Kolejka znów odjedzie do Rudki
O odtworzeniu trasy tramwaju konnego mówiło się w Mrozach od lat. Jednak wszystkie rozmowy kończyły się tylko na marzeniach. Dopiero kiedy Stowarzyszenie Przyjaciół Mrozów wzięło sprawy w swojej ręce, plany przywrócenia kolejki nabrały realnych kształtów. Minister Środowiska wyraził zgodę na budowę torów w rezerwacie Rudka Sanatoryjna, przez który przebiegała trasa, gmina otrzymała dotację z PROW, odtworzono szlak, zakupiono podkłady, wykonano replikę wagonu i nareszcie rozpoczęto budowę na dobre.
Próbny kurs
W sierpniu, tego roku, po wyłonieniu wykonawcy, prace ruszyły pełną parą.
Metr po metrze ułożono podkłady, na których zamontowano, specjalnie wyszukane na potrzeby kolejki, szyny. Koszt remontu to ok. 451 tys. 873 zł, z czego ponad 293 tys. zł stanowią środki unijne.
4 października odbył się pierwszy próbny przejazd odbudowanym tramwajem konnym. Uroczyste otwarcie zaplanowano w maju 2012 r., ale już 28-30 października władze gminy zapraszają na dni otwarte, podczas których będzie okazja do przejażdżki unikatową kolejką.
Szpital z klimatem
Historia mroziańskiego tramwaju ściśle związana jest z budową Sanatorium dla Piersiowo Chorych w Rudce, bo tak jeszcze 31 lat temu nazywał się ten zakład. Powstał on z inicjatywy wybitnego lekarza, bakteriologa Teodora Dunina. Zaniepokojony rozszerzającą się w 1898 r. epidemią gruźlicy zaapelował o utworzenie specjalistycznego szpitala, w którym chorzy mogliby dochodzić do zdrowia. Jego projekt poparli wybitni naukowcy. Ze względu na klimat idealnym miejscem była Rudka k. Mrozów. Dzięki pomocy potentata finansowego Emila Gerlacha, twórcy słynnej fabryki noży, budowa szpitala ruszyła w 1902 r. Sanatorium znajdowało się kilka kilometrów od stacji kolejowej, na której wyładowywano przywożone pociągiem z Warszawy materiały budowlane. Aby ułatwić ich transport do Rudki, położono tory pod konną kolejkę. Budowa szpitala trwała sześć lat. Pierwsi pacjenci pojawili się w Rudce 29 listopada 1908 r. Tego dnia po raz pierwszy, zamiast materiałów budowlanych, tramwaj konny przewiózł ludzi.
Kolejka kursowała nawet sześć razy dziennie przez 59 lat. Zimą i jesienią podróżowało się w zadaszonym wagoniku, a wiosną i latem w odsłoniętym. Pasażerowie mogli podziwiać leśny krajobraz i upajać się czystym, świeżym powietrzem. W tramwaju było dwanaście miejsc siedzących. Zdarzało się, że tam, gdzie było trochę pod górę, kuracjusze musieli wysiąść z kolejki, bo koń nie dał rady go ciągnąć. Czasami też rumak rozpędził się tak mocno, że tramwaj wypadał z szyn. Wtedy woźnica, Bolesław Zawiska, sam ustawiał wagon na torach
Historia zatoczyła koło
Po raz ostatni kolejka konna do Rudki odjechała w 1967 r. Tory rozebrano na początku lat 70, a wagonik przekazano do Muzeum Kolejnictwa w Sochaczewie. Po tramwaju pozostało tylko wspomnienie. Natomiast szpital w Rudce istnieje do tej pory i odzyskuje blask z czasów Dunina i Gerlacha. Dlatego trzy lata temu Stowarzyszenie Przyjaciół Mrozów wystąpiło do władz powiatu mińskiego z pomysłem, aby kolejka konna znowu powróciła na swój szlak.
Jej stacja ma znajdować się naprzeciwko mroziańskiego stadionu. Jednak nie będzie to zwykły przystanek. Stowarzyszenie i władze gminy chcą utworzyć tam izbę regionalną, w której pasażerowie będą mogli zapoznać się z historią Mrozów i obejrzeć pamiątki.
MD