Izby lekarskie do kontroli
Zbieranie, monitorowanie i analizowanie danych dotyczących funkcjonowania izb lekarskich oraz przygotowanie ewentualnych rekomendacji do zmian w prawie w zakresie funkcjonowania samorządu lekarskiego - to cele, jakie sobie stawia. Nowy parlamentarny zespół pierwsze posiedzenie odbył 27 stycznia. I już wywołuje spore emocje. - Celem jego powstania i działania jest potrzeba przyjrzenia się, jak funkcjonują izby lekarskie, zwłaszcza w obliczu problemów, o jakich słyszymy - tłumaczy jego przewodnicząca posłanka Anna Maria Siarkowska. - Mowa o kwestii nie tyle prób dyscyplinowania, co zastraszania lekarzy, którzy w trakcie pandemii stawali w obronie pacjentów - dodaje.
Podkreśla jednocześnie, że mowa o tych medykach, którzy nie tylko nie zamknęli swoich przychodni, nie tylko leczyli pacjentów zamiast odsyłać ich z kwitkiem, ale również podpisywali chociażby apele do władz publicznych o to, by nie stosować obostrzeń sanitarnych, których efektywność w żaden sposób nie jest udowodniona naukowo.
Palący problem
Lekarze, o których mowa, niejednokrotnie mają obecnie spore problemy, są prowadzone przeciwko nim postępowania związane z próbą pociągnięcia do odpowiedzialności przed sądami lekarskimi przez izby lekarskie właśnie. – Próbuje się odebrać im prawo do wykonywania zawodu – precyzuje A. Siarkowska. W jej opinii to obecnie jeden z najbardziej palących problemów i nie można tych lekarzy pozostawić samych sobie. – Oni występowali przede wszystkim w interesie pacjentów – podkreśla. – Natomiast izby lekarskie dziś funkcjonują jak państwo w państwie. Mają bardzo duże możliwości działania, a nawet wywierania presji czy nacisku na lekarzy, którzy inaczej podeszli do pacjentów i kwestii związanych z przeciwdziałaniem pandemii niż główny nurt – dodaje.
Brak alternatywy
Po zaledwie dwóch posiedzeniach parlamentarnego zespołu ds. funkcjonowania izb lekarskich posłowie zauważyli wiele kwestii wymagających wyjaśnienia, w tym trzy szczególnie niepokojące elementy. – Po pierwsze, jeżeli chodzi o izby lekarskie, mamy dwa etapy postępowania przed izbami: okręgowy sąd lekarski oraz naczelny sąd lekarski – tłumaczy A. Siarkowska. – W tej ścieżce obowiązuje jedynie odwołanie do Sądu Najwyższego, które zresztą ma bardzo ograniczony charakter i dotyczy tylko kwestii proceduralnych, a nie meritum sprawy. Nie ma alternatywnej ścieżki w sądach powszechnych – zauważa. – Po drugie, przynależność do izb lekarskich jest obowiązkowa i lekarz nie ma możliwości przepisania się do innej izby, jeśli ta, do której przynależy terytorialnie, z różnych względów mu nie odpowiada – zauważa i dodaje, że izby te mają możliwość stosowania nawet najwyższych kar w postępowaniach dyscyplinarnych, takich jak zawieszenie bądź odebranie prawa wykonywania zawodu. – Jeżeli połączymy to z trzecim elementem, czyli faktem, że przepisy, które dzisiaj regulują odpowiedzialność lekarzy są dość nieostre i niejasne, to często mamy do czynienia z nadinterpretacją prawa przez izby czy sądy lekarskie. A to prowadzi do odbierania prawa wykonywania zawodu za wypowiedzi medialne bądź podpisanie się pod takim czy innym pismem – podkreśla.
