Kary i nagrody
Wprowadzanie zasad w życie dziecka nie jest łatwym zadaniem. Problem uczenia określonych reguł jest powszechny i wielokrotnie powtarzany. Nie chcemy być zbyt surowi, nie chcemy obciążać malucha wieloma obowiązkami albo po prostu brak nam czasu na ich konsekwentne wdrażanie. Przykład: Jeśli dziecko nie sprzeciwia się zasadzie „sprzątamy po sobie zabawki” i posłusznie wykonuje prośbę wówczas jesteśmy zadowoleni i uśmiechnięci, ale jeśli wielokrotnie prosimy zwlekająca pociechę, by sprzątnęło z podłogi porozrzucane klocki, to o ile szybciej, łatwiej i bez zbędnych tłumaczeń – zrobić to samemu.
Przy wprowadzaniu zasad istnieje niebezpieczeństwo „wymuszania” na dziecku posłuszeństwa. Wielokrotnie zdarza się, że, próbując osiągnąć zamierzony efekt, szybko skłaniamy się ku zabronionym formom przekazu. Mówimy do dziecka tonem nieznoszącym sprzeciwu, wypowiadamy się z pozycji dorosłego (a więc mającego przewagę, nietolerującego odmowy), nierzadko dyrektywnie krzyczymy: „masz zrobić…!”. Czasami – jeśli rozkaz nie poskutkuje – straszymy: „jeśli nie posprzątasz zabawek, to …”. A gdy ten sposób nie pomaga posuwamy się dalej i wręcz karzemy dziecko, licząc, że to nauczy je posłuszeństwa. Nic bardziej mylnego! Kary odbierają dziecku jego godność, podkopują umiejętności społeczne, obniżają samoocenę i poczucie własnej wartości. Karzemy za niewykonanie pewnych ustaleń, ale karzemy i za czynności, które już się zdarzyły. Pamiętam 2,5-letnią dziewczynkę, która została skrzyczana za to, że szminką namalowała na ścianie pasące się na łące krówki. A ja pytam skąd ona miała wiedzieć, że tak nie można? Pamiętajmy: zanim zaczniemy wymagać, musimy jasno zakomunikować, jakie są nasze oczekiwania.
Dużo lepszy efekt wychowawczy otrzymuje się za pomocą motywacji i nagród. Chwalmy dziecko nie tylko wtedy, gdy osiągnęło sukces, ale również wówczas, kiedy widzimy jego starania i zaangażowanie. Chcąc nagrodzić pociechę, pamiętajmy, że rzeczy, którymi chcemy zrobić dziecku radość, nie muszą, a wręcz nie powinny mieć dużej wartości pieniężnej. Chcąc nagrodzić pociechę za odrobienie lekcji, sprzątnięcie zabawek czy staranne umycie zębów, dajmy mu jakiś drobiazg, obiecajmy wspólne wyjście na basen lub do kina, pograjmy w piłkę. Nagradzanie za dobre zachowania motywuje do podjęcia ich kolejny raz, uczy dziecko określonej zasady, pokazuje czego konkretnie od niego oczekujemy, uwrażliwia na to, co dobre, a co złe.
Wprowadzajmy więc zasady przy każdej okazji. Pokazujmy pozytywne sposoby zachowania poprzez wspólny udział w obowiązkach dnia codziennego. Zaprośmy dziecko do pieczenia piernika. Pozwólmy mu na zabawę własnym kawałkiem kruchego ciasta. Nie złośćmy się za zaśmieconą mąką kuchenną podłogę czy powolne ubijanie piany. Wszystkie czynności wykonywane razem nie tylko wprowadzają w zasady współżycia społecznego, ale uczą również odpowiedzialności, pokazują dziecku, że samo może być autorem pewnych tworów. Dodatkowo we wspaniały sposób zbliżają do siebie, wprowadzają przyjazną atmosferę, pogłębiają więź, uczą sumienności. Pamiętajmy: jeśli założymy sobie sprawne, jak najmniej kłopotliwe upieczenie ciasta, to z góry jesteśmy skazani na porażkę i łatwo wówczas o przelewane na dziecko złość i gniew, ale jeśli zachęcimy je do pomocy w chwili, kiedy dysponujemy wolnym czasem, to nawet zwykła czynność, jaką jest pieczenie ciasta może urosnąć do rangi wyjątkowego wydarzenia rodzinnego i zostawić po sobie szereg niepowtarzalnych wspomnień.
Marta Kozaczuk