Historia
Kolejne antyszlacheckie posunięcia i bohaterska Mszanna

Kolejne antyszlacheckie posunięcia i bohaterska Mszanna

Władze carskie guberni siedleckiej dokonywały często drenażu pieniędzy, podnosząc opłaty lub wprowadzając nowe.

Przykładowo w 1871 r. wydały pozwolenie na wypasanie bydła na gruntach serwitutowych za opłatą dla określonej ilości: 3770 sztuk bydła dorosłego i 402 sztuk cieląt. Z powodu wysokich opłat skorzystało z nich zaledwie 17 wsi, wypasając 763 sztuk.

Opłaty wniosły m.in. miejscowości: Jagodne, Brzozowica, Horoszki i wsie majorackie, Rębków, Róża, Gręzówka.

Na początku 1872 r. ogłoszono nowy podatek od psów myśliwskich: po 5 rubli od gończych i 15 rubli od chartów. Niezgodnie z zasadą: „prawo nie działa wstecz” podatek ściągnięto także za ubiegły rok. W ten sposób chciano zniechęcić do polowań, dawnych narodowych obyczajów, i zniszczyć bądź ukrócić ducha rycerskiego w społeczności szlacheckiej – wszak warstwa ta liczyła na Podlasiu kilkadziesiąt tysięcy osób.

W 1872 r. wprowadzono również nowe prawo o ubezpieczeniach nieruchomości ze zwiększeniem o 200% stopy opłat dla szlachty. Z kolei włościanom, aby usposobić ich przychylnie wobec rządu, znacznie obniżono opłaty. Ulgowo – podobnie jak przestępczych urzędników – chłopów, którzy wyrządzili szkody szlacheckim właścicielom, traktowały także sądy. K. Kraszewski w zapiskach z 1872 r. podał następujący przykład: „Niedawno w Siedlcach jeden urzędnik, gdy narobiwszy dużo długów płacić nie chciał, kupiec, a właściciel kamienicy… posłał mu komornika… Urzędnik wpadł ze skargą do gubernatora Gromeki, ten kupca zawołać kazał, zabronił dochodzić strat… dowodząc… że to demonstracja i bunt”.

Urzędnicy rosyjscy równie bezdusznie odnosili się do zwierząt. Na początku 1872 r. w okolicach Wisznic pojawiła się choroba dziesiątkująca bydło – tzw. księgosusz. Do Rozwadówki przysłano czynownika, który kazał pozabijać krowy. Bito je obuchem i wrzucano w doły, jednak niektóre sztuki, odżywszy tam, męczyły się.

Na początku 1872 r. ludzie skupieni w patriotycznych kręgach postanowili, że z powodu 100 rocznicy pierwszego rozbioru Polski nie będą urządzać wystawnych balów ani przyjęć. Sabin Poleski, członek dyrekcji szczegółowej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, wydawał córkę za mąż. Chciał przy tym, by wesele było ciche, bez nadmiaru alkoholu, tylko w gronie najbliższych. Niespodziewanie jednemu ze znaczniejszych oficerów rosyjskich garnizonu siedleckiego zachciało się pojechać do niego i ucztować. Gdy gospodarz w progu odprosił go, poczytane to zostało za polityczny krok, w następstwie czego Poleskiego zdymisjonowano z urzędu. Ratując się przed krzywdzącą polityką rządu, członkowie TKZ wspierali się wzajemnie. Klasycznym przykładem może być sprawa zadłużonego właściciela Kobylan koło Terespola Franciszka Jaszczołda. Podupadł tak, że – zgodnie z przepisami – TKZ miało go wystawić na licytację. K. Kraszewski zapisał: „Zrobiliśmy więc uczciwie po szlachecku składkę, kto, co mógł, dał, aby go wyratować…”. Pewnie nawet nie wszyscy wiedzieli, że chodziło o znanego architekta siedzib wiejskich na Podlasiu: w Patrykozach, Neplach, Roskoszy, Korczewie i Konstantynowie.

Mimo iż rusyfikacja nasilała się i w marcu 1872 r. ogłoszono nowe zarządzenie, że każdy list musi być zaadresowany w języku rosyjskim, także wśród włościan znaleźli się ludzie odważni, którzy niezłomnie bronili swej wiary. Pod datą 17 marca 1872 r. – komentując posunięcia nowego władyki Popiela – K. Kraszewski zanotował w kronice: „Księża uniccy starego etatu ciągle są po trochę usuwani, a na ich miejsce przysyłają księży galicyjskich… ale włościanie… bardzo są niezadowoleni. Świeżo nominowali takiego Galileusza [pochodzącego z Galicji – J.G.] do wsi Kodeńca, chłopi wszelako silnie oponują i przyjąć go nie chcą”. Tymczasem chodziło nie tylko o Kodeniec. W myśl rozporządzenia ministerstwa i administracji Popiela z poszczególnych parafii wydalono: Grzegorza Terlikiewicza z Dobrynia, Teofila Bojarskiego z Dobratycz, Aleksandra Starkiewicza z Łomaz i Emiliana Sieniewicza, byłego proboszcza w Sworach, mieszkającego w lesie Barwińskich koło Dubowa, gdzie w konspiracji sprawował liturgię dla przybywających doń parafian. Wszyscy oni otrzymali od gubernatora Gromeki nakaz wyjazdu z możliwością wyboru: albo do Rosji, albo za granicę. Po wywiezieniu z Łomaz ks. Starkiewicza parafianie opuścili cerkiew i już do niej nie uczęszczali. Gdy ks. Sieniewicza stawiono przed gubernatorem Gromeką i ten zapytał go: „Czy nie wstydzi się pan, że w Galicji wszyscy księża wasi mówią w ruskim języku”, Sieniewicz odparł: „Tak nie jest… Galicję znam”. Gromeka stwierdził dalej: „Ja mam wypisanych z Galicji 50 księży i któryś zastąpi pana tu”. Sieniewicz nie ugiął się i udało mu się przedostać za granicę. Po usunięciu ks. Bielawskiego parafianie wyrzucili z cerkwi i probostwa w Kodeńcu przybyłego z Galicji ks. J. Urbana. Kilku z miejscowych aresztowano, na parafię nałożono kontrybucję i musiała utrzymywać kozaków. W marcu 1872 r. rząd wydalił z Mszannej ks. Teodora Telakowskiego. Przysłano tam przybyłego z Galicji ks. Jakuba Lesiuka. Parafianie nie wpuścili go jednak do cerkwi. W konsekwencji do rozprawy z nimi – na skutek polecenia naczelnika – przystąpili strażnicy i kozacy. Od setek uderzeń zmarły, osierocając swe dzieci: Maria Czajkowska, Elżbieta Czajkowska, Maria Stefaniuk i Oksenia Ryżkowska. Przez trzy miesiące cerkiew była nieczynna.

Józef Geresz