Jak pies z kotem?
Emocje, bo o nich tu mowa, to dość złożony problem. Nie są ani dobre ani złe. Same w sobie nie podlegają ocenie moralnej, ponieważ są zbyt ulotne, aby dać się precyzyjnie opisać i metodycznie uporządkować. Zwykle pojawiają się wtedy, gdy zostanie zaburzona równowaga w otaczającym świecie, jako skutek zachodzących tam zjawisk. Stanowią komponentę motywacji postępowania w stosunku do siebie i otocznia. Wynikają też z określonych cech ludzkiego organizmu, z którymi się rodzi (temperament) i nabytych w wyniku procesu wychowania (charakter). Są też efektem posiadanej wiedzy o świecie, relacji, w jakie wchodzi (stres, strach, zaburzenie poczucia bezpieczeństwa). Emocje mogą się manifestować poprzez nastroje, wzruszenia, afekty. Mogą też prowadzić do destrukcji i zniszczenia.
Samo słowo pochodzi z łac. emovere – poruszać. Już z zasady zatem emocje ku czemuś (bądź komuś) prowadzą – w tym kontekście dopiero mogą podlegać ocenie. Wywołując określony skutek zarazem wartościują czyn. I tak jedne mogą wywoływać reakcję w kierunku poznawczym (ciekawość), skłaniać do ucieczki (strach), ataku (gniew, radość, wściekłość), negacji (wstręt). Inne wyrażają się tylko w zachowaniach ekspresyjnych (radość, płacz, żal, przykrość). ...
Ks. Paweł Siedlanowski