Jesteś drogowskazem, kapliczko przydrożna…
- Krzyż ma wielkie znaczenie w historii zbawienia, nie dlatego, że jest miejscem okrutnego cierpienia, ale dlatego, że jest miejscem szczególnej miłości. Krzyż Chrystusa mówi o tym, że Miłość potrafi kochać w każdej sytuacji i potrafi zbawić każdego człowieka. Krzyż to znak przynależności do Chrystusa, ale też źródło Bożego błogosławieństwa dla każdego człowieka - przypomina J. Dawidziuk, nauczyciel w Szkole Podstawowej w Dobrynce, gdzie uczy m.in. religii. Od lat pasjonuje go historia przydomowych krzyży i kapliczek. - Krzyż towarzyszył mi od najmłodszych lat. Kiedy w moim rodzinnym domu w Lachówce Dużej (parafia Horbów) spoglądałem w okno, tym, co każdego dnia przede wszystkim rzucało mi się w oczy, był dębowy krzyż stojący tuż za ogrodzeniem podwórka. Wieczorem do naszego domu „zaglądał” cień krzyża - wspomina J. Dawidziuk. Opisuje też jedno z większych przeżyć swego dzieciństwa, gdy pewnego dnia zauważył w oknie pustkę...
– Zaniepokojony wybiegłem na ulicę i zobaczyłem straszny widok: nadwątlony zębem czasu krzyż leżał złamany, powalony przez wieczorną burzę. Poprosiłem wtedy babcię, żeby opowiedziała mi jego historię. Dowiedziałem się, że został przeniesiony w czasie II wojny światowej, ścięty przez Niemców. Opowiedziała mi również, że na naszych terenach przed ustawieniem nowego krzyża w dole umieszczono białe płótno symbolizujące całun, w który był owinięty Pan Jezus, oraz monety o różnych nominałach. Pod krzyż wkładano więc to, co dla ludzi najcenniejsze. Wstawianie krzyża odbywało się przy śpiewie pieśni religijnych – tłumaczy.
Przydomowy krzyż nie nadawał się do renowacji. – Jeden z gospodarzy dał dębowe drewno do wykonania jego repliki. Nawet napis na nowym krzyżu był taki sam jak na poprzednim: ,,Od powietrza, głodu i ognia zachowaj nas, Panie”. Stary krzyż został spalony, a popiół rozsypano zgodnie ze zwyczajem wkoło nowego – wspomina J. Dawidziuk.
Znak wiary
Jak mówi, losy krzyża przy domu tak mocno wrosły w pamięć, że przez lata jego historia i opowieści babci wracały w jego wspomnieniach. Z biegiem czasu zaczął poszukiwać informacji o krzyżach i kapliczkach znajdujących się na terenie parafii św. Stanisława Kostki w Wólce Dobryńskiej, gdzie mieszka obecnie.
– Krzyże i kapliczki stawiano z ważnych powodów i w różnym czasie, indywidualnie albo zbiorowo. Są nie tylko symbolami czy pomnikami kultury sakralnej. Ich obecność świadczy przede wszystkim o religijności mieszkańców parafii i przywiązaniu do wiary ojców – stwierdza. I dodaje, że najstarsze krzyże pojawiły się na terenie parafii, która erygowana była w 1933 r., tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Obecnie jest ich 17. „Najmłodszy” został postawiony przy kościele w maju 2019 r. na pamiątkę misji ewangelizacyjnych. W samej Wólce można spotkać krzyże zwyczajowo ustawione na początku i na końcu wsi. Podobnie – na końcu Małaszewicz Dużych. Niektóre z krzyży wzniesiono z myślą o utworzeniu przy nich tzw. stacji na uroczystość Bożego Ciała czy poświęcenie pól.
Podobną rolę pełniły kapliczki, których w granicach parafii jest dziesięć. Są wśród nich kapliczki skromne, jak i bardziej okazałe, murowane i drewniane. Cztery ściany kapliczki symbolizują rzeczy ostateczne: śmierć, sąd Boży, czyściec i piekło. Sklepienie odnoszone jest do nieba. Większość kapliczek w naszej parafii poświęcona jest Matce Bożej, co ma swoje uzasadnienie w głęboko zakorzenionej pobożności maryjnej. Część została zbudowana z myślą o stacjach procesji fatimskiej.
