Kasata podlaskich klasztorów
Zamierzając zmylić pogoń, partyzanci uradzili, że Paweł Ługowski i Piotr Soczewka dosiądą najlepszych koni i spróbują przedrzeć się przez pikietę kozacką. W ten sposób zamierzano odciągnąć Rosjan od reszty grupy, z którą ks. Brzóska planował przejść przez błota w lasy pod Patrykozami.
Wojsko rzeczywiście zostało wprowadzone w błąd i nocą grupa powstańców z Brzóską przeszła pod Patrykozy, uratowali się też chwilowo dwaj konni. Niestety Ługowski i Soczewka nie potrafili dotrzeć o czasie w umówione miejsce i dopiero następnego dnia przybyli do wsi Nakory pod Patrykozami, zatrzymując się w miejscowym folwarku. Ługowski zostawił tam konia i pieszo zamierzał udać się do lasu, lecz został złapany przez chłopów i odstawiony do Krześlina, skąd zabrało go wojsko. Soczewka zdołał umknąć, ale do oddziału już nie dołączył. Od Ługowskiego Rosjanie dowiedzieli się, że ks. Brzóska poszedł pod Patrykozy, i ruszyli ponownie w te okolice. Przeszukując wioskę i las, nie przypuszczali, że powstańcy skryją się na pobliskich polach i w załamaniu terenu przesiedzą aż do zmroku. Pod osłoną nocy partyzanci ruszyli na północny zachód i dotarłszy do wsi Przewózki, zatrzymali się u szlachcianki Joanny Bielińskiej.
7 listopada, po zakończeniu akcji pod Patrykozami, wojsko rosyjskie odstawiło Ługowskiego do Siedlec, gdzie zachęcony obietnicą darowania mu życia przekazał gen. Maniukinowi wiele informacji o oddziale ks. Brzóski. Wskazał w lesie Jagodne pieczarę, gdzie była ukryta broń, zaś w błotach Jaty bazę powstańczą, której dotąd nie udało się Rosjanom wykryć. Żołnierze, którzy tam dotarli, mieli stwierdzić, że bez jego wskazówek byłaby ona nie do odnalezienia.
8 listopada gen. Maniukin wysłał rozkaz naczelnikowi łukowskiemu, by mieszkańcom Róży i pobliskich Klimek zagrozić, że jeśli nie wydadzą Soczewki, to na każdą wioskę zostanie nałożona kontrybucja w wysokości 50 rubli. Soczewki jednak nie schwytano. Włościańska komisja bialska obradowała 12 listopada w oparciu o §35 instrukcji tymczasowej. Poruszyła sprawę pustek sprzedanych przez właścicieli. Dowódca specjalnego oddziału kozaków płk Zankisow zamierzał podjąć nowe działania przeciwko ks. Brzósce. 16 listopada pięciu uzbrojonych powstańców pojawiło się w Bielanach – Jarosławach. Wiadomość o tym wydarzeniu dotarła błyskawicznie do Zankisowa, zapewne dostarczona przez sztafetę, gdyż już 17 listopada ruszył on z Łukowskiego w Sokołowskie. Jednakże wyruszył tylko z połową oddziału, bo część kozaków już wcześniej odesłał do stolicy. Niestety jego poszukiwania zakończyły się fiaskiem.
18 listopada gen. Maniukin informował władze warszawskie o wynikach akcji przeciwko ks. Brzósce. Powiadamiał o schwytaniu Ługowskiego jako pomocnika „księdza rozbójnika” i wykrytych kryjówkach oraz że w więzieniu siedleckim znajduje się już 35 osób związanych z tą sprawą. Zaproponował namiestnikowi, by ten wyraził zgodę na zastosowanie dodatkowych kar wobec ludności: każdemu mieszkańcowi, u którego schwyta się powstańca, miano skonfiskować majątek i spalić dom, a jeśli winni okażą się także pozostali mieszkańcy wsi, to wysiedlić wszystkich w głąb Rosji. Prosił też, by zezwolono mu na wyrąbanie lasu na błotach jackich i wydanie dwu porcji wódki tym żołnierzom, którzy ścigają powstańców. Odpowiedź z Warszawy nadeszła po miesiącu. Namiestnik nie zaakceptował wszystkich propozycji Maniukina, zgodził się jedynie na zwiększenie żołnierzom porcji wódki i wycięcie lasów przy drogach. 24 listopada skazano chłopa z Przewłoki Antoniego Kopińskiego na pięć lat rot aresztanckich za poprzednie zbieranie rekruta dla buntowników i przekazywanie rewolucyjnych poleceń. Prowadzący kronikę domową Kajetan Kraszewski, brat słynnego powieściopisarza, zanotował: „Dnia 27 listopada 1864 r. wyszło rozporządzenie skasowania prawie wszystkich klasztorów w Królestwie Polskim (…). 27 listopada w nocy, o 12.00, władza zapukała jednocześnie w całym kraju do wszystkich furt klasztornych – weszła, objęła wszystko w posiadanie, a na przygotowane bryczki zostali wpakowani zakonnicy z tym tylko, co mieli na sobie, odesłani do kilkunastu pozostawionych na ten cel klasztorów. Stary nasz kapelan ks. Daniel Grądzki, reformat z Białej, bawiący w Romanowie – pozostał też tu i do końca życia, bo się oni we dwóch z ks. Ludwikiem Deszczyńskim na naszej kapelanii zwykle mieniali od lat bardzo dawnych. Któren też chciał z zakonników lub zakonnic, wolno mu było wyjechać za granicę (…)”. Uzupełniając kronikarza można dodać, że usunięto reformatów z Białej, paulinów z Leśnej, dominikanów z Janowa Podl. i Terespola, jezuitów z Drohiczyna, pijarów i bernardynów z Łukowa, bartoszków z Węgrowa, karmelitów z Woli Gułowskiej, marianów ze Skórca, bazylianów z Białej Podl. i Włodawy, felicjanki z Gęsi i z Kolana. Diecezja Podlaska miała 20 klasztorów, w tym 16 męskich. W sumie było 334 zakonników. Po kasacie istniało już tylko 245. Z Białej Podl. wywieziono 15 zakonników i 15 zakonnic łacińskich, z Węgrowa 15, z Łukowa dziesięć i ze Skórca, w sumie 31. W nocy z 27/28 listopada 1864 r. wywieziono z Białej trzech ojców i sześciu kleryków bazyliańskich. Z oo. reformatów pozostał tylko o. Florian Świerzewski, ale na krótko. Z paulinów leśniańskich pozostał na krótko tylko o. Dionizy Korzeniowski. Deportacja zakonników była następstwem ukazu o kasacie zakonów w Królestwie Polskim, jaki podpisał 8 listopada 1864 r. w Carskim Siole car Aleksander II. W ukazie tym obłudnie oskarżono zakonników, że pobudzali do przelewania krwi, wchodzili w szeregi buntowników, odbierali rzekomo świętokradcze przysięgi, dlatego nie mogą liczyć na łaskę rządu.
Józef Geresz