Kościół
Źródło: BIGSTOCKPHOTO
Źródło: BIGSTOCKPHOTO

Ikarowe loty

Narzekamy, że kazania, homilie ulatują ponad głowami. Są za trudne, teologiczne słownictwo jest niezrozumiałe i zbyt abstrakcyjne. To sprawia, że część słuchaczy tuż po niedzielnej Ewangelii wpada w trans, podobny do zawieszenia w czasie, kiedy oglądając film, uzbrajamy się w cierpliwość, aby jakoś przetrwać „przerwę na reklamę”.

„Kiedy język kazania jest niekomunikatywny – pisze Gerard Siwek w książce „Przepowiadać skuteczniej” – w świadomości słuchaczy może rodzić się przekonanie o istnieniu dwóch nieprzylegających do siebie światów: świata kazania i świata ich realnego życia. Być może, że i tutaj należy szukać słabej skuteczności kazań oraz rozbieżności pomiędzy wiarą a życiem z wiary słuchacza”. To jest refleksja językoznawcy – przy całej złożoności problemu trudno mu jednak odmówić racji.

Prof. Bożena Matuszczyk (dawniej KUL, aktualnie Uniwersytet Gdański) zauważa: „Komunikacyjność przekazu słowa Bożego zakłócają takie niepożądane cechy języka kaznodziejskiego, jak: abstrakcyjność, niezrozumiałość (posługiwanie się żargonem), nadmierna metaforyczność, emocjonalność oraz stylistyczna i gramatyczna niepoprawność”. Dochodzi do tego teologiczny język, często niepoprawne logicznie i stylistycznie konstrukcje słowne.

Na szczęście nie jest to norma, a margines zjawiska. Niemniej warto mu poświęcić nieco uwagi. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł