Jedno pytanie, sprzeczne odpowiedzi
Im bliżej terminu referendum, które odbędzie się 7 lutego, tym więcej wzbudza ono emocji. Nie inaczej było podczas sesji Rady Miasta zwołanej 29 stycznia. Zdaniem opozycji stwierdzenie prezydenta, że nie pójdzie na referendum, ma sugerować, aby tak samo postąpili mieszkańcy. – Prezydent nie jest ani za referendum, ani przeciw. Nie słyszałem, aby apelował do mieszkańców, żeby nie poszli. Mówi jedynie: „ja nie pójdę” i argumentuje dlaczego. A problem tkwi w pytaniach referendalnych, na które proponowane odpowiedzi są ze sobą sprzeczne i prowadzą do niejasnych rozstrzygnięć – tłumaczył S. Marchel. Jego zdaniem najprościej byłoby zapytać, czy jest się za galerią handlową, czy przeciw. Natomiast obecnie sugeruje się, że jeżeli na terenie przy ul. Wojskowej powstanie galeria, to nie będzie aquaparku, który mógłby tam powstać. – A jest dokładnie odwrotnie. Gdy nie uda się sprzedać tego terenu pod galerię handlową, to Miasto nie będzie miało pieniędzy na budowę aquaparku. Tereny przy Wojskowej są zbyt atrakcyjne, aby były inaczej wykorzystane niż pod obiekty handlowe – wyjaśnia.
Sekretarz Miasta odpowiadał też na zarzuty opozycji, że prezydent prowadzi kampanię referendalną. – Prezydent nie może być bierny, bo jest gospodarzem miasta. Jest zobowiązany do tego, aby informować społeczeństwo i ustosunkować się do tego, co się dzieje. Nie może więc unikać wystąpień publicznych, a spotkania mają charakter informacyjny – podsumowuje S. Marchel.
Moim zdaniem
Sławomir Marchel – sekretarz Miasta
Nie staramy się, wbrew temu, co się mówi, zniechęcać ludzi do wzięcia udziału w referendum. Prezydent jako włodarz miasta, ale też jako mieszkaniec, mówi, że na nie nie pójdzie. Natomiast jest jasne i oczywiste, że jeżeli Miasto nie uzyska pieniędzy ze sprzedaży terenu przy ul. Wojskowej, to nie zbuduje aquaparku na błoniach. Jeżeli zagłosujemy za aquaparkiem w centrum miasta, to tak naprawdę zagłosujemy przeciwko niemu, bo nikt nie zainwestuje 25-30 mln zł na jego budowę. A skoro chcemy sprzedać teren za wysoką cenę, to musi być on przeznaczony pod wielkopowierzchniowy obiekt handlowy.
Nieprzekonujące są również argumenty kupców, że jedno miejsce pracy w galerii handlowej spowoduje zniknięcie sześciu innych. To absurd. Tak naprawdę galeria wygeneruje jeszcze więcej miejsc pracy. Obiekty handlowe będą czynne do późnych godzin, a więc zatrudniani tam będą pracować w systemie zmianowym.
Mamy do czynienia z nieuczciwą kampanią ze strony inicjatorów referendum, którzy sugerują między innymi, że za inicjowaniem sprzedaży tego terenu stoi jeden z siedleckich przedsiębiorców. A chyba jest dokładnie odwrotnie, bo ta osoba, która jest właścicielem największej powierzchni handlowej w pobliżu, nie powinna być zainteresowana jej zwiększeniem.
Może się też okazać, że kupcy działają przeciwko sobie. Gmina Siedlce już przystąpiła do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego i chce teren przy rondzie w Białkach przeznaczyć pod centrum logistyczne i handlowe. Jeśli gmina nas wyprzedzi, to nie tylko nie powstanie galeria handlowa w Siedlcach, ale wyludni się centrum, bo handel wyniesie się z miasta.
Kinga Ochnio