Diecezja
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Kapłan wielkiego formatu

Kilka tysięcy wiernych, prawie 200 kapłanów z bp. Zbigniewem Kiernikowskiem i bp. seniorem Janem Mazurem oraz 18 pocztów sztandarowych towarzyszyło śp. ks. prał. Stanisławowi Maksymowiczowi - proboszczowi parafii Przemienienia Pańskiego w Garwolinie w Jego ostatniej ziemskiej drodze.

8 marca, sobota. Już od południa w kościele parafialnym i wokół niego gromadziły się tłumy wiernych, którzy przyszli pożegnać swojego kapłana, ks. Stanisława. Punktualnie o 13.00 rozpoczęła się Msza św. pogrzebowa, której przewodniczył bp Kiernikowski. – Jego śmierć przyszła tak szybko, nieoczekiwanie. Wielu zaskoczyła – mówił w homilii. – Trudno sobie wyobrazić, czy i na ile zaskoczyła Jego samego. Ale znając Jego życie, Jego pragnienie, możemy przypuszczać, że nawet jeśli było to fizyczne zaskoczenie, nie było to zaskoczenie, lecz wypełnienie tego pragnienia, które nosił w sobie. Prawdopodobnie od początku swojej świadomości chrześcijańskiego życia, a później złączonego z Chrystusem – kapłanem życia w posłudze kapłańskiej, doświadczył różnych prób, poczynając od tego, iż wcześnie stracił rodziców. Musiał pracować, a następnie różne miejsca pracy kapłańskiej, aż do tego ostatniego, wskazywały na to, jak bardzo był oddany w pełnym zaufaniu Bogu. I do niego bardzo stosują się te słowa: „Boga żywego pragnie moja dusza…” – podkreślił ordynariusz.

– Ks. Stanisław wiele czasu i zaangażowania poświęcał pracy duszpasterskiej, w sposób szczególny wypełniając misję miłości i opieki nad dziećmi, chorymi, potrzebującymi – powiedział natomiast oddający hołd Zmarłemu w imieniu samorządu miasta i powiatu burmistrz Garwolina Tadeusz Mikulski. – Zawdzięczamy Ci wiele. Twoja osoba na trwale wpisała się w karty historii naszego miasta. Zwrócę się do Rady Miasta o nadanie Ci tytułu „Zasłużony dla Garwolina”. Czcigodny księże, jesteśmy przeświadczeni, że misja, dla jakiej zostałeś powołany na tej ziemi, została spełniona.

Ukochanego proboszcza żegnali także parafianie. – Odszedł od nas tak niespodziewanie, nagle, do domu Ojca. Wspaniały człowiek, pobożny kapłan, wzorowy gospodarz. Oddany całym sercem Bogu, ojczyźnie, Kościołowi i parafii. Człowiek wielkiego serca. Nigdy o nic nie prosił, a zawsze dziękował. Brakować nam będzie jego posługi ołtarza. Długo będziemy Go widzieć spowiadającego w swoim konfesjonale. W Garwolinie pokolenie Jana Pawła II to jednocześnie pokolenie ks. Stanisława. Prowadząc 17 lat wspólnotę parafialną, wpisał się w życie każdego z nas. Tak jak kard. Wyszyński był Prymasem Tysiąclecia dla Polski, tak dla Garwolina ks. Maksymowicz był proboszczem stulecia, przełomu XX i XXI w. – podkreślano podczas Mszy.

Ks. Julian Jóźwik, proboszcz parafii MB Częstochowskiej w Garwolinie zakończył zaś: – Dzisiaj w sposób szczególny dziękujemy za osobę ks. prał. Stanisława Maksymowicza, kapłana wielkiego formatu.

Ostatnia droga

Po nabożeństwie przed kościołem ustawił się kondukt żałobny: orkiestra dęta OSP Garwolin, delegacje samorządów (powiatowego, miasta i gminy Garwolin), instytucji i zakładów pracy, poczty sztandarowe organizacji kombatanckich, szkół, straży oraz harcerzy. Potem szpaler niemal 200 kapłanów, wśród których był bp Kiernikowski. Trumnę nieśli na swoich ramionach strażacy, a za nią szli brat Zmarłego z żoną i córką oraz tysiące wiernych. Na czas przejścia konduktu ulicami miasta wstrzymano ruch pojazdów. Niektórzy kierowcy włączali klaksony swoich aut.

Śp. ks. Maksymowicza pochowano przy głównej alei, w samym środku starej części cmentarza, tuż przy betonowym krzyżu. Właśnie tutaj chciał być pochowany – w parafii, którą tak umiłował, wśród ludzi, których pokochał. Grób Zmarłego przykryły dziesiątki wieńców i pojedynczych kwiatów.

Dzień wcześniej

7 marca, kwadrans przed 19.00, ciało kapłana wprowadzono do kościoła Przemienienia Pańskiego. Ceremonii towarzyszyły tłumy ludzi. Po licach niektórych spływały krople łez, na twarzach widać było żal po stracie tak zacnego człowieka i kapłana. O 19.30 odprawiona została Msza św. koncelebrowana przez bp. Henryka Tomasika oraz księży z dekanatu garwolińskiego. Przy trumnie proboszcza całą noc czuwało kilkudziesięciu parafian.


ZMARŁY WE WSPOMNIENIACH

 Grzegorz Woźniak, starosta garwoliński:

Zawsze służył radą i pomocą, jako doświadczony kapłan i człowiek. Ja z tego korzystałem, ponieważ znałem Jego życzliwe podejście i kompetencje. Chwała za to, że mogłem zetknąć się z takim człowiekiem w trakcie mojej działalności samorządowej…

Ks. Tomasz Koprianiuk, wikariusz parafii Przemienienia Pańskiego:

O ks. prałacie można by napisać książkę, ale jednym zdaniem: człowiek dobry, skromny, życzliwy, otwarty. My, kapłani, szczególnie doświadczaliśmy od Niego wielkiej życzliwości, dobroci i otwartości. Łatwo było snuć z Nim plany duszpasterskie. Nigdy nie żałował grosza. Zawsze mówił: „Coś trzeba, to bierz. Potem się rozliczysz”. Miał do nas ogromne zaufanie. Może czasami nie rozumieliśmy Jego myśli i planów, ale zawsze w dalszej perspektywie było widać, że miał rację. Miał wielki zmysł do prowadzenia tak wielkiego dzieła, jak Kościół w wymiarze lokalnym, dekanalnym.

Ks. Stanisław odszedł, gdy w parafii kończyły się rekolekcje. Mnie ten moment kojarzy się w sposób szczególny. To symbol, że rekolekcje nadal trwają, bo gromadzą wiernych na wspólnej modlitwie. I ta myśl, ta modlitwa będzie także przy Nim, kiedy będziemy przechodzić wokół Jego grobu. Serce, które w jakiś sposób nie wytrzymało ogromnego napięcia, dalej bije w tym kościele, w tej parafii. Znaczącym przykładem tego jest nasze Katolickie Liceum Ogólnokształcące, które powołał do istnienia, któremu dał charakter i formę świetności.

Waldemar Jaroń