Diecezja

Jestem Mu wdzięczna, że mnie odnalazł

Zostawiła wygody tego świata, by służyć w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, czego potwierdzeniem było nałożenie obrączki z imieniem „Maryja”.

Składając śluby wieczyste, s. Marta Nieczaja na stałe dołączyła do karmelitanek. Chociaż młoda siostra zakonna pochodzi z okolic Zamościa - z parafii Tereszpol Kukiełki, zdążyła już zadomowić się w diecezji siedleckiej. Należy do Diecezjalnej Rady Duszpasterstwa Młodzieży. A od dziewięciu lat jest związana z Wolą Gułowską i Rykami, gdzie mieszka i posługuje razem ze współsiostrami. Parafię i miasto polubiła do tego stopnia, że na miejsce ślubów wieczystych wybrała właśnie Ryki.

Ten długo oczekiwany dzień nastąpił 21 lipca. S. Marcie w oficjalnym i pełnym wejściu do zgromadzenia towarzyszyli rodzice – Wiesława i Jan Nieczajowie, rodzeństwo: Justyna, Iwona i Katarzyna oraz goście. Wśród nich było wielu księży i zakonników, m.in.: prowincjał Zakonu Karmelitów z Krakowa o. Wiesław Strzelecki, karmelita z Woli Gułowskiej o. Adam Rusek, paulin z Jasnej Góry o. Jan Poteralski, wikariusz z Tereszpola ks. Ireneusz Żyła, dawny proboszcz terespolskiej parafii ks. Antoni Gębala i ks. Władysław Łukiewicz pracujący we Francji. Nie mogło też zabraknąć sióstr karmelitanek z Ryk, Woli Gułowskiej, Warszawy i Stipy w Czechach, na czele z delegatką generalną zgromadzenia s. Agnieszką Skup.

Budować na Chrystusie
Z ceremonii ślubów s. Marty nie krył radości proboszcz parafii Ryki i dziekan dekanatu ryckiego. – Ta uroczystość pokazuje, że Duch Święty działa w Kościele i że mimo niełatwych czasów wzbudza nowe powołania zakonne. To wielki zaszczyt dla naszej parafii, że siostra wybrała na złożenie ślubów kościół w miejscu, gdzie pracuje – mówił ks. kan. Stanisław Chodźko.
Życzenia na nowej drodze zakonnego życia złożył też nowo zaślubionej karmelitance główny celebrans uroczystości – prowincjał z Krakowa. W homilii skierował do s. Marty kilka rad. – Pan Bóg wybrał cię i podczas składania ślubów mówi ci, byś lekko się zdystansowała i popatrzyła na to, co już dokonałaś. A byłaś przedłużeniem Jego rąk. Powodów złapania tego dystansu jest kilka. Powinnaś „odpocząć” od świata, by patrzeć tylko na Pana Boga i dostrzegać Jego działania. Dlatego nigdy nie zaniedbuj modlitwy, nawet gdy będzie dużo pracy i gdy ktoś będzie potrzebował twojej posługi. Zdystansować powinnaś się też dlatego, by częściej pragnąć nieba i ukierunkować życie na niebo, a także z tego powodu, żeby nie dać się wciągnąć światu. Bądź zawsze przy Chrystusie i na Nim buduj- przekonywał o. W. Strzelecki.

Cieszę się, że mnie odnalazł
Pełne włączenie s. Marty do Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Instytutu Naszej Pani z Karmelu miało kilka etapów. Najpierw, leżąc krzyżem, siostra modliła się wraz z Kościołem Litanią do Wszystkich Świętych. A kulminacyjnym momentem było ślubowanie złożone na ręce s. Agnieszki Skup. Siostra otrzymała też obrączkę z imieniem „Maryja”.
Swoją radość ze złożenia ślubów s. Marta wyraziła przez gest pokoju z wszystkimi karmelitankami obecnymi na uroczystości. Nie omieszkała też złożyć wielu podziękowań, w tym ojcu prowincjałowi i proboszczowi ryckiej parafii. – Rzeczywiście Ryki są moją pierwszą miłością. To do tej wspólnoty zostałam posłana po złożeniu pierwszych ślubów. I to miejsce stało się ważne dla mojego serca – mówiła s. Marta. Osobne wyrazy wdzięczności popłynęły do rodziny, także tej zakonnej, i przyjaciół. – Wasza przyjaźń jest dla mnie wielkim skarbem od Pana Boga. Do rodziców siostra zwróciła się w następujących słowach: – Mamo, tato, dziękuję za waszą miłość i wsparcie. Dzięki wam wiem, co to jest miłość, odpowiedzialność i wierność – oznajmiła. Na koniec siostra podziękowała dwóm najważniejszym dla niej osobom – Dziękuję Maryi, która jest mi Siostrą i Przewodniczką, która każdego dnia uczy mnie jak być blisko Pana Boga i drugiego człowieka. I dziękuję Temu, komu zawdzięczam wszystko, czyli Panu Bogu. Jestem M wdzięczna za to, że mnie odnalazł – dodała s. M. Nieczaja.

Dobrze czuję się tam, gdzie są ludzie

Rozmowa z siostrą Martą Nieczają

Kiedy usłyszała Siostra głos powołania?

