Komentarze
Jeszcze bardziej

Jeszcze bardziej

Podobno już nigdy nic nie będzie tak samo. Mędrcy z najróżniejszych dziedzin życia prześcigają się w pisaniu najczarniejszych scenariuszy, jakie czekają ludzkość w najbliższych tygodniach. A do tego jeszcze ta susza...

No cóż, jak tak dalej pójdzie, to przyjdzie nam umrzeć na COVID-19 albo skonać z głodu. Wciąż trafiam na wypowiedzi różnych socjologów, ekonomistów, psychologów, no i oczywiście polityków, którzy twierdzą, że po największym eksperymencie społecznym w historii ludzkości, jaki dokonuje się właśnie na naszych oczach, wszystko będzie ewoluować. To właśnie przez pandemię mają zmienić się nasze hierarchie wartości i priorytety, a także stosunek do bliźnich oraz otaczającego świata. Wszyscy spodziewają się mega przemian społecznych, ideologicznych, kulturowych, a zwłaszcza politycznych, wszak - jak twierdzą ci, którzy prowadzą nas przez czerwone morze chińskiej zarazy - w żadnym państwie nie da się już żyć i rządzić jak dotychczas. Katalog pandemicznych proroctw i przepowiedni puchnie, a większość tych wyssanych z palca wyroczni coraz częściej zaczyna odbierać ludziom rozum.

I tu raczej nie powinno być żadnego zaskoczenia, bowiem człowiek w warunkach zbiorowej histerii nie zmienia swoich wyssanych z mlekiem matki zachowań. Z tyłu głowy zawsze znajduje się to coś, co każe przypuszczać – zwłaszcza gdy zewsząd słychać takie, a nie inne komunikaty o zagrożeniu – że może jednak wszyscy oni mają rację.

A zatem, jak owa apokaliptyczna wizja świata ma wyglądać za miesiąc.., pół roku…, a może za rok? Co zmieni się w naszym najbliższym otoczeniu, kraju czy nawet na całym globie? Otóż śmiem twierdzić, że nic. Nie ma się co łudzić, że po pandemii na świecie nastąpi jakaś forma oczyszczenia, odnowy i otrzeźwienia. Nie warto liczyć na żadną refleksję. Ludzie są z natury chciwi i leniwi. Dążą do pomnażania dóbr materialnych kosztem jak najmniejszego wysiłku. W myśl zasady „więcej, szybciej, lepiej” za miesiąc, dwa…, a nawet i za rok będzie dokładnie tak, jak teraz, a nawet jeszcze bardziej.

Jeszcze bardziej odczuwalne będą głód i bieda panujące w niektórych regionach świata. Jeszcze bardziej widoczne staną się rozwarstwienia społeczne. Tam, gdzie trwają konflikty zbrojne, można się spodziewać tylko ich nasilenia. Coraz bardziej będziemy doświadczać skutków manipulacji ze strony wielu pracodawców. Dostawałeś 17 zł brutto za godzinę uczciwej harówki i narzekałeś, że cię wykorzystują? Teraz rzucą 10 zł i będziesz wdzięczny, że chcą zatrudnić. Ci sami politycy i urzędnicy jeszcze bardziej będą pomagać przedsiębiorcom, czerpiąc na to środki nie skądinąd, jak z wyciągniętych od nich chwilę wcześniej danin i podatków. Nie zanosi się na to, by zginęły raje podatkowe. Najbogatsi tego świata nie stracą na obecnym zamieszaniu nawet centa, a społeczeństwa konsumpcyjne tylko patrzeć, jak zaczną nadrabiać stracony czas.

A jak owe „jeszcze bardziej” wygląda w praktyce, widać już dziś choćby na przykładzie Polski – 38-milionowego kraju, w którym coraz bardziej skaczący sobie do gardeł politycy wraz z całą administracją państwową nie mają pomysłu na przeprowadzenie prostej procedury wyborczej.

Na szczęście, gdy piszę ten tekst, kropi deszcz. Więc przynajmniej warzywa, które posiałem, powschodzą i za kilka tygodni będzie z czego ugotować zupę. Z głodu raczej nie umrę. Ale czy cały i zdrowy przetrwam towarzyszącą wirusowi obłudę, zakłamanie i podłość… – tego doprawdy nie wiem.

Leszek Sawicki