Odważna decyzja
Jak podkreśla J. Dawidziuk, każdy ze znaków sakralnych wznoszony był w konkretnym celu, jak upamiętnienie ważnych wydarzeń z życia ojczyzny lub parafii. Co charakterystyczne, większość pochodzi z okresu bardzo trudnego politycznie, a mianowicie z lat 80. – Głównym motywem dla tych z naszych parafian, którzy wtedy podjęli taką decyzję, było upamiętnienie wyboru Polaka na Stolicę Piotrową bądź wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce w 1983 r., w dniach 16-23 czerwca. Stan wojenny w naszym kraju nie był jeszcze odwołany. Dowodzi to wielkiej odwagi fundatorów – podkreśla pan Józef. I jako dowód stanowczości towarzyszącej swego rodzaju zamanifestowaniu wiary przywołuje historię krzyża na posesji Albina i Franciszki Nowaków z 1979 r. Pan Albin musiał stoczyć nie lada bój, ponieważ ówczesne władze nie pozwalały wznosić krzyży. Sprawa trafiła aż do Rady Państwa. Nowakowie uzyskali wymaganą zgodę. Oczywiście pobudki miały charakter religijny, jednak w oficjalnym piśmie prośba o pozwolenie została uzasadniona potrzebą kultywowania tradycji.
– Kapliczki i krzyże przydomowe mają wspólny mianownik – są jak pieczęć na posesjach ludzi bogobojnych, zasłużonych dla Kościoła, parafii, środowiska – podsumowuje pan Józef. Część z nich stanowi niejako dobro wspólne, a do takich znaków należą krzyże misyjne oraz kapliczka św. Stanisława usytuowane na placu przy kościele, kapliczka św. Krzysztofa na placu parkingowym nieopodal kościoła, kapliczka św. Huberta ufundowana przez leśników czy patronująca strażakom, dedykowana św. Florianowi. Według tradycji, z myślą o uproszenie łask mieszkańcom, ale i podróżnym przejeżdżającym międzynarodową trasą biegnącą przez Wólkę Dobryńską, wzniesiona zastała kapliczka na działce Kazimiery i Jana Sacharuków. Z kolei na skrzyżowaniu tej ruchliwej trasy z drogą prowadzącą w kierunku cmentarza od 1996 r. stoi metalowy krzyż z napisem „Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”, który zastąpił pierwotny – drewniany, jeszcze przedwojenny, będący stacją dla konduktów żałobnych zmierzających na cmentarz.
Nie prawosławny, a pandemiczny
Do najstarszych krzyży w parafii należą krzyże pandemiczne. Jeden z nich stoi na początku Wólki Dobryńskiej, na rozstaju dróg, drugi – na końcu wsi, przy drodze w kierunku Lebiedziewa. Pierwszy z nich, przy domu Janiny Pietraszuk, to drewniany krzyż z inskrypcją „Boże, błogosław ludowi Twemu”. Na dole pionowej belki widnieje też tablica z napisem „Od powietrza, głodu, ognia i wojny, zachowaj nas Panie”. – Ustawiono go w 1985 r. w miejsce starego, który stał tu od 1918 r., kiedy we wsi szalała ,,hiszpanka”. Zmarła wówczas trzecia część mieszkańców wsi. Zdrowi wznieśli krzyż, by uprosić Boga o zatrzymanie zarazy. Drugi, stojący w Dobrynce obok krzyża rzymskiego, od lat w powszechnej świadomości funkcjonował jako „ruski”. Ponieważ mieszkamy na pograniczu kulturowym i religijnym, utarło się, że jest to krzyż prawosławny. Stwierdziłem, że to nieprawda. Dwie poprzeczne belki dowodzą, że to typowy krzyż św. Zachariasza. Co więcej, po wczytaniu się w dokumenty doszedłem do wniosku, że krzyż stoi w pobliżu dawnego cmentarza cholerycznego – mówi J. Dawidziuk, dzieląc się wynikami swych dociekań.
To osobna historia
– W moim odczuciu każdy krzyż i kapliczka przydrożna świadczy o głębokim przywiązaniu naszych przodków do wiary, ale też stanowi ozdobę naszego rodzimego krajobrazu, skłania do zadumy, przemawia do wyobraźni. Dzisiaj też wiele osób, mijając krzyż, zdejmuje czapkę, żegna się czy pobożnie szepcze słowa modlitwy – zwraca uwagę J. Dawidziuk, odwołując się do słów wiersza ludowej poetki Janiny Rusek z Kamanowic, która kapliczkę i ramiona krzyża przyrównuje do drogowskazu do nieba. Mój rozmówca podkreśla, że wszystkie przydrożne znaki sakralne są zadbane, ozdobione kwiatami albo wstążkami. Charakterystyczne dla przygranicznych terenów są ustawiane przy krzyżach i kapliczkach palące się lampki.
Pytany o to, czego dowiedział się, szukając informacji, J. Dawidziak stwierdza, że za każdym krzyżem i kapliczką, które wrosły w wiejski krajobraz, kryje się jakaś historia: trudne rodzinne doświadczenia albo przeciwnie – radosne przeżycia; chęć wyrażenia dziękczynienia albo skierowana do nieba prośba o błogosławieństwo. Dlatego warto szukać i pytać. Na koniec zdradza, że wprawdzie przy swoim domu nie ma jeszcze kapliczki, ale jeśli stanie, będzie dedykowana albo św. Janowi Pawłowi II, albo bł. P.J. Frasattiemu.