Komentarze
Jajek i igrzysk

Jajek i igrzysk

Może 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego? A gdzie tam! No to 500-lecie hołdu pruskiego? Pudło. 85 rocznica katyńskiej zbrodni? Też nie.

15 rocznica smoleńskiej katastrofy? Nic z tych rzeczy. To debata kandydatów na prezydenta Rzeczpospolitej zajęła serca i umysły naszych obywateli. Wskutek ustalenia przed paru laty, że „wybory wygrywa się w Końskich”, w ostatnich dniach tam właśnie wszystkie drogi wiodły. Tyle że nie wszystkich aspirujących do najwyższego państwowego urzędu, bowiem najsilniej umocowany w sondażach kandydat wymyślił, że zamiast trudzić się z całą gromadą konkurentów, wystarczy jego spotkanie z prawdopodobnym bezpośrednim przeciwnikiem - i po zawodach.

W sumie – bardzo dobry pomysł. Ale – jak powszechnie wiadomo – od pomysłu do wykonania droga może być daleka. I tu była. Okazało się bowiem, że i kandydatów chętnych do debaty, i telewizji do uczestniczenia w tym show sporo więcej jest. Całe szczęście, że Końskie obok (przysposobionej na spotkanie dwóch kandydatów) sportowej hali posiada jeszcze w swoich materialnych zasobach rynek, który udostępniło pominiętemu przez organizatora dwuosobowej debaty planktonowi (to rzekomo dowcipne określenie pani dziennikarki z likwidowanej, ale wciąż mocno dotowanej TVP).

Tyle, że im bliżej końca rynkowej debaty, tym większa się niepewność oraz nerwowość w narodzie zaznaczała, bo ciągle nikt nic w kwestii spotkania kandydatów w (szczelnie zamkniętym) pomieszczeniu nie wiedział. Ale nadeszła chwila, że się kotłowaniny przy wejściu do wspomnianej hali pojedynkowej jak po pralkę albo inny sprzęt domowego użytku za stanu wojennego doczekał. Kotłował się szary obywatel, który wieści z pierwszej ręki chciał mieć, kotłowały się telewizje, elity, kotłowali się – olaboga! – pretendenci do honorowego urzędu. W konsekwencji powyższego sztab kandydata, który upierał się przy pojedynku 1:1, z tonu spuścił i zainteresowanych przed majestat trzech (przy czym – pamiętajmy! – jedna w likwidacji) telewizji dopuścił, coby ogłosili światu, co świat i tak już wiedział.

Póki co nie wiadomo, na podstawie jakich konkretnych przesłanek ustanowił IBRiS zwycięzców i pokonanych w debacie. Jeszcze bardziej nie wiadomo, która telewizja dla tej burzy mózgów sygnał produkowała i kto za zorganizowaniem tej debaty stoi. Czyli – konkretnie – czy to likwidowana telewizja całkiem wielgachną kasę na to wyłożyła?

Tymczasem – święta idą. Szybują ceny zawsze potrzebnych, a na Wielkanoc nieodzownych jajek. Ale bez paniki. W USA też problem z tym mają. A nawet chodzą słuchy, że my ich w jajecznym niedoborze będziemy wspomagać. Czyli nie jest u nas aż tak źle i nie ma co się zamartwiać.

Gdyby jednak nie tylko wielkanocnych jajek zabraknąć nam miało, to nie dramatyzujmy. Na 12 maja planowana jest kolejna debata kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta. Wszystkich. A co!

Anna Wolańska