Każdego dnia doświadczam cudów Bożego miłosierdzia
Każdego człowieka traktujemy inaczej: dla jednej osoby „Jezu, ufam Tobie” będzie momentem startu do przejścia przez kolejne etapy choroby, dla innej pojawi się dopiero w połowie tego maratonu, a jeszcze inni wyszeptają te słowa na jego końcu… Jesteśmy z człowiekiem na każdym etapie jego życia - ale nie jest to automatyczne działanie, a wspierające towarzyszenie. Jedyną uniwersalną receptą jest umiejętność słuchania i słyszenia chorych i ich rodzin, umiejętność wrażliwego czekania... Nie można nikomu narzucić całego pakietu naszych usług. Chorowanie i umieranie jest procesem. Jako personel hospicyjny musimy uczyć się sposobu rozmawiania z ludźmi. Na ile ktoś się przed nami otworzy, na tyle możemy wejść w jego przestrzeń. Nasze pomaganie jest byciem, milczeniem, słuchaniem i działaniem. Człowiek najczęściej sam dochodzi do odpowiedzi na pytania, które w sobie niesie. W perspektywie śmierci często pojawia się żal, że czegoś się nie dokonało, źle się wybrało. I my jako personel hospicyjny próbujemy pomóc, żeby człowiek powiedział: „wiem, wybaczam sobie, wybaczam jej czy jemu, wybaczam Bogu i proszę o wybaczenie”.
Siostro, czym dla Siostry jest miłosierdzie Boże?
Nieustannym wezwaniem, bym na wzór Jezusa – poprzez spalanie siebie w swoim egoizmie, poprzez zadanie śmierci mojemu ego w darze miłości dla człowieka – przemieniała, jak powiedział św. Jan Paweł II, oblicze tej ziemi. Miłosierdzie Boże, uzewnętrznione bardzo wyraziście w życiu Jezusa ofiarowanym dla każdego z nas, jest dla mnie motywacją, bym była wytrwała w pochłanianiu kwasu i goryczy zatrutych egoizmem ludzkich serc. Bym z miłością piła ten ocet grzeszności świata i darem z siebie przemieniała go w wodę oczyszczającej go świętości. Niosąc w sobie przestrzeń historii biblijnej, odzwierciedlając w sobie przykład Jezusa w oddaniu siebie za nas i dla nas, wiem, że tylko kluczem krzyża otwiera się niebo. Miłosierdzie to nieustanny potencjał przemiany i otwierania nieba. Miłosierdzie to oddanie siebie w miłości i z miłości… Boleśnie przeżywamy teraz dramatyczne dni z powodu pandemii. Miłosierdzie jest bez wątpienia antybiotykiem niszczącym koronawirusa niewiary, egoizmu, samotności, zagubienia, bezradności, wszechogarniającego bólu, przeświadczenia, że nie ma przyszłości. Tymczasem Jezus wzywa nas do wzięcia krzyża i pójścia za Nim. Dopowiem jeszcze cytatem Cypriana Kamila Norwida: „Mam zaszczyt być chrześcijaninem” – obrazem Boga tu i teraz. Miłosierdzie Boże jest dla mnie darem i zadaniem”.
Słyszałam, że oddała Siostra pierścionek zaręczynowy i poszła do klasztoru. Jak to się stało, że wybrała Siostra Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego?
Rzeczywiście, chciałam być żoną, matką, mieć rodzinę. Jednak od dzieciństwa niosłam też w sobie pragnienie bycia z ludźmi i dla ludzi, którzy cierpią. Ból i cierpienia bliźnich od zawsze były dla mnie wyzwaniem. Fascynowały mnie historie posługi misjonarzy. ...
Jolanta Krasnowska