Kobiety Anny Kamińskiej
Autorka książek pt. „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”, „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz” i „Halina. Dziś już nie ma takich kobiet” przyjechała na zaproszenie Miejskiej Biblioteki Publicznej. Spotkanie poprowadziła Agnieszka Osmólska-Ilczuk, dziennikarka Katolickiego Radia Podlasie. A. Kamińska opowiadała o pracy pisarza od kuchni, zbieraniu materiałów, twórczych inspiracjach. - Myślę o swoich książkach nie jako o biografiach, ale o opowieściach. Staram się opowiedzieć o człowieku, wybierając z jego życia najciekawsze momenty - podkreśliła, dodając, iż u podstaw jej pracy zawsze leży pytanie „dlaczego?”.
– Pozwala ono pokazać pewien mechanizm, a nie rzecz. Staram się zobaczyć i zaprezentować bohatera z wielu perspektyw, dostrzec wielowymiarowość postaci. Owszem o S. Kossak można byłoby napisać tylko biografię czy opowieść o przyrodniku, ale można również ukazać człowieka, który pochodzi z danej rodziny. Wówczas ta historia robi się głębsza – stwierdziła.
Każda inna
A. Kamińska przybliżyła też sylwetki swoich bohaterek. – W. Rutkiewicz była nieprzewidywalna, zamknięta w sobie i budziła różne emocje. Miała duszę sportowca, od najmłodszych lat rywalizowała z innymi, najpierw z rodzeństwem, potem w szkole i w górach, które były dla niej wszystkim. Chciała być profesjonalistką we wszystkim, co robi. Dlatego środowisko himalaistów nie przepadało za nią. Wytykano jej, że jest nadambitna – opowiadała A. Kamińska, przypominając, iż Wanda była liderką wypraw kobiecych, wyprzedzając środowisko ludzi gór pod każdym względem. – To ona w 1982 r. zabrała Polki na K2. Było to historyczne wydarzenie. Niestety na tej wyprawie zginęła H. Krüger-Syrokomska – dodała.
Wanda i Halina w górach współpracowały ze sobą, ale na ziemi bardzo się różniły. Wanda zabiegała o to, by być w mediach i świadomie budowała swoją legendę. Była osobą, która świetnie czuła się w blasku fleszy, chętnie udzielając wywiadów. Według Halina uważała to za faux pas. Nie chciała być celebrytką. – To jedna z najbardziej barwnych i ekscentrycznych postaci w środowisku himalaistów. Paliła fajkę, przeklinała, ale to właśnie do niej lgnęli ludzie. Była lubiana i szanowana, o czym świadczy postawa jej przyjaciół i znajomych, którzy postanowili dokonać transportu jej ciała z wysokości ponad 6 tys. m, narażając swoje zdrowie i życie. H. Krüger-Syrokomska dbała o partnera w górach, potrafiła rozładować atmosferę, zawsze wyciągała rękę do słabszego, nie myśląc o swoim ego i ambicjach, ale o drugim człowieku. A to, że rzuciła czasami jakiś niecenzuralny dowcip, dodawało jej uroku – opowiadała autorka „Haliny”.
Porwała mnie historia człowieka
Z kolei książki o prof. S. Kossak, wywodzącej się z artystycznej rodziny słynnej biolog, która zamieniła Kraków na Puszczę Białowieską, A. Kamińska nie miała w planach. – Otrzymałam propozycję od wydawnictwa, ale świat przyrodników nie był mi bliski. Jednak kiedy pojechałam do Białowieży, zauroczyłam się tym miejscem, a historia Simony po prostu mnie porwała, choć na początku trochę się nią namęczyłam – przyznała pisarka. – Wiele czasu spędziłam z Lechem Wilczkiem, fotografem i bliską mojej bohaterce osobą. Nocami rozmawialiśmy o przyrodzie, historii, polityce, religii, miłości. Z jednej strony były to fascynujące posiedzenia przy lampie naftowej, a z drugiej – godziny leciały, a ja miałam wyznaczony czas, by napisać książkę. Nie mogłam przyspieszać. Było fascynująco, ale był to długi proces – dodała.
