Historia
Inspekcja gen. Jakuba Jasińskiego

Inspekcja gen. Jakuba Jasińskiego

12 sierpnia 1794 r. mjr Filip Frankowski niestrudzenie organizował w Węgrowie korpus kawalerii. Miał pod swoją komendą już 100 konnych. 13 sierpnia komisarz żywnościowy Loga raportował z Siedlec, że w ziemi mielnickiej i w sąsiedztwie zdołało się zebrać 536 konnych i 170 pieszych milicjantów z pospolitego ruszenia.

Pisał on, iż „ci, mając przy danych 1 batalion wojska regularnego z kilku harmatami przy pospolitym ruszeniu, mogą nieprzyjaciela odeprzeć, a przynajmniej wstrzymać”. Natomiast z zebranego pospolitego ruszenia ziemi łukowskiej nie było większego pożytku, gdyż szlachta 14 sierpnia rozeszła się na żniwa, oświadczając, że nie powinna służyć dłużej niż 10 dni.

Lepiej spisywał się gen. Piotr Potocki, który 15 sierpnia miał w Radzyniu 240 rekrutów, 230 jeźdźców i armatę funtową, ale brakowało mu oporządzenia oraz broni. Dozorcy w Parczewie – Franciszkowi Grabowskiemu Komisja Porządkowa nakazała, aby z dóbr parczewskich „z masy część trzecią ruszył na obronę pospolitą”.

Najwyższy Naczelnik, w drugiej dekadzie sierpnia, wyznaczył gen. Jakuba Jasińskiego, znanego inżyniera, poetę i zdobywcę Wilna, do prowadzenia działań na obszarze między Warszawą a Litwą. W myśl nowej koncepcji Kościuszki gen. Jasiński, obok zawiadywania frontem nadnarwiańskim, winien był ubezpieczać całe województwo podlaskie. Miał sprawować komendę nad wszystkimi korpusami wolontariuszy, kantonistów, strzelców, komend regularnych nad Narwią, na Podlasiu i w powiecie grodzieńskim. Wykonując rozkaz Wodza Naczelnego, 16 sierpnia gen. Jasiński przybył do Radzynia Podlaskiego celem zwizytowania tzw. kordonu obserwacyjnego rozciągniętego nad Wieprzem i Wisłą, a dowodzonego przez gen. mjr. Antoniego Baranowskiego, który strzegł Wieprza w rejonie Kocka i Łysobyków oraz Wisły w rejonie Puław. Po przybyciu na miejsce gen. Jasiński raportował do Najwyższego Naczelnika, że podoba mu się projekt szlachty łukowskiej opłacenia po jednym złp z dymu, byle nie powoływano jej więcej na wyprawy, ale nie bardzo wierzył, aby szlachta wypełniła tę deklarację. Uważał, że z ziemi łukowskiej można otrzymać co najwyżej 300 zastępców, ale „to ani zaraz, ani zdatnych”. 18 sierpnia gen. Jasiński był już w Brześciu, gdzie chciał zlustrować zebrane tam siły pospolitego ruszenia pod dowództwem płk. Franciszka Paszkowskiego. Tego dnia pisał z Brześcia do Kościuszki, że kantoniści płk. Paszkowskiego „to lud wcale piękny, a konie wyborne”. Później, niestety, stwierdzał: „strzelców, także ekonomicznych [z ekonomii królewskich – J.G.], spędzono, ale ten lud tak nie ochotny, prócz tego albo jedynoki, albo staży, że ledwie 50 głów z niego wyciągnąć”.

19 sierpnia gen. Jasiński rozkazał gen. mjr. ziemi mielnickiej Janowi Niemirze odesłać do obozu gen. Baranowskiego nad Wieprzem „wszystko co zdołał i zdoła zebrać i posadzić na koniach”. 20 sierpnia gen. mjr Potocki z Radzynia Podlaskiego, powołując się na rozkazy Jasińskiego, ponaglił Komisję Mielnicką w Międzyrzecu, „aby jak najszybciej, jaką tylko ma milicję zgromadzoną, odesłała do Łukowa” w celu zagrodzenia drogi ciągnącemu w tamte strony wojsku austriackiemu. Do tego dnia w Radzyniu gen. Potocki zgromadził kilkuset kantonistów pieszych, ale z bardzo słabym uzbrojeniem, gdyż mieli tylko 60 karabinów i kilkadziesiąt pik. Wobec ustania działalności komisji lubelskiej pełnomocnik RNN komisarz ks. Mikołaj Tomaszewski w Łukowie starał się interweniować przez dozorców przy ściąganiu poboru, furażu, koni oraz dostawach kantonistów, ale dozorcy, poza nielicznymi, nie bardzo się do tego kwapili – jak pisał – ani w Parczewie w komendzie Grabowskiego, ani w Radzyniu u Potockiego, ani u niego w Łukowie. Dzień później, 21 sierpnia, Tomaszewski pisał z Łukowa do RNN bardziej optymistycznie – „apostolstwo poborowe, kantonów i furażów projektowane w Lubelskiem przez dozorców, niektórych komisarzy i obywateli chcących dać dowody patriotyczne idzie”, wymieniał nawet ofiarnych właścicieli, podawał konkretne przykłady.

Stanisław Małachowski polecił swoim oficjalistom w dobrach Czemierniki wydać dozorcy kantonistów i wypłacić pobór, a starosta jadowski Dominik Kuczyński (z Branicy i Suchowoli) przekazał 50 koni do pułku lubelskiego, podobno po 12 dukatów każdy. Organizowany przez gen. Niemirę pułk Jazdy Ziemi Mielnickiej w sile 200 koni do 21 sierpnia przebywał w Łosicach i Międzyrzecu, ale w myśl rozkazu gen. Jasińskiego miał przejść pod Baranów nad Wieprzem w celu przeciwstawienia się Austriakom. Przebywający w Brześciu gen. Jasiński wyjednał także u pełnomocnika Wydziału Wojskowego RNN Horaina przekazanie gen. Baranowskiemu 197 konnych rekrutów pięćdziesięciodymowych z ziemi drohickiej. Była to całkiem nowa partia milicjantów drohickich szykowanych do dywizji Sierakowskiego, który 22 sierpnia przeszedł z Berezy Kartuskiej do Prużany. Polecenie szybko przekazano, gdyż członek Komisji Drohickiej Feliks Kuczyński raportował 23 sierpnia z Drohiczyna do RNN, że tamtejsza komisja otrzymała rozkaz Horaina, aby skierować do obozu gen. Baranowskiego milicje oraz zastępców rekrutowanych wg przepisów o pospolitym ruszeniu.

Zadziwia nas dzisiaj ta praca organizacyjna ówczesnych Podlasian. Podziw budzi tym bardziej, że Naczelnik Kościuszko organizował armię powstańczą po drugim rozbiorze niemal od podstaw, na bardzo niewielkim obszarze, jednocześnie tocząc ciężkie walki przeciw Rosjanom, Prusakom i Austriakom. 24 sierpnia gen. Niemira osobiście przyprowadził gen. Baranowskiemu pod Żelechów 100 konnych Podlasian, a dwa dni później dołączyła kolejna setka.

Józef Geresz