Historia
Jak przyszły król Podlasie reprezentował…

Jak przyszły król Podlasie reprezentował…

W roku 1759 przejeżdżał przez Podlasie książę maronitów - chrześcijanin zbierający jałmużnę w krajach europejskich - aby wykupić rodzinę z aresztu nałożonego na nią przez źle usposobionego do chrześcijan nowego baszę Kairu.

Maronita był w posiadaniu autentycznego skryptu z XVI w. byłego właściciela Białej – księcia Mikołaja Radziwiłła „Sierotki”. Gdy ten peregrynował do Ziemi Świętej, przez pradziada księcia był godnie uhonorowany. Radziwiłł wystawił mu wówczas dokument, że jeśliby któryś z jego potomków znalazł się kiedyś w Polsce, winien być również dobrze przyjęty i pieniędzmi opatrzony. I oto teraz [XVIII w. – J.G.] aktualni właściciele Białej i Nieświeża, a także stolnik brzeski Marcin Matuszewicz, uznawszy ten dokument za rzetelny, hojnymi łaskami go wypełnili.

W 1760 r. wynikła sprawa Żydów terespolskich i szereszowskich. Joachim Potocki, starosta trembowelski i właściciel Pratulina, chciał podnieść tę wieś do godności miasta. W tym celu sprowadził z Włodawy bogatego Żyda – Anszela, fachowca mającego wytyczyć przyszłą aglomerację. Ów, starozakonny, był jednak bardzo przewrotny. Pożyczył staroście 200 czerwonych złotych i chciał je odebrać z nawiązką. Gdy inni Żydzi z Terespola i Szereszowa płynęli Bugiem do Gdańska, wioząc drewniane klepki, oskarżył ich przed starostą Potockim, że są mu winni pieniądze, czym spowodował ich aresztowanie. Joachim, nie dochodząc prawdy, zarekwirował tratwy z klepkami i Żydzi musieli zapłacić mu kilkaset czerwonych złotych. Zanim Izraelici uzbierali żądaną kwotę, woda na Bugu opadła i najęci flisacy pouciekali. Przez brak nadzoru klepka poginęła: część utonęła lub rozpłynęła się. Na pozostałą, niewielką, ilość Żydzi musieli nająć nowych flisów. Gdy przewoźnicy dopłynęli do Gdańska, ceny towaru spadły i wynikły duże straty. Właściciel Terespola, Fleming, będąc marszałkiem trybunalskim, ujął się za swoimi Żydami, którzy skarżyli Potockiego o zapłatę za straty 40 tys. złp. Starosta trembowelski otrzymał trzy kondemnaty [wyroki zaoczne – J.G.] i groziła mu konfiskata dóbr. Roli rozjemcy podjął się stolnik Matuszewicz, który zaprosił zwaśnionych – Fleminga i Potockiego – na konsultacje do Konstantynowa. Po trudnych rokowaniach obie strony zgodziły się na 11 tys. odszkodowania dla pokrzywdzonych.

17 maja 1760 r. zmarł w Białej jej właściciel – osobliwy książę Hieronim Radziwiłł. Był to chyba najbogatszy człowiek w Wielkim Księstwie Litewskim, ale bardzo nieszczęśliwy i smutny. Jego wynaturzone dziwactwa, okrucieństwo, mania myśliwska, ambicja posiadania własnego państwa i armii, swoich więzień, donosicieli i katów stawiają go w rzędzie najbardziej odrażających postaci doby saskiej. Do końca używał uciech tego świata, a lizusowscy, cyniczni dworacy tylko czekali na jego śmierć, aby wyciągnąć dla siebie jak największe korzyści i szybko przystosować się do nowej sytuacji.

W lipcu 1760 r. właściciel Pratulina Joachim Potocki zorganizował tzw. koło, czyli zjazd przedstawicieli wojska koronnego pod Brańskiem. Mimo udziału wielu dygnitarzy było to raczej zgromadzenie spektakularne, które nie przyniosło znaczących rezultatów. Wybrano na nim deputatów na zbliżający się sejm, który wkrótce został zerwany.

