Komentarze
Kara za myślozbrodnię

Kara za myślozbrodnię

Kilka dni temu brytyjski areszt opuściła Isabel Vaughan-Spruce. Trafiła tam za „nielegalną modlitwę” przed kliniką aborcyjną w Birmingham.

Myliłby się ktoś, gdyby domniemywał, że np. trzymała w ręku megafon  i zakłócała ciszę mieszkańcom, ewentualnie dzierżąc w dłoni ogromny transparent, utrudniała ruch uliczny, za co została „zwinięta” przez stróżów prawa hrabstwa West Midlands. Przestępstwo polegało na tym, że aktywistka antyaborcyjna modliła się w ciszy! Jako że trudno ów fakt zweryfikować, do aresztowania wystarczyło „domniemanie” policji.

Działała ona na podstawie już obowiązujących w Wielkiej Brytanii przepisów o ochronie przestrzeni publicznej, które m.in. zabraniają protestowania przed klinikami aborcyjnymi i zastraszania ich pacjentów. Rzecz w tym, że pozbawiona wolności kobieta nikogo nie „zastraszała” i nie ingerowała w żaden sposób fizycznie w pracę ośrodka aborcyjnego. Po prostu stała obok.

Ustawa jest aktualnie nowelizowana – prawdopodobnie pojawi się w niej zapis ustanawiający „strefy buforowe” wokół placówek aborcyjnych. Ale nie tylko. Wedle projektu „apgrejdowanego” aktu prawnego wolontariuszom pro-life nie wolno będzie „wpływać”, „doradzać”, „przekonywać”, „informować”, „zajmować przestrzeni”, a nawet „wyrażać opinii” w pobliżu placówek aborcyjnych. Modlitwa wprost ma być tam nazwana przestępstwem. Za złamanie zakazu będzie groził wyrok dwóch lat pozbawienia wolności.

„Krajowe strefy cenzury o długości 150 m byłyby większe niż boisko do piłki nożnej (115 m). W równoważnej przestrzeni, gdyby jeden bramkarz modlił się za drugiego bramkarza, niezależnie od uderzenia lub zauważalności, byłoby to wykroczenie” – komentują pomysł prawnicy z brytyjskiego Sojuszu Obrony Wolności – Alliance Defending Freedom – ADF UK (cyt. za www.niezalezna.pl). „Jeremiah Igunnubole, radca prawny ADF, podkreślił, że możliwe uznanie «milczącej modlitwy» za przestępstwo łamie zobowiązania Wielkiej Brytanii do przestrzegania międzynarodowych praw człowieka oraz obnaża kryzys wolności słowa i myśli w tym kraju” – czytamy w oświadczeniu organizacji. Ale, znając lewackie podejście do prawa, na pewno znajdzie się sposób, by owe przepisy ominąć.

Niesamowite w całej sytuacji jest to, że internet pełen jest obrazków modlących się na ulicach angielskich miast (w tym Londynu) wielkich rzesz muzułmanów blokujących ruch uliczny i dezorganizujących życie mieszkańców. I co? I nic. Myślozbrodnia bowiem dotyczy tylko chrześcijan. A jeszcze precyzyjniej rzecz ujmując – katolików.

Oto na naszych oczach spełnia się proroctwo Orwella.

Tytułem uzupełnienia trzeba dodać, że gdy sprawa stała się głośna i po licznych protestach organizacji pro-life Isabel Vaughan-Spruce została zwolniona z aresztu za ugodą, a brytyjska policja ma jej zapłacić 13 tys. funtów za bezprawne pozbawienie wolności. Zapowiada, że dalej będzie się modlić za matki chcące pozbawić życia swoje nienarodzone dzieci. Z dużym prawdopodobieństwem zatem jeszcze tam trafi.

Czas na pointę. Bez wątpienia w opanowanym przez szaleństwo świecie przestrzeń wolności będzie się dramatycznie kurczyć. Projekt ustawy o przeciwdziałaniu mowie nienawiści stanie się pałą, którą lewactwo będzie młócić na lewo i prawo. Tylko to bowiem pozostaje w sytuacji, gdy brakuje argumentów. Żadna to nowość.

Dla nas, osób wierzących, opisane wyżej sytuacje są ważnym komunikatem: jak wielka jest siła modlitwy choćby przed rzeczonymi klinikami aborcyjnymi i jak bardzo wrota piekieł muszą drżeć, gdy (nawet po cichu) wypowiadane są jej słowa! Niekiedy wątpimy w jej siłę. Oto dowód, że jest dokładnie odwrotnie.

Nie ustawajmy więc.

Ks. Paweł Siedlanowski