Zdaniem posłanki ten stan wymaga zmian prawnych. Jakich? – Ich zakres i kierunek wciąż się kształtuje właśnie podczas posiedzeń zespołu – precyzuje A. Siarkowska. – Na pewno powinniśmy dążyć do tego, by orzeczenia, które zapadły przed Naczelnym Sądem Lekarskim, w przypadku, gdy lekarz odwoła się do Sądu Najwyższego, ulegały zawieszeniu. Bo nie może być tak, że nie dość, iż postępowanie jest jednoinstancyjne, to jeszcze dopóki sprawa nie zostanie rozpatrzona przez SN, lekarz ma uniemożliwione prawo wykonywania zawodu – zaznacza. – Mamy świadomość, że sądy lekarskie są sądami o charakterze koleżeńskim i nie zasiadają w nich prawnicy, a przynajmniej nie ma takich wymogów. Prowadząc wysłuchania poszczególnych lekarzy, obserwujemy, że postępowania przed sądami lekarskimi często są prowadzone ze złamaniem zasad dotyczących kodeksu postępowania karnego. A wiemy, że sądy lekarskie są zobowiązane ich przestrzegać.
W jaki sposób łamane?
Członkowie parlamentarnego zespołu ds. funkcjonowania izb lekarskich dostrzegli, że występują problemy z zasadą domniemania niewinności, uwzględnianiem dowodów, które przedstawia strona oskarżana. – Dochodziło do takich sytuacji, gdzie biegły, który był powoływany, nie spełniał standardów, np. pojawiał się konflikt interesów czy nie miał specjalizacji w dziedzinie, w której był powołany jako biegły, np. w kwestiach immunologicznych wypowiadał się pediatra – tłumaczy A. Siarkowska. – Tego typu przypadków jest znacznie więcej. W sytuacji, kiedy orzekają nie sędziowie, nie prawnicy i mogą orzekać najwyższe kary, prowadzi to do pewnego rodzaju dowolności orzeczniczej. Uważamy, że każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu. To zasada konstytucyjna i niezależnie od tego, czy będą to sądy powszechne czy lekarskie, musi być ona respektowana. A jeśli nie jest, należy dążyć do zmiany prawa.
Nie ma potrzeby
– Nie widzimy potrzeby istnienia takiego zespołu – komentuje temat Jakub Kosikowski, p.o. rzecznik prasowy NIL. – Samorząd lekarski dobrze wypełnia swoje zadania określone w ustawie o izbach lekarskich, dbamy o prawidłowe wykonywanie zawodu w oparciu o najnowszą wiedzę medyczną opartą na faktach, a sądy lekarskie podejmują skuteczne działania wobec lekarzy i dentystów łamiących Kodeks Etyki Lekarskiej lub postępujących wbrew zasadom udowodnionej wiedzy medycznej – tłumaczy, podkreślając, że w innych krajach Europy również funkcjonują samorządy lekarskie, które mają sądownictwo samorządowe i w ich kompetencjach leży ocena wykonywania zawodu przez lekarzy oraz prowadzenie postępowań.
Inna specyfika
Kosikowski zapytany, czy sądy lekarskie nie powinny działać w oparciu o sądy powszechne lub w ich skład wchodzić prawnicy, odpowiada: – Nie, ze względu na specyfikę postępowania sądów lekarskich. Materią ich pracy jest ocena wykonywania zawodu lekarza pod kątem wiedzy medycznej, ale i etyki lekarskiej. Trudno sobie wyobrazić, by sędzia sądu powszechnego bez pomocy biegłych był w stanie orzekać w takich sprawach. Przeniesienie spraw do sądów powszechnych i prowadzenie ich przez osoby niezwiązane z medycyną stanowczo wydłużyłoby postępowanie przed tymi sądami (konieczność każdorazowego proszenia biegłych o opinię) i praktycznie sparaliżowało proces weryfikacji kompetencji zawodowych lekarzy – tłumaczy, dodając, iż sądy lekarskie nie prowadzą postępowań „o odebranie prawa wykonywania zawodu”. – Sądy lekarskie, podobnie do powszechnych, badają, czy oskarżony jest winien zarzucanych mu czynów. W przypadku orzeczenia winy mają cały wachlarz kar, od nagany po najmocniejszą: odebranie prawa wykonywania zawodu, którą stosuje się w ostateczności, w najcięższych przewinieniach. Sprawa, zależnie od materiału, może trwać od kilku miesięcy, nawet do kilku lat w przypadku odwołań i procedowania w kolejnych instancjach.
JAG