Incydent
Na kilkunastosekundowym filmiku w internecie jakiś mężczyzna informuje, że za tragedią stoi Państwo Islamskie. Mężczyzna ma zupełnie zasłoniętą twarz, swoją wypowiedź kończy słowami „Allah Akbar” i pokazaniem kartki z napisem „Manchester” i datą zamachu.
Politycznie poprawni na określenie tej tragedii używają słowa „incydent”. To dobrze brzmi, a wypowiadających się w ten sposób sytuuje w gronie wrażliwych na los uchodźców empatycznych humanistów. No i można oskarżyć prawicę o robienie polityki na tragedii. Manipulować. Żonglować argumentem, że terrorysta-samobójca był przecież Brytyjczykiem, powoływać się na smutny los wojennych uciekinierów, a przeciwnikom przymusowych relokacji zadawać ciągle to samo pytanie – czy należy odmawiać azylu matkom z dziećmi.
„Incydent” wywołał nową falę dyskusji. Ciekawe wydaje się stanowisko tych, którzy za wszelką cenę chcą oddzielić terrorystyczne ataki od islamu. Tylko jak to zrobić, skoro stoi za nimi właśnie Państwo Islamskie? I nie przywoływane kobiety z dziećmi, tylko pełni sił witalnych mężczyźni, w geście plemiennej solidarności gubiący podczas podróży wszelkie dokumenty.
Może po kolejnych smutnych doświadczeniach postępowa Europa przestanie udawać, że nie widzi problemu. Coraz liczniej pojawiają się głosy, że znajdujemy się w sytuacji wojny. Innej niż te poprzednie, ale wojny. I cały czas musimy być przygotowani na ataki. Tymczasem świadkowie manchesterskiej tragedii opowiadają, że na koncercie nie było w zasadzie żadnej kontroli bezpieczeństwa. Humanizm okazał się naiwnością, a bezrefleksyjna wiara zaowocowała tragedią.
W kontekście postawy polskiego rządu w sprawie uchodźców zwolennicy ich przyjmowania powołują się m.in. na argument, że Polacy nie tylko byli w przeszłości, ale nadal są emigrantami. Chciałoby się na to odpowiedzieć sugestią skonfrontowania liczby zamachów, za którymi stoją Polacy, z liczbą tych, za które odpowiedzialność spada na islamistów.
Jedno jest pewne: sprawa nas przerasta. I nie chodzi tylko o deklarację pani Kidawy-Błońskiej, która zapewnia, że jeśli dojdzie do władzy, to przypisanych nam uchodźców w Polsce rozlokuje. Chodzi o to, jak sprawdzić, kto naprawdę ucieka przed wojną, a kto te wędrówki ludów wykorzystuje w paskudnym celu.
Jest jeszcze inna sprawa. To kwestia wolności, którą polityczna poprawność koniecznie chce zapewnić uchodźcom, zapominając o rdzennych obywatelach. Fakt, że sprawcami zamachów są dzieci rzekomo zasymilowanych z Europą imigrantów, wskazuje, że z tą asymilacją nie tylko nie jest tak dobrze, ale jest całkiem źle.
A określanie kolejnych tragedii mianem incydentów to chowanie głowy w piasek. Tym trudniejsze, im bardziej Europa jest wybetonowana.
Anna Wolańska