Kolejne przejście zamknięte
Po tym, jak zamknięto kolejne już przejście z Białorusią - tym razem w Bobrownikach w województwie podlaskim, przez które przejeżdżało dziennie 2,5 tys. samochodów osobowych i ciężarowych - pojawiły się pytania, co dalej z ruchem granicznym z naszym wschodnim sąsiadem. Jedyne działające przejścia z Białorusią są obecnie w Koroszczynie-Kukurykach - dla ruchu towarowego, oraz w Terespolu - dla ruchu osobowego. Czasowo zawieszono działanie przejść granicznych w Kuźnicy, Bobrownikach, Połowcach i Sławatyczach. „Nie wykluczamy zamknięcia innych przejść granicznych z Białorusią” - taką deklaracją podzielił się premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w Brukseli, która miała miejsce 10 lutego.
Zaznaczył przy tym, że powodem zawieszenia ruchu granicznego w Bobrownikach, które zaczęło obowiązywać w piątek 10 lutego, są coraz większe napięcia wynikające z działań białoruskich władz, co wszyscy wiązali ze skazaniem Andrzeja Poczobuta. Z kolei minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński w oficjalnym komunikacie napisał, że decyzja podyktowana jest „ważnym interesem bezpieczeństwa państwa”.
Konsekwencją tej decyzji może być zwiększenie ruchu granicznego w Koroszczynie-Kukurykach, który pozostaje jedynym przejściem granicznym z Białorusią dla samochodów ciężarowych. Obawy rodzą możliwości tego terminalu, który ma swoją przepustowość, i nawet zwiększenie liczby pracowników, co deklaruje Izba Administracji Skarbowej, problemu natężonego ruchu nie rozwiąże. Policja z kolei zapewnia, że w razie problemów organizowane będą bufory na drodze krajowej nr 2.
Korki już były
Na razie problemu nie ma, choć w dniach 10-12 lutego czas oczekiwania na obu przejściach z Białorusią dochodził do 20 godzin. Jak przyznają mieszkańcy, weekendowy korek do poniedziałku został rozładowany, ale nikt nie wie, jak rozwinie się sytuacja. Już od jakiegoś czasu mieszkańcy uskarżają się na kolejki tirów, które nie tylko tworzą olbrzymie korki na drogach gminy Terespol, ale nawet blokują wyjazdy z posesji.
– Rzeczywiście ruch samochodów ciężarowych utrudnia poruszanie się po drogach w okolicach Terespola. Powstawały kolejki o długości nawet 50 km. A jeśli chodzi o samochody osobowe, najtrudniejsza sytuacja była w okolicy świąt, bo stały w korku kilkukilometrowym – przyznaje Jacek Danieluk, burmistrz Terespola.
– W ostatnich tygodniach nie było kolejek, ale nikt nie wie, jaki będzie skutek zamknięcia przejścia w Bobrownikach w dłuższej perspektywie – zauważa Bogdan Daniluk, zastępca wójta gminy Terespol. – Oczywiście może pojawić się zwiększony ruch na tych przejściach, ale na razie nikt nie wie, w jaką stronę to pójdzie – zauważa. Podobnego zdania jest J. Danieluk, który mówi, że jeżeli przejście w Bobrownikach zostało zamknięte, to ten ruch musi się gdzieś przenieść. – Natomiast to nas jako miasta bezpośrednio nie dotyczy – uspokaja burmistrz Terespola, przypominając, że przewóz towarów ciężkich, czyli tiry, jest kierowany do gminy wiejskiej Terespol, czyli Koroszczyna. – A jeśli chodzi o auta osobowe, na razie jest spokojnie – mówi, dodając, że nawet w przypadku zwiększonego ruchu na przejściu w Terespolu miastu raczej nie grozi paraliż komunikacyjny. – To dlatego, że wjazd na przejście graniczne jest na granicy z sąsiednią gminą, na obwodnicy – tłumaczy.
Na najwyższym szczeblu
Zarówno władze miasta Terespol, jak i gminy Terespol zgodnie przyznają, że nie wiedzą, jakie decyzje podejmie rząd. – To pytanie nie do nas – przyznaje B. Daniluk. – