Iskra, która zapala świat
Czciciele Bożego Miłosierdzia połączyli swe modlitewne siły 25 lat temu. I chociaż powstanie dzieła tak trwałego trudno kłaść na karb przypadku, to jest w tym trochę prawdy. - Dostałam zaproszenie do przyłączenia się do koła różańcowego. Ze względu na zwykły brak czasu związany z licznymi obowiązkami trudno było mi się jednak zdecydować. Zaproponowałam wspólne odmawianie Koronki do Bożego Miłosierdzia. Pomysł szybko się przyjął - wspomina Grażyna Kapica, koordynatorka Iskry Bożego Miłosierdzia.
Pod obecną nazwą grupa działa od 2012 r. Nawiązuje ona do zanotowanych w Dzienniczku św. s. Faustyny słów Jezusa Chrystusa: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”. Nazwę zaakceptował, potwierdzając również celowość funkcjonowania modlitewnego zespołu, zarówno proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego ks. prałat Ryszard Andruszczak, jak również ówczesny ordynariusz diecezji siedleckiej Zbigniew Kiernikowski. Zgodnie z ich decyzją od pięciu lat garwolińska „Iskra” spotyka się w każdy pierwszy piątek miesiąca, o 15.00, na Eucharystii. Podczas modlitewnych spotkań grupa skupia się przy obrazie „Jezu, ufam Tobie” w garwolińskiej kolegiacie. W gronie osób prowadzących Koronkę w różnych okresach istnienia „Iskry” byli również m.in.: śp. Marian Rękawek, śp. Tadeusz Kotlarski, śp. Janina Wojtaś, Urszula Sobieska, Teresa Filaber, Halina Wojdat, Maria Trzcińska.
Kuratelę nad „Iskrą” objął proboszcz parafii oraz ks. Wiesław Mućka.
Miłosierdzie – słowem, czynem, modlitwą
Wśród celów, które stawia grupa na pierwszym miejscu, jest szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego w parafii, w rodzinach, w ojczyźnie i poza jej granicami. Modlitwami obejmowany jest Kościół, Polska, Ojciec Święty, duchowieństwo, dusze w czyśćcu cierpiące, chorzy i konający. Omadlany jest pokój w Polsce i na świecie, a w ostatnim czasie do intencji dołączyła ochrona naszego kraju przed terroryzmem. Posługa „Iskry” to również angażowanie się w życie parafii, jak też szeroko pojęte szerzenie miłości miłosiernej: modlitwą, pomocą materialną, duchową czy rozmową.
Osoby należące do „Iskry” podejmują się codziennego odmawiania Koronki do Miłosierdzia Bożego, jak też innych modlitw zatwierdzonych przez Kościół. Poczucie wspólnoty wypływa z formy spotkań, jakie proponowane są czcicielom Bożego Miłosierdzia. Oprócz pierwszopiątkowych Mszy św. „Iskra” daje możliwość spotkania się – każdego dnia – za pośrednictwem internetu i modlitwy przez skype’a. Obecnie modlitwy prowadzą: Krystyna Jakubowska, Teresa Maciocha, Marta Drela, Milenka Jakubowska oraz G. Kapica. Dołączają do nich osoby z całej Polski, jak też z zagranicy.
Form pracy i propozycji jest więcej: m.in. w 2014 r. „Iskra” zainicjowała powstanie biblioteki parafialnej, oratorium oraz Muzeum Wiary Katolickiej Ziemi Garwolińskiej i Mazowieckiej. Organizuje również zbiórki różańców, modlitewników oraz obrazków Chrystusa Miłosiernego, które następnie przekazywane są zagranicę – trafiły m.in. do Polaków mieszkających w Holandii, Niemczech i w Anglii.
Siła we wspólnocie
– Nie zamykamy się, ponieważ iskra Miłosierdzia Bożego powinna się rozchodzić. Jesteśmy otwarci na kolejnych czcicieli orędzia przekazanego św. s. Faustynie – zaznacza G. Kapica. Przyznaje, że trzon grupy to kilkanaście osób; drugie tyle to ci, którzy dołączają na jakiś czas albo sympatyzują z nimi.
Garwolińska „Iskra” ma do zaoferowania także coś niesłychanie cennego: swój czas. – Służymy pomocą każdemu, kto o nią poprosi. Przed obrazem Chrystusa Miłosiernego w naszym kościele niejednokrotnie spędziłam kilka godzin z ludźmi, którzy prosząc o modlitwę, dzielą się swoimi bolączkami i troskami – mówi pani Grażyna. – Nie prowadzimy rejestrów, nie zapisujemy efektów modlitw, cieszy nas jednak to, że liczba tych wysłuchanych jest naprawdę wielka. Oczywiście modlimy się ze świadomością, że trzeba poddać się woli Bożej, która nie zawsze jest zgodna z naszymi oczekiwaniami – dodaje.