W styczniu 1761 r. w Konstantynowie zmarł podskarbi wielki koronny – hrabia Karol Odrowąż Sedlnicki. Styczeń w tym roku był wyjątkowo ciepły, na skutek czego do miejscowej cerkwi unickiej na Mszę św. hrabia wyszedł tylko w surducie. Aura była jednak zdradliwa i podskarbi przeziębił się. Jego przyboczny lekarz pracował w terenie. Posłano po niego masztalerza, który po drodze wstąpił na kielicha. Gdy przywiózł doktora, jego pan już dogorywał. Ponieważ hrabia był bezdzietny, po śmierci rozpoczęły się spory o jego majątek, głównie między krewnymi: hetmanem Branickim i starostą Potockim.

16 marca 1761 r. odbyły się sejmiki przed zbliżającym się sejmem nadzwyczajnym. Posłami z województwa podlaskiego zostali wybrani m.in.: z ziemi drohickiej – stolnik podlaski Kuszel, z ziemi mielnickiej – pisarz litewski Józef Sosnowski i stolnik Kuczyński, z ziemi bielskiej – łowczy Stanisław Karwowski i stolnik litewski  – Stanisław Poniatowski. Wtedy jeszcze nikt z Podlasian nie przypuszczał, że ów niepozorny poseł podlaski za trzy lata zasiądzie na tronie polskim. Instrukcja poselska, jaką mu wręczyli wyborcy, była bardzo obszerna. Miał dziękować Augustowi III za zachowanie kraju w pokoju (gdy dokoła szalał pożar wojny) i prosić go, aby się nie wdawał w żadne alianse z obcymi mocarstwami, a także dziękować hetmanowi Branickiemu za utrzymanie bezpiecznych granic Rzeczypospolitej. Równocześnie jednak domagano się, aby obce wojska znajdujące się w Polsce były poskromione – wzięte w karby dyscypliny i by naprawiono szkody przez nich poczynione. W kolejnym punkcie instrukcji poruszono problem fałszywych monet krążących po Polsce z inspiracji Fryderyka Wielkiego i ministra Brühla. Domagano się, aby wobec dewaluacji pieniądza gdańszczanie płacili za spławiane zboże nie monetą, lecz złotem. Postulowano zmianę przydziału soli z żup w Wieliczce według sumy płaconych podatków i zmianę sposobu obioru deputata na Trybunał Koronny.

Poniatowski tylko częściowo trzymał się instrukcji swych wyborców. Głównie reprezentował linię książąt Czartoryskich, którzy zamierzali obalić wszechwładnego ministra Brühla i jego finansową politykę. Gdy stolnik litewski chciał udowodnić, że Brühl nieprawnie został wybrany posłem, partia radziwiłłowska i dworska nie dały mu dojść do głosu, a jeden z posłów tej drugiej – wybrany z sąsiedniej ziemi różańskiej – zarzucił mu, że działa na szkodę Rzeczypospolitej. Według świadectwa Matuszewicza Poniatowski kulturalnie odpierał zarzuty posła ziemi różańskiej, „zabrawszy głos z wielkim żalem i ferworem mówił przeciwko Karskiemu… o tę obiekcję, że mu zarzuca zrywanie sejmu i lubo długo i żwawo bez namysłu mówił, jednak w żadnym uszczypliwym słowie przeciwko Karskiemu nie wykroczył”. Zdaniem Matuszewicza partia Czartoryskich postanowiła zerwać sejm, a rolę zrywacza powierzono posłowi podlaskiemu, łowczemu ziemi bielskiej – Karwowskiemu. Pamięć zawiodła jednak pamiętnikarza, jako że Karwowski odczytał tylko oświadczenie i z izby nie wyszedł, a obrady zatamowali inni zwolennicy „familii” w liczbie około 40 posłów.

Józef Geresz