Region
Nadbużański Oddział Straży Granicznej
Nadbużański Oddział Straży Granicznej

Jest bezpiecznie

Turystyka w miejscowościach przygranicznych zamarła, a powód tego stanu rzeczy wszyscy wskazują ten sam - „nakręcanie” obaw o bezpieczeństwo.

- Wbrew pozorom i niektórym plotkom przy wschodniej granicy jest spokojnie - zapewnia Anna Czajka, zastępca wójta gminy Włodawa. Choć w nadbużańskich miejscowościach graniczących z Białorusią na Lubelszczyźnie nie obowiązuje już strefa buforowa, właściciele pensjonatów, hotelików i gospodarstw agroturystycznych twierdzą, że niełatwo o gości. - Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, większość rezerwacji została odwołana.

Do tej pory ludzie nie przyjeżdżają, aktualnie jest bardzo mało klientów. A miałem stałych gości, którzy dość często zaglądali w te strony. I pewnie chętnie znowu by zawitali, szczególnie mężczyźni, którzy mają możliwość korzystania z łowiska, jednak ich matki i żony nie wyrażają zgody. Kobiety nie chcą, aby wyruszali na wschodnie tereny Polski z obawy o bezpieczeństwo. Wciąż panuje takie przekonanie, że tutaj jest niebezpiecznie – opowiada Mariusz Karpowicz, właściciel gospodarstwa „Bagna u Mańka” w Stulnie w gminie Wola Uhruska w powiecie włodawskim.

Zdaniem Ewy Pastusiak, która prowadzi w Szumince w gminie Włodawa agroturystykę „Nad Bugiem”, kiedy ludzie mają wybór: Bieszczady, świętokrzyskie czy Polesie – raczej nie wybiorą nadbużańskich terenów. – Wcześniej kalendarz na majówkę i sezon letni był o tej porze zapełniony. Dzisiaj rezerwacji mam jak na lekarstwo. Turyści nie chcą przyjeżdżać nad granicę z Białorusią. W zasadzie mogę liczyć tylko na stałych gości i ich znajomych. Nie wiem, w jaki sposób zachęcić ludzi, aby wybrali Polesie – podkreśla E. Pastusiak i przyznaje, że wiele złego zrobił

przekaz medialny. – Ludzie słyszą informacje, że jest niebezpiecznie, zdarzają się przejścia uchodźców forsujących granicę. W rzeczywistości jest spokojnie, czekamy na naszych gości – zapewnia E. Pastusiak.

Podobne spostrzeżenia ma Iwona Padała, prowadząca znajdujące się 5 km od Sławatycz i przejścia granicznego z Białorusią siedlisko „Odpoczynkowo” w Nowosiółkach. Swoją ofertę kieruje ono do tych, którzy rowerem, kajakiem, tratwą, czy pieszo chcieliby poznać urokliwe zakątki tej części Podlasia. – Kiedy ludzie chcą zarezerwować swój pobyt, najpierw pytają, czy jest bezpiecznie, bo słyszeli w mediach, że może być różnie. Potwierdzamy, że nic się tutaj nie dzieje. Pytają także, czy można pójść nad Bug. Odpowiadamy, że jest taka możliwość, ale wcześniej trzeba to zgłosić straży granicznej. Nasze siedlisko położone jest między starorzeczem Bugu a dzisiejszym korytem tej rzeki, która jest granicą Unii Europejskiej. Mój mąż jest wędkarzem, codziennie przebywa nad Bugiem z wędką, jest przewodnikiem po nadbużańskich łowiskach. Ci, którzy tutaj przyjadą, mogą spotkać łosie, sarny, łabędzie, bociany. Przyroda jest wystarczającą atrakcją – przyznaje I. Padała.

 

