Katakumb bliski mrok
Te dwa krańcowo różne - a przez to współgrające - wydarzenia kładą niejako cień na wszystkim, co wówczas działo się w Europie. A był to rok symboliczny, szczególnie dla lóż wolnomularskich. Świętowały one 200-lecie założenia pierwszej nowoczesnej, tzn. ateistycznej i antykościelnej, loży, której idee w krótkim czasie wypełniły całość organizacji masońskich.
Miejsce powstania mistyki
Daniel-Rops w swoim monumentalnym dziele „Historia Kościoła Chrystusowego”, opisując pierwszych chrześcijan, zwrócił uwagę na znaczenie katakumb w wykuwaniu duchowości wyznawców Chrystusa: „ Całe życie pierwszych chrześcijan – ich religijność, poczucie wspólnoty, ostrożność tropionych ludzi i cierpliwa odwaga – przetrwało żywym wspomnieniem w tych miastach umarłych i sprawia, że ich obecna pustka jest nam tak bliska”. Wydaje się, że te cztery cechy – duchowość, wspólnota, ostrożność (będąca jakby odpowiednikiem czułości sumienia i odpowiedzialności za innych) oraz odwaga – stanowią pewną wskazówkę dla nas, którzy możemy spotkać się z podobnym stylem życia. Katakumby przede wszystkim nie mogą nas przerażać. Strach przed utratą statusu społecznego lub dóbr materialnych mógłby bowiem stać się podstawą do odejścia od prawdy. Dlatego dzisiaj, niejako w przededniu możliwych wydarzeń, Kościół nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo i ostrożne milczenie. Szczególnie dotyczy to osób będących pasterzami. Czerwień ich szat zawsze jest wspomnieniem krwi i ognia. Krwi męczenników i ognia Ducha. Ta odwaga nie może nie zwracać uwagi na rzeczy z pozoru błahe. Każda piędź ziemi oddana przeciwnikowi może stanowić dla niego przyczółek do dalszych ataków. Przypadek prof. Chazana czy też wcześniejsza sprawa wiceministra Królikowskiego pokazują umiejętne sterowanie obyczajowością przez przeciwników Kościoła. Obu łączyło zajmowanie się sprawami bioetycznymi. Obu spotkał atak. W obu sprawach stanowczy głos powinien zabrać cały Episkopat, a nie tylko jego niektórzy członkowie. Odwaga bowiem jest wskazaniem na wyższą rację, jaką jest wierność Bogu. A to źródło mistyki będącej udziałem w rzeczywistości wiecznej. Zresztą ku temu prowadzi wiara. Ta odwaga może wyrazić się także w jasnym odcięciu się od tego, co ma chociażby posmak mezaliansu z władcą tego świata. Nie ma co się łudzić, że z diabłem można podpisać pakt o nieagresji.
Ziarno w ziemi obfituje plonem
Wspomniany przeze mnie Daniel-Rops, pisząc o czasach katakumbowego chrześcijaństwa, w dość jasnych słowach ukazał jego efekt: „W ten sposób, mając na oku nie potęgi ziemskie, lecz jedynie Królestwo, które nie jest z tego świata, pierwotne życie chrześcijańskie dokonuje koniecznego wówczas przewrotu. Przygotowuje odrodzenie, którego żąda historia. Czy ci, którzy przeżywali te wielkie przemiany, zdawali sobie sprawę z roli, jaka im przypadła w udziale. Wydaje się, że tak. (…) Ta społeczność chrześcijańska, nowa społeczność, żywa więź przeszłości z przyszłością, owo tertium genus, o którym mówić będzie św. Augustyn, spełnia zatem w społeczeństwie rzymskim podwójną rolę – zaczynu i ochrony”.
Perspektywa katakumb, choć zawsze związana z jakąś formą prześladowania, jest jednak perspektywą nadziei. Ziarno, wrzucone w ziemię dodatkowo zroszoną krwią, zawsze przynosi owoc. Trzeba jednak do tego odwagi i charakteru. I o to winien dzisiaj troszczyć się Kościół.
Ks. Jacek Świątek