Klucz do własnej celi
Kard. Stefan Wyszyński wiedział, co mówi. Jego wskazówka w pierwszej kolejności nawiązywała do ewangelii, w drugiej była efektem własnych refleksji i przeżyć. Prymas Tysiąclecia miał wielu wrogów. Długoletnia inwigilacja czy bezprawne internowanie mogły rodzić sporo negatywnych emocji i gniewu, ale on nie pozwolił, aby zwyciężyły w jego sercu. Miał prawo odczuwać złość i urazę, bo nie pozwolono mu wykonywać swojej posługi, odebrano mu wolność, śledzono każde jego słowo i czyn. Kiedy znalazł się w odosobnieniu, z powodu koszmarnych warunków zaczęło szwankować mu zdrowie. Mimo tylu krzywd, potrafił wybaczać i nie żywić nienawiści do tych, którzy go niewolili. Nauczał, że „człowiek, który nie lubi i nie umie przebaczać, jest największym wrogiem samego siebie”. Przypominał, że „przebaczenie jest przywróceniem sobie wolności, jest kluczem w naszym ręku od własnej celi więziennej”.
Postępujemy bardzo nierozsądnie, kiedy brakiem przebaczenia chcemy ukarać naszego winowajcę. Jemu jest to zazwyczaj obojętne. Chowając w sobie urazę, w pierwszej kolejności niszczymy samych siebie. Nienawiść i gniew żywione w stosunku do krzywdziciela uderzają najpierw w nas samych. Ziarno nieprzebaczenia wydaje obfite plony w postaci narastających goryczy i pesymizmu. Ten, kto nie chce przebaczyć, „nakręca się” przeciwko winowajcy, ciągle opowiada o swoich krzywdach, obgaduje krzywdziciela, szuka na niego „haków” i życzy mu jak najgorzej. W takim człowieku nie ma pokoju. Z jego serca po kolei znikają radość, nadzieja, otwartość na bliźniego, spokój, a nawet chęć do życia i działania. Ten, kto nie przebacza, na własne życzenie zaplątuje się w sieć, która szybko zaciska się na nim, krępuje jego ruchy i zabiera oddech. Brak przebaczenia zakłada klapki na oczy. W takiej sytuacji koncentrujemy się tylko na naszych zranieniach, krzywdach i złości wobec krzywdziciela. ...
AWAW