wydawać mu rozkazów. Generalny kwatermistrz tak wspomina o zakończeniu rozmowy w swym pamiętniku: ,,Miałem z Ramoriną spotkanie w izdebce sam na sam…naturalnie nastąpiło między mną a Ramorino dość żwawe starcie się. Zakończyłem na koniec spór tymi wyrazami ,,Ja Panu oświadczam, że nie mając sobie oddanej nad Panem władzy, a nie chcąc moją dalszą przy nim bytnością przyjmować solidarności w tym, co się tutaj dzieje, powracam do Warszawy, gdzie prezesowi RN sumienną zdam sprawę z wszystkiego, co tutaj zaszło”. Aby ustosunkować się do pisma prezesa rządu, Ramorino, Zamoyski, Czartoryski i Prądzyński zebrali się na naradę. Na tej naradzie kwatermistrz gen. przedstawił całkowitą bezcelowość dalszego ruchu na Brześć i zażądał, ażeby grupa cofnęła się od razu w rej. Siedlec i tam działała zależnie od okoliczności. Ramorino odmówił wykonania tego rozkazu, wziął na siebie odpowiedzialność zmodyfikowania go i ponowił propozycję opanowania Brześcia. Wobec takiej postawy gen. Prądzyński oświadczył jeszcze raz, iż nie chce brać na siebie odpowiedzialności za dotychczasowe błędy i nieposłuszeństwo dowódcy korpusu oraz, że wraca natychmiast do Warszawy, aby zdać relację prezesowi rządu. W Białej Podl. gen. Prądzyński wsiadł do dyliżansu ekstrapoczty, wioząc ze sobą wziętego do niewoli pod Rogoźnicą gen. Werpachowskiego. 1 września główne siły II korpusu stały w rej. Dobrynek-Wólka Dobryńska, a straż przednią wysunięto pod Kobylany. Płk Zamoyski zanotował: „1 września wieczorem ruch pod Kobylany i Lebiedziew. Sztab w Woli Małaszewickiej”. Rzeczywiście, 5 Dywizja Piechoty gen. Sierawskiego stanęła w Kobylanach, a 6 Dywizja Piechoty gen. Bielińskiego – w Lebiedziewie. Tego dnia, po południu, przybyli do Warszawy jeńcy rosyjscy wzięci do niewoli w rej. Międzyrzeca. Przywieziono też zdobyty pod Rogoźnicą sztandar moskiewski. 2 września doszło do walk pod Terespolem. Ponieważ napłynęły wiadomości, że znajdują się tam jedynie słabe siły nieprzyjaciela, Tytus Działyński (założyciel Biblioteki Kórnickiej, wydawca źródeł i mecenas sztuki), dla zorientowania się w sytuacji, udał się do kwatery rosyjskiej w Terespolu z listem Ramorino do gen. Rosena. Polski dowódca zażądał dokonania wymiany jeńców, dobrowolnego opuszczenia Brześcia i wydania nagromadzonych tam zapasów. Zobowiązał się też oszczędzić miasto w czasie szturmu. Działyński został przyjęty przez gen. Faesi, który nie chciał wdawać się w żadne pertraktacje i odparł, iż odpowiedzią na list będą strzały armat. Płk Kruszewski zanotował: ,,Spędziłem posterunki nieprzyjaciela, które strzegły grobli i ciągle postępując naprzód miedzy błotami, przybyłem aż na otwarte pole pod Terespol. Osadziłem koniec grobli artylerią i piechotą, kawalerię postawiłem w stosownym miejscu opodal”. W. Zamoyski zapisał: ,,Zawadzki spędza nieprzyjaciela ok. 7 wieczorem”. Zawadzki wykonał rozpoznanie 1 baonem piechoty i pułkiem jazdy. Po wymianie strzałów siły gen. Faesi cofnęły się za Bug i częściowo zniszczyły most. T. Działyński pisał do żony: ,,Zdobyliśmy Terespol. Weszliśmy do miasta po kładkach z Zawadzkim piechotą na czele naszej kolumny. Na rynku wszyscyśmy się uściskali. Moskale uraczywszy nas ok. 40 bombami podpalili wszystkie mosty, własne magazyny. Kupiłem butelkę wina szampańskiego dla jenerała. Cofnęliśmy się pokłoniwszy się jeszcze raz Litwie”. Polacy cofnęli się, a powodujący pożary ostrzał Terespola z Brześcia trwał jeszcze w nocy. Jednakże Rosjanie również się bali. K. Niezabytowski, powołując się na relację oficera rosyjskiego, zapisał: ,,Brześć cały był w alarmie i trwodze niesłychanej: pełne magazyny żywności, gmachy pełne broni, amunicji…już pod nie prochy podłożono – z zapalonym lontem stali kanonierzy, a wojsko pod bronią, do odwrotu gotowe…”.

Józef Geresz