Kultura
J. KURZAWA
J. KURZAWA

Kobiety w świecie sztuki

Choć tworzyły równoległe z mężczyznami, ich dzieła stanowią ledwie ułamek zbiorów najważniejszych muzeów.

Artystki wybitne i podziwiane, ale też nieodkryte i zapomniane to bohaterki książki Sylwii Zientek „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn”. Autorka opisuje w niej barwne życiorysy 20 wybitnych polskich artystek (od oświecenia po XX w.) - w tym dwóch malarek urodzonych w Siedlcach: Małgorzaty Łady-Maciągowej i Anny Zawadzkiej-Żeromskiej. - Nie chodziło mi o wykluczanie mężczyzn artystów, a jedynie o podkreślenie, że jest to książka poświęcona wyłącznie artystkom - zaznaczyła autorka podczas spotkania promującego publikację, które odbyło się 13 grudnia w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siedlcach.

– Proszę zauważyć, że jeśli weźmiemy do rąk jakąkolwiek historię sztuki polskiej – wydaną przed pięcioma, dziesięcioma laty – to artystek jest tam bardzo niewiele. A im bardziej się cofamy, tym kobiet jest mniej – dodała.

S. Zientek w swojej książce, o której opowiadała prowadzącej spotkanie Magdalenie Sutryk, zestawia nieco zapomniane artystki, jak Anna Rajecka czy Mela Muter, z wybitnymi i docenionymi już postaciami polskiej kultury, jak Magdalena Abakanowicz, Tamara Łempicka czy Olga Boznańska.

 

Kierunek: Paryż

Samo określenie „sztuka kobieca” przez wiele lat brzmiało lekceważąco. Przełom nastąpił pod koniec XIX w., gdy paniom dano dostęp do edukacji artystycznej. – Ówcześni artyści z Janem Matejką na czele uważali, iż malarstwo jest wbrew naturze kobiet, że nie mają potencjału artystycznego. Predestynowane są raczej do zajmowania się domem i rodziną – podkreślała autorka. Poza tym uwarunkowania społeczne przez długi okres nie pozwalały kobietom na podejmowanie takich tematów, jakie przedstawiali w XIX w. mężczyźni. – Aby namalować realistyczną postać w walce, trzeba było znać ludzką anatomię, a do tego konieczne było studiowanie żywego modela. Tymczasem wpatrywanie się przez młodą kobietę w obcego mężczyznę, szkicując go, było uznawane za dwuznaczne moralnie – zauważyła S. Zientek. W Warszawie i Krakowie nie tylko zabraniano paniom portretowania nagich modeli, ale nawet malowania obrazów historycznych. Najodważniejsze wsiadały więc w pociąg do Paryża, by tam uczyć się, rozwijać i spełniać marzenia o karierze. – Oczywiście te, które miały środki i którym ojciec na to pozwolił, bo to on decydował o losie kobiety – zaznaczyła pisarka. W Paryżu uczęszczały do prywatnych szkół. Płaciły czesne wyższe od mężczyzn, mimo że miały mniej lekcji. Jednak dzięki temu mogły pokazywać obrazy na salonach paryskich.

– Stolica Francji do końca II wojny światowej była miejscem kluczowym dla artystów. Każdy, kto rozpoczynał karierę, musiał mieć zaliczony Paryż. Jedni zostawali krócej, drudzy dłużej, to zależało od warunków materialnych. Paryż oferował coś, czego nie dawało żadne miasto na świecie: dostęp do muzeów, możliwość obcowania ze sztuką najwyższych lotów. Można było uczyć się fachu, siadając na ławeczce ze szkicownikiem w Luwrze. Kto nie pokazał obrazu na salonach paryskich, nie istniał jako profesjonalny artysta na rynku sztuki – tłumaczyła S. Zientek. Paryż był miastem, który umożliwiał kobietom dużo więcej niż Kraków czy Poznań. Oferował dawkę wolności i atrakcji intelektualnych. Mimo że jeszcze w XIX w. kobiety, wchodząc do kawiarni, były zobowiązane do tego, aby mieć na głowie kapelusz – w innym przypadku były wypraszane. – Malarka i rzeźbiarka Maria Baszkircew, opisując w pamiętniku wrażenia z nauki w paryskiej prywatnej szkole, przyznała, że najbardziej pragnęła swobodnie chodzić po ulicy, bez asysty – zwróciła uwagę pisarka.