Dołączyć do modlitwy prowadzonej przez osoby należące do Iskry Bożego Miłosierdzia w Garwolinie można, łącząc się z nimi za pomocą skype’a poprzez adres: grazynka19470306. O 15.00 odmawiana jest Koronka do Bożego Miłosierdzia, natomiast o 19.15 – Różaniec.
Świadectwo
Grażyna Kapica
Życie tak się ułożyło – i Bogu niech będą dzięki za to, co mnie spotkało – że Matka Boża stanęła na mojej drodze w czasie choroby nowotworowej, 25 lat temu. Kiedy otrzymałam łaskę uzdrowienia, w swoim sercu ofiarowałam Matce Najświętszej obietnicę, że będę jedną z dziesięciu trędowatych, która chce wracać i dziękować za to, co otrzymała. Moimi przewodnikami na drodze zbliżenia się do Pana Boga był Dzienniczek św. s. Faustyny i Pismo Święte oraz duchowi opiekunowie: św. o. Pio i św. Jan Paweł II. To za ich przyczyną niejednokrotnie byłam posyłana tam, gdzie nigdy sama bym nie poszła. Jedną z tych historii pokrótce przytoczę.
Pracowałam wówczas w bibliotece szkolnej. Przez dwa miesiące zaglądała tutaj s. Stanisława Sadłowska ze Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Niepokalanej, również pracująca w szkole – jako katechetka, prosząc o modlitwę w intencji jej umierającej współsiostry. S. Władysława przeszła kilkanaście operacji, straszliwie cierpiała i prosiła, by modlić się o jej szybkie, spokojne odejście. Modliłam się – wraz z innymi osobami z Iskry Bożego Miłosierdzia – za s. Władzię w czasie ferii świątecznych. Następnie – cały styczeń, obiecując bardzo intensywną modlitewną pomoc w okresie ferii zimowych – pracowałam wtedy w bibliotece w szkole. Po zakończeniu ferii ponownie spotkałam się z s. Stanisławą, która ze łzami w oczach opowiadała, jak bardzo jest z s. Władzią źle, jak cierpi i prosi Boga, by jej męka nie trwała już dłużej, a ludzi – o modlitwę. Pomyślałam wówczas, że może modlimy się nie o to, czego siostrze najbardziej potrzeba. Otworzyłam wtedy Pismo Święte, które miałam przy sobie. Pierwsze słowa, jakie wpadły mi w oczy, to zdanie: „Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!” (Rz 10,15). Odczytałam je jak wskazówkę, by odwiedzić chorą służkę.
Nazajutrz, przed południem, wybrałam się do domu sióstr. Nie wiedząc, dlaczego Duch Boży mnie tam kieruje, wzięłam różaniec w rękę. Do domu wprowadziła mnie matka przełożona. Najpierw pomodliłyśmy się w kaplicy, potem poszłyśmy do pokoiku, w którym leżała s. Władzia. Szłam pełna obaw: Jak się zachować? Co mówić? Prosiłam Boga, by mnie oświecił i podsunął odpowiedź na te pytania. O ile wcześniej czułam, że nogi mam jak z waty, to po wejściu do pokoju poczułam, że spływa na mnie spokój, że jestem jak skała. S. Władysława była straszliwie wyniszczona – nie da się tego opisać. Dość powiedzieć, że w jej zapadniętej twarzy nie mogłam odnaleźć oczu. Kiedy zdjęłam czapkę, poznała mnie; przyznała, że widywała mnie w kościele. Ja siostry nie pamiętałam. Zaczęłam opowiadać jej o swoim nawróceniu i chorobie, którą przeszłam. Zaproponowałam też modlitwę; zapytałam, czy chce pomodlić się Koronką do Najdroższej Krwi Pana Jezusa, czy Koronką do Miłosierdzia Bożego. Wskazała na tę drugą. Siedziałam na krzesełku obok łóżka. Gdy zaczęłyśmy odmawiać Koronkę – ja na głos, siostra w myślach, bo ciężko jej było mówić – jakaś siła zepchnęła mnie na kolana…
Żegnając się przed wyjściem, chciałam powiedzieć siostrze coś, co da nadzieję i siłę. „Czy zgodzi się siostra, żebym – jeśli dożyjemy kolejnego dnia – przyszła tutaj jutro?” – spytałam. Przytaknęła. Tak się rozstałyśmy. Tego dnia, o 15.15, s. Władysława zmarła.
Takich sytuacji nie da się tego wyreżyserować ani wymyślić. Tak działa Duch Święty. Koronka do Miłosierdzia Bożego to wielka siła i moc. Płynie z niej ogrom Bożej łaski.
LA