Jak dzieci we mgle
Podobne może być podczas wybierania europarlamentarzystów. Znajomość ordynacji wyborczej kuleje, równie słabo jest z chęcią zapoznania się z programami czy dokonaniami poszczególnych kandydatów. W efekcie wiosną do urn poszło o wiele mniej Polaków niż jesienią. - Frekwencja jest rozczarowująca, zaś spadek o 20% oznacza demobilizację wyborców, którzy zapewne stwierdzili, że to, co było najważniejsze w Polsce, czyli zmiana rządu, już się odbyło - zauważa dr hab. Robert Szwed z Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
– Uznali, iż wybory na poziomie lokalnym mają mniejsze znaczenie, co jest błędem, bo są równie ważne. W ich przypadku mówimy o takim samym, a nawet większym budżecie, którym dysponują samorządy – zaznacza.
Bliższe domu i sercu
Wybory samorządowe powinny być nam bliższe, bo wskazujemy, kto przez kolejne lata będzie podejmował decyzje w naszym imieniu i dotyczące nas bezpośrednio. – O tym, którą drogę wyremontować, jak będzie funkcjonowała komunikacja, czy zostanie doposażony szpital lub szkoła, decydują samorządy lokalne, tylko nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę – przyznaje R. Szwed. – Ten brak świadomości, jakie kompetencje ma władza na różnych jej szczeblach, powoduje, że wybory samorządowe są niedoceniane – dodaje z uwagą, iż dla części osób wybór sąsiada nie jest tym samym, co głosowanie na znaną osobę na poziomie ogólnopolskim. – Kandydatem jest np. ...
JAG