Niezadane pytania
Swoje książki A. Kamińska kończy listem do bohaterek. Nie napisała go jednak do W. Rutkiewicz. – Przy pisaniu o Wandzie towarzyszyły mi trudne emocje. Wielokrotnie wracałam ze spotkań dotyczących jej osoby bardzo rozczarowana, np. opowieścią o tym, jak się zachowała w stosunku do drugiego człowieka, bo nie dotrzymała słowa itd. nie napisałam do niej listu, bo uznałam, że temat został wyczerpany – tłumaczyła. – Jeśli chodzi o Halinę chciałam podkreślić, że choć wiele osób uważa, iż wraz z macierzyństwem powinna odpuścić góry, to jej córka Marianna nie ma do mamy żalu, że wyjeżdżała, zostawiając ją na długie miesiące. Mało tego sama się wspina. Z kolei Simonie chciałam podziękować za to, że dzięki niej trafiłam do Białowieży i choć praca nad książką była trudna, przeżyłam ciekawą przygodę, którą poniekąd zawdzięczam także L. Wilczkowi – tłumaczyła.
Autorka opowieści o trzech niezwykłych kobietach przyznała również, że podczas pracy często musiała się mierzyć z poczuciem lojalności wobec swoich bohaterek. – Są rzeczy, o których nie napiszę. Uważam, iż nie można nikogo odrzeć z intymności, pokazać tego, czego sama nie chciałabym, by o mnie ujawniono. Takie dylematy towarzyszyły mi zwłaszcza w przypadku Wandy, która była człowiekiem zamkniętym w sobie – zauważyła A. Kamińska.
Na koniec A. Osmólska-Ilczuk zapytała pisarkę, czy są pytania, które, gdyby mogła, zadałaby Wandzie, Halinie i Simonie. – Oczywiście. W. Rutkiewicz zapytałabym o to, czy naprawdę zdobyła Annapurnę? Czy może w wyniku omamów koło wierzchołka wydarzyło się coś, co odbiegało od normy, dlatego koledzy Wandy do dzisiaj mówią o swoich wątpliwościach? Z kolei Halinę o to, dlaczego nie chciała poznawać losów swojej prawdziwej rodziny. A Simona? Simona często mi się śniła, odpowiadając na moje pytania – wyznała.
Która najbliższa?
A. Kamińska potwierdziła również, iż każda z opisanych historii czegoś ją nauczyła. – Spowodowały, że weszłam do zupełnie innego świata – gór i przyrodników. Dzięki nim znalazłam się w miejscach, w których wcześniej nie byłam. Simona zaprowadziła mnie do Puszczy Białowieskiej. Dzięki moim bohaterkom nie byłabym w wielu miejscach, nie poznałabym tylu ludzi – powiedziała, a zapytana o to, która z bohaterek jest jej najbliższa, odpowiedziała bez wahania, że H. Krüger-Syrokomska. – Halina, była prezentem, który sama sobie sprawiłam. Lecz nie byłoby Haliny, gdyby nie Wanda. Gdy pracowałam nad książką o W. Rutkiewicz, rozmawiałam z himalaistami, którzy często powtarzali: „Wanda była skryta, w górach kalkulowała, nie wiadomo było, jaką podejmie decyzję, ale za to Halina…!”. I tu padały niezwykłe historie związane z otwartością, żywiołowością, emocjonalnością Haliny. Wreszcie nie byłoby Haliny, gdyby nie je rodzina, która opowiedziała mi o niej wiele ciekawych rzeczy – stwierdziła A. Kamińska, dodając, iż H. Krüger-Syrokomska przypomina jej S. Kossak. – Obie świetnie czuły się wśród przyrody, kochały każde stworzenie, każdego człowieka z jego słabościami, zawsze wyciągając do niego rękę. Poza tym Halina mówiła, że najważniejsze w życiu, to umieć żyć i marzyć. I ona to potrafiła – zaznaczyła A. Kamińska.
Na koniec licznie zgromadzeni w MBP mieli okazję zakupić książki pisarki i zdobyć jej autograf. Był też czas na rozmowy i wspólne zdjęcia.
MD