
Kobieta z misją
Ilona Zbaracka-Korniluk pracuje w Samodzielnym Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Międzyrzecu Podlaskim na izbie przyjęć. Jednak zanim podęła pracę w mieście, zdobywała doświadczenie w różnych miejscach m.in.: w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii oraz Szpitalu Bielańskim w Warszawie, a także na szpitalnym oddziale ratunkowym w Siedlcach.
– Ogromne doświadczenie, wiedzę i miłość do ratownictwa zaszczepiła we mnie wykładowczyni pani Zofia Misior, kiedy uczyłam się na kierunku ratownictwo medyczne – wspomina I. Zbaracka-Korniluk. – Później zrobiłam też magisterkę z pielęgniarstwa ze specjalizacją ratunkową. W trakcie drogi zawodowej ukończyłam szereg kursów i szkoleń – dodaje.
Czas i wiedza mają znaczenie
Między obowiązkami zawodowymi a wychowywaniem dwójki dzieci – 9-letniej Poli i 4-letniego Mieszka – zrodził się pomysł, by dzielić się swoją wiedzą z innymi. – Jakiś czas temu jedna z nauczycielek w przedszkolu poprosiła mnie o przeprowadzenie zajęć z pierwszej pomocy wśród dzieci. Gdy zobaczyłam z jakim zaangażowaniem i pasją najmłodsi podchodzą do nauki, postanowiłam częściej prowadzić tego typu szkolenia – mówi pani Ilona, która szybko przekonała się, że jej praca jest bardzo potrzebna. – Od jednej z mam otrzymałam wiadomość: „Chciałam pani podziękować. Moje młodsze dziecko zakrztusiło się mlekiem, ja spanikowałam, ale starsza córka zachowała zimną krew. Zadzwoniła na pogotowie, bo była świeżo po szkoleniu”. Marzy mi się, by dzieci w naszej okolicy wiedziały, jak zachować się w momencie nagłego zatrzymania krążenia czy stanu nagłego u bliskiej osoby. Europejska Rada Resuscytacji kładzie duży nacisk na szkolenia z pierwszej pomocy. Nie ma jednak takich obowiązkowych cyklicznych zajęć, a wiadomo, że informacje nabyte, które nie są powtarzane, ulatują – zauważa, podkreślając, iż reakcja, gdy jesteśmy świadkami zatrzymania u kogoś krążenia ma ogromne znaczenie. – Kiedy krew przestaje krążyć i transportować tlen do poszczególnych narządów, zaczynają one obumierać. Im szybciej podejmiemy działanie, tym mniejszy obszar jest niedokrwiony i niedotleniony, a człowiek może wyjść z nagłego zatrzymania krążenia, czyli NZK, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Natomiast my nie mamy wyrzutów sumienia, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co w naszej mocy, aby uratować tę osobę. Dlatego tak ważne są czas i wiedza. Bez naszej reakcji nawet dziesięć najlepiej wyposażonych karetek nie zdoła cofnąć zmian w organizmie – zaznacza.
Ręce, które pomagają
Warsztaty prowadzone przez I. Zbaracką-Korniluk dostosowane są do wieku słuchaczy. Co ważne – nie opierają się wyłącznie na teorii, ale również na praktyce. Najmłodsi uczą się za pomocą wierszyków, piosenek czy filmików. Pani Ilona stara się, aby podczas jej zajęć dzieci oraz młodzież mogły poznać także wnętrze karetki. Pozwala to na oswojenie się z tematyką związaną z medycyną, która często budzi lęk i stres. Spotkanie trwa zwykle godzinę, a potem jest czas na zadawanie pytań i rozmowę z opiekunami. – Moje działania są charytatywne i traktuję je jako wolontariat. Dobrym człowiekiem warto być zawsze, nawet jeśli nie zawsze się to opłaca. Do serca wzięłam sobie słowa: „Ręce, które pomagają, są więcej warte niż usta, które tylko się modlą” – podkreśla ratowniczka.
Odpowiedzialność bywa obciążająca
Pani Ilona twierdzi, że poziom wiedzy naszego społeczeństwa na temat udzielania pierwszej pomocy jest niski. Wiele ludzi ma obawy, a nawet wstydzie się, gdy trzeba udzielić pomocy. Częściej wygrywa chęć nagrania sytuacji telefonem niż ratunek człowieka. – Uważam, że najmłodsi są odważniejsi w tej kwestii i chcą być superbohaterami – mówi. Ratowniczka podkreśla, że w wykonywanej przez nią pracy najtrudniejszy jest widok cierpiącego dziecka. Zdarzają się również sytuacje, gdy trzeba pomóc pacjentowi, który jest agresywny lub pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających. – Moja praca niesie za sobą odpowiedzialność, która bywa obciążająca. Mamy styczność z ludźmi chorymi również na choroby zakaźne, często się nimi się zarażamy i zanosimy do swoich domów – przyznaje I. Zbaracka-Korniluk.
Z rodziną i śpiewająco
Jednak nie samą pracą ratowniczka żyje. Najlepiej odpoczywa wśród swoich bliskich i w wymarzonym domu, który z mężem wybudowali tuż przy lesie. Oboje każdą wolną chwilę poświęcają dzieciom, które – tak jak rodzice – uwielbiają aktywność na świeżym powietrzu. Pani Ilona znajduje też czas na swoje pasje. – Wyciszenie i oderwanie się od trosk dnia codziennego daje mi przynależność do chóru Veritatis działającego przy parafii pw. św. Mikołaja. Udział w koncertach i wspólny śpiew to miód na moje serce – wyznaje.
Więcej się uśmiechajmy
Jako doświadczony pracownik służby zdrowia I. Zbaracka-Korniluk uważa, że dzisiaj należy dbać o siebie nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym. – Starajmy się w miarę możliwości uprawiać sport, chodzić na spacery, stosować się do wybranych diet, przyjmować regularnie leki i przede wszystkim więcej się uśmiechać. Z wieloma chorobami da się żyć, trzeba tylko je zrozumieć W razie pytań, wątpliwości czy rad służę szczerą pomocą – deklaruje.
Magdalena Frydrychowska