Kościół

Jak się (nie) spowiadać

Maj to tradycyjnie czas Pierwszych Komunii św. Wyjątkowo cicho w tym roku na temat spowiedzi dzieci - w minionych latach rozpalił on żarliwą troskę wielu lewackich środowisk i postępowych teologów o los dziewięciolatków. Mnóstwo było ubolewania nad torturami, jakich maluchy rzekomo doświadczają przy kratkach konfesjonału, o zagrożeniach ze strony spowiedników już nie wspominając.

Korzystając zatem z medialnej ciszy, pochylmy się na moment nad sakramentem pokuty. To temat rzeka. Katecheza szkolna, rekolekcjoniści, misjonarze skupiają się na zagadnieniu: jak się spowiadać? Spróbujmy zmierzyć się z problemem z nieco innej strony.

„Oczywiste oczywistości”

Sakrament pokuty nie jest sprawą ani łatwą, ani przyjemną. Ale też trudno wyobrazić sobie bez niego duchowy wzrost. Jest spotkaniem z miłosiernym Bogiem, stanowi najgłębsze doświadczenie Jego istoty. Niesie ze sobą wolność, radość, pokój. Łaska sakramentalna stanowi konkretne wsparcie w realizacji obietnic podjętych podczas spowiedzi, wzmacnia pragnienie nawrócenia i przemiany. Konfesjonał, jak mówił papież Franciszek, to nie sala tortur – kto przy nim bywa, wie, że to prawda; kto nie bywa i spogląda nań z daleka, zwykle demonizuje ów szczególny kościelny mebel, „łykając” wszystkie możliwe absurdy wypowiadane na jego temat np. w kabaretach.

Zdarza się, że niewiedza, jak też błędne rozumienie sakramentu pokuty wewnętrznie nas spinają, blokują. Bywa, że skupiamy się na rzeczach nieistotnych, niepotrzebnych wykoślawiając jego sens, wręcz ośmieszając. ...

Siedlanowski Ks. Paweł

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł