Julia jest darem od Boga
Izabela i Stanisław pobrali się osiem lat temu. Od początku byli gotowi na dziecko. Po dwuletnim bezowocnym okresie starań postanowili rozpocząć leczenie. Najpierw wybrali lekarzy ze swojego miasta. Niestety, ich działania nie przynosiły efektów. Pewnego dnia, przeglądając „Nasz Dziennik”, natrafili na artykuł o naprotechnologii, nowej metodzie leczenia niepłodności.
Chcieli wiedzieć o niej coś więcej. Nieliczne wzmianki, jakie znaleźli w internecie oraz prasie, były zdawkowe. Zadzwonili do jednej z warszawskich placówek medycznych. Odesłano ich do Białegostoku, do kliniki prowadzonej przez dr. Tadeusza Wasilewskiego. Tu wreszcie zajęto się nimi kompleksowo.
Szturm do nieba
– Nasza droga do stworzenia pełnej rodziny nie była łatwa. Brak dziecka był dla nas bardzo krępujący. Po pewnym czasie zaczęliśmy nawet rezygnować ze spotkań ze znajomymi, którzy mieli dzieci. Ich pytania o to, kiedy zostaniemy rodzicami, zbywaliśmy humorystycznie, ale w środku czuliśmy wielki ból i zgryzotę – wspomina Stanisław. – Zastanawiałam się, dlaczego wszyscy moi krewni mają już swoje dzieci, a ja ciągle muszę czekać. W mojej rodzinie nikt nie miał takich problemów – podkreśla Izabela.
Ratunku szukali nie tylko u lekarzy, ale i u Boga. O upragnione dziecko prosili przez wstawiennictwo św. Rity i bł. Marceliny Darowskiej, założycielki zgromadzenia sióstr niepokalanek, która na swoim „koncie” ma już sporo wyproszonych maluchów.
– O modlitwę prosiliśmy także siostry augustianki i dominikanki z Krakowa. Zamawialiśmy Msze św. ...
Agnieszka Wawryniuk