 

W cieniu mężczyzn

Panujące obyczaje kazały kobietom podporządkować się ojcu czy mężowi, dlatego wiele z nich miało poczucie, że wyjście za mąż położy kres ich karierze. – Bały się, iż rola żony, matki i poświęcenie się sprawom rodziny uniemożliwią im malowanie. Olga Boznańska postanowiła kompletnie poświęcić się sztuce, dlatego pozostała samotna. Profesjonalna malarka Zofia Szeptycka, córka Aleksandra Fredry, kiedy wyszła za mąż za ziemianina, zajęła się zarządzaniem majątku. Z kolei Anna Bilińska, która jako pierwsza w XIX w. przedostała się na profesjonalny rynek sztuki, wyszła za mąż dopiero wtedy, kiedy była pewna, że będzie mogła kontynuować karierę – wyliczała S. Zientek.

Często kobiety same decydowały o tym, że to stanowisko i działalność męża są ważniejsze, godząc się na pozycję drugoplanową. Malarka Anna Zawadzka poznała w Paryżu Stefana Żeromskiego. Związała się z nim, chociaż nigdy nie była jego żoną, wbrew temu, co powszechnie sądzono i co twierdził sam pisarz. Urodziła mu córkę. Od momentu wejścia w związek przestała malować. Natomiast Maria Pinińska-Bereś, rzeźbiarka i performerka, żona rzeźbiarza Jerzego Beresia, tworzyła w cieniu męża, nie była akceptowana i rozumiana przez środowisko artystyczne Krakowa, gdzie żyła i pracowała.

Na tle wspomnianych artystek wyróżnia się życiorys M. Łady-Maciągowej. – Miała wielkie szczęście w życiu. Wyjechała na studia w Académie Julian w Paryżu. Mogła malować to, co chciała, prezentowała swoje prace na wystawach, była doceniana, o czym wiele artystek mogło tylko pomarzyć. Miała odpowiednie warunki materialne, podróżowała po Europie. Wyszła za mąż za lekarza – oficera Wojska Polskiego, który bardzo ją wspierał. Była to zgodna, kochająca się rodzina. Długo czekali na dziecko, w końcu na świat przyszedł syn. Można powiedzieć, że w latach 30 osiągnęła wszystko. Szczęście zburzyła rodzinna tragedia – mąż i syn zginęli w Katyniu. To odbiło się na jej twórczości – opowiadała S. Zientek o malarce, której prace można oglądać w Muzeum Regionalnym w Siedlcach.

 

Zdobyć pozycję na rynku

Wśród prezentowanych w książce artystek znalazły się również te, które zarabiały na swojej sztuce i odniosły sukces za granicą. – Bardzo popularna w Polsce wciąż jest T. Łempicka. To efekt kilku wystaw prac artystki. Zapoczątkowało je Muzeum Narodowe w Lublinie – podkreśliła S. Zientek, której udało się ustalić prawdziwą datę urodzenia Łempickiej. – Okazuje się, że Tamara odmładzała się jeszcze bardziej, niż wynikało to z rozmaitych przypuszczeń. Artystka starała się zatrzeć ślady określające jej wiek – Łempicka wskazywała jako datę urodzenia rok 1898, prawdopodobnie jednak urodziła się w 1894 r. Jej pierwszym mężem był prawnik Tadeusz Łempicki, z którym mieszkała w Petersburgu oraz w Paryżu. Finansowe problemy zmusiły ją do malowania w celach zarobkowych, co bardzo szybko przyniosło jej sławę i uznanie – opowiadała pisarka.

Potencjału na rzeźbiarkę nie widziano w M. Abakanowicz, której nie przyjęto na Akademię Sztuk Pięknych. Tymczasem dziś to najbardziej znana za granicą polska artystka. – Specjalizowała się w tworzeniu bardzo dużych, przestrzennych kompozycji tworzonych z tkaniny, brązu i drewna, od jej nazwiska zwanych abakanami. Krążyła po świecie. Jej kariera szybko się rozwinęła na arenie międzynarodowej. Na swojej sztuce zarabiała, jak na warunki komunistycznej Polski, w której żyła, duże pieniądze – zaznaczyła S. Zientek, zauważając, że dopiero od niedawna kobiety artystki są przypominane i powoli zdobywają należytą pozycję na rynku sztuki.

HAH