Będziemy apelować o bon

Nową ofertę dla turystów na okres letni przygotowują właściciele położonego niedaleko Janowa Podlaskiego pensjonatu „Uroczysko Zaborek”. Jednak i oni patrzą z niepokojem w przyszłość dobrze prosperującego wcześniej obiektu. – Proponujemy m.in. weekend z rękodziełem, a także atrakcje dla dzieci, gry terenowe, np. w podchody czy paszport tropiciela. Niebawem uruchomiona zostanie również strefa basenowa. Goście wybierający „Uroczysko Zaborek” mogą liczyć na pobyty z wyżywieniem i znakomitą podlaską kuchnię. Mamy także ofertę skierowaną do firm na organizację szkoleń, konferencji i wyjazdów integracyjnych. Cały czas liczymy na rezerwacje biznesowe, których, niestety, z roku na rok ubywa. W 2024 r. gości było mniej niż w 2023 r. Ludzie boją się jechać na wschód Polski, słysząc niepokojące doniesienia w mediach. Miałam już sytuację, kiedy duński klient wycofał się z przyjazdu z powodu bliskości granicy, aby nie narażać swoich pracowników na rzekome niebezpieczeństwo – twierdzi Katarzyna Okoń-Szczepaniak, właścicielka pensjonatu i podkreśla, że strzałem w dziesiątkę był uruchomiony po pandemii rodzinny bon turystyczny, z którego skorzystały miliony Polaków. – Tegoroczny pomysł z podlaskim bonem także uważam za bardzo trafiony. Pobudzi do rozwoju poszkodowane obiekty turystyczne, które wciąż ponoszą konsekwencje wprowadzonego w latach 2021 i 2022 stanu wyjątkowego i zakazu przebywania w strefie przygranicznej oraz całej sytuacji związanej z kryzysem migracyjnym na wschodzie Polski. Bardzo żałuję, że bon nie obejmuje także Lubelszczyzny, gdzie hotele, pensjonaty czy gospodarstwa agroturystyczne były zamknięte przez dziesięć miesięcy w latach 2021 i 2022 r. Zamierzamy apelować do marszałka województwa o wprowadzenie takiego programu – podkreśla K. Okoń-Szczepaniak.

 

Granica perfekcyjnie strzeżona

Zdaniem zastępcy wójta gminy Włodawa Anny Czajki bon turystyczny mógłby wspomóc branżę turystyczną, a przede wszystkim zachęcić ludzi do podróżowania i wypoczynku. – Wbrew pozorom i niektórym plotkom przy granicy jest bardzo bezpiecznie. Świadczą o tym choćby policyjne statystyki, które z roku na rok są coraz krótsze, bo przestępczość na tym terenie praktycznie nie istnieje, a granica jest perfekcyjnie strzeżona. Gorąco zachęcam do odwiedzenia gminy Włodawa, która jest gotowa i czeka na turystów. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo letników, zatem tak jak w latach ubiegłych w Okunince nad Jeziorem Białym pod czujnym okiem dziesięciu ratowników funkcjonować będą trzy gminne kąpieliska strzeżone, uruchomiony zostanie punkt medyczny. Ponadto stacjonować będzie załoga łodzi motorowej Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, przygotowana jest również Ochotnicza Straż Pożarna z Okuninki posiadająca skuter wodny oraz sprzęt łączności, a nawet podwodnego drona. W okresie letnim w tej miejscowości będzie więcej patroli policji, również wodnych – wylicza A. Czajka.

Gmina Włodawa – oprócz przepięknej i dzikiej przyrody – ma do zaoferowania turystom wiele atrakcji, m.in. w tamtym roku zagospodarowano wąwóz w Różance, którego wylot znajduje się tuż nad Bugiem. – Na trójstyku granic Polski, Białorusi i Ukrainy oraz nad jeziorem Glinki pojawiła się nowa architektura. Dużym zainteresowaniem cieszy się także ścieżka pieszo-rowerowa z Orchówka nad Jezioro Białe. To nasze najnowsze propozycje, bo przecież sanktuarium w Orchówku, Muzeum i Miejsca Pamięci w Sobiborze, organistówki i kościoła w Różance, rezerwatu przyrody Żółwiowe Błota, a przede wszystkim krystalicznie czystych jezior przedstawiać turystom nie trzeba – podkreśla zastępca wójta.

 

Pielgrzymi wracają

Również Kodeń czeka na pielgrzymów. Wprawdzie mimo strefy buforowej można było je odwiedzać, o czym oo. oblaci informowali na facebookowym profilu, nie wszyscy o tym wiedzieli. – Mieliśmy sygnały, że do ludzi docierały komunikaty o wprowadzeniu czasowego zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej, ale już nie wiedzieli, że nasza miejscowość jest strefą bezpieczną dla odwiedzających – twierdzi o. Mariusz Bosek, rzecznik sanktuarium MB Kodeńskiej. Miało to wpływ na ruch pielgrzymkowy. – W tamtym roku rezygnowały z pobytu całe grupy osób, mimo naszych zapewnień, że Kodeń pozostaje otwarty. Tej wiosny powoli wszystko zaczyna wracać do normy. Oczywiście wciąż pojawiają się pytania, czy na pewno jest bezpiecznie, ale mamy sporo zgłoszeń zarówno osób indywidualnych, jak i zorganizowanych grup. Już w połowie kwietnia, kiedy zrobiło się ciepło i słonecznie, pojawili się pierwsi pielgrzymi – zaznacza oblat.

Joanna Szubstarska