Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga…
Anielakowie wychowują troje dzieci. – Jak się pobieraliśmy, oczywiste było, że na jednym się nie skończy. Kawalerkę odziedziczyliśmy po rodzicach, oboje mieliśmy pracę. Młodzi i na swoim – to były piękne lata – wspomina Marta, żona i matka. Drugi syn powitał świat, kiedy Wojtuś, ten starszy, szedł do przedszkola. Wtedy też zakiełkowała myśl o zamianie mieszkania na większe, z trzema pokojami i garażem. – Sprzedaliśmy kawalerkę i wzięliśmy kredyt – wraca do przeszłości – a na czas przeprowadzki zamieszkaliśmy u moich rodziców.
Lata względnego dobrobytu
Kobieta wyznaje, jak dużym dyskomfortem dla obu rodzin okazała się nowa sytuacja. – Rodziców denerwował rozgardiasz wprowadzany przez chłopców. Ciągłe docinki, rozpiska dotycząca korzystania z kuchni… Wspólne mieszkanie okazało się być wyczynem ponad nasze siły, dlatego zdecydowaliśmy się na wyprowadzkę mimo nieukończonych prac remontowych – Marta opowiada o cukrze, który każdego ranka zamieniał się w skamielinę (efekt wilgoci) i gniazdkach, po które jej mąż wyruszał autobusem do sklepu na drugi kraniec miasta (okazały się najtańsze). ...
WA