Moje powołanie miało dwa momenty. Pierwszy w szkole podstawowej, ale te myśli trwały z tydzień i potem wszystko się pozmieniało. Wkręciłam się w sport, konkretnie w siatkówkę. Grałam amatorsko i przyłączyłam się do małej internetowej redakcji sportowej. To był mój sens życia. W tym czasie moje drogi rozeszły się z Kościołem. Na Msze chodziłam z nakazu rodziców. A jak trzeba było wybierać: kościół albo mecz, to wygrywał mecz.

Co spowodowało powrót na drogę wiary i jak doszło do tego najważniejszego wyboru?
Jednym z impulsów był ksiądz z mojej rodzinnej parafii. Gdy na niego patrzyłam, widziałam szczęśliwego człowieka. Nie mieściło mi się to w głowie. „Przecież ksiądz musi mieć nudne życie” – myślałam. A kolejny przełom przyniósł Wielki Post. Chodziłam wtedy do liceum. Na początku marca 2013 r., w piątek, wracając z lekcji postanowiłam, że zajdę do kościoła. Chodziło o to, by rodzice się potem nie czepiali, że nie byłam na żadnej Drodze krzyżowej. Będąc w kościele, przypomniałam sobie myśl z podstawówki: „A może jednak ten zakon”. I od tego momentu – poszło…

Jak ta decyzja wpłynęła na kolejne kroki?
Lubię mieć w życiu wszystko określone, czyli iść w jedną lub w drugą stronę. Dlatego po powrocie do domu napisałam do mojej redakcji, że musimy się rozstać, bo odkryłam coś innego dla siebie. Zaczęłam szukać rekolekcji i innych sposobów, by poznać Pana Boga. Wybrałam dwa zgromadzenia: karmelitanki i sercanki habitowe. Jeździłam na rekolekcje do obu zgromadzeń. Pierwsze oparte jest na duchu św. Franciszka. Siostry mają dużo spontaniczności i radości. Z kolei u karmelitanek dominuje cisza, która nie jest samym milczeniem, ale bardziej nasłuchiwaniem Bożego głosu. Na początku się tego przestraszyłam. Ale potem, im bardziej to odkrywałam, tym bardziej stawało się to piękne. I do tej pory jest dla mnie ważne.

Jak zareagowali rodzice na wybór, jakiego dokonała ich córka?
Przez kilka dni w domu panowała cisza. Mama płakała, a tata trawił to w milczeniu. Mieli mało czasu na przyjęcie tej decyzji, bo powiedziałam im o zakonie po odebraniu wyników matury, a pod koniec lipca miałam umówiony termin wstąpienia. Pamiętam, że odwieźli mnie do Częstochowy, bo tam zaczyna się pierwszy etap drogi zakonnej w naszym zgromadzeniu. Było to ciężkie i dla nich, i dla mnie.

Jak w skrócie wygląda droga do ślubów wieczystych w Karmelu?
Najpierw jest aspirat, po nim postulat i dwuletni nowicjat. Z momentem końca nowicjatu i złożenia pierwszych ślubów na rok (potem są odnawiane przez pięć lat), otrzymuje się habit i rozpoczyna prawdziwe życie zakonne, a władze zakonne posyłają siostrę do konkretnej wspólnoty.

W ten sposób trafiła Siostra do Ryk?
Tak, to była moja pierwsza wspólnota i służyłam w niej przez dwa lata. Dojeżdżałam wtedy do pracy w naszym Domu Pomocy Społecznej św. Józefa w Woli Gułowskiej, gdzie zajmowałam się osobami starszymi. A jednocześnie kończyłam studia teologiczne. Po tych dwóch latach przeszłam do wspólnoty w Woli Gułowskiej, a potem znów wróciłam do Ryk. Zaczęłam pracę w szkole, dzięki czemu mogłam szerzej poznać tutejszą parafię.

Ważną Siostry funkcją jest obecność w Diecezjalnej Radzie Duszpasterstwa Młodzieży. Jak Siostra trafiła do tego gremium?
Diecezjalną Radę Duszpasterstwa Młodzieży tworzą przedstawiciele różnych wspólnot młodzieżowych i różnych form życia, w tym życia konsekrowanego. Kiedy rada się formowała, ksiądz proboszcz z Ryk, który znał nasze siostry, zaproponował nasz udział. A że w tym czasie pracowałam już w szkole i zajmowałam się w zgromadzeniu duszpasterstwem powołaniowym, zgromadzenie oddelegowało mnie do tej funkcji.

Teraz koncentruje się Siostra na pracy w Rykach. Na czym ona polega?
Zajmuję się dziećmi i młodzieżą, pracując w szkole i włączając się w akcje parafialne. Od strony zgromadzenia odpowiadam za organizację duszpasterstwa powołaniowego, które w głównej mierze opiera się na comiesięcznych dniach skupienia dla dziewcząt i rekolekcjach.

Czy na drodze powołania miewała Siostra okresy zwątpienia?
Były kryzysy i nieraz mówiłam sobie: „Wyjeżdżam”. Bywa, że trudności nawarstwiają się i ciężko się w tym wszystkim odnaleźć. Czasami, widząc swoje koleżanki, które zakładały rodziny, tęskniłam za taką rzeczywistością. Ale dziękuję Bogu za kryzysy. One pomagają mi poznać siebie, to wszystko, co mam w sercu, i ostatecznie umacniają.

Co czeka Siostrę po ślubach wieczystych?
Na ten moment jestem we wspólnocie w Rykach, pracuję w szkole i zajmuję się młodzieżą. Co będzie dalej, kto to wie?

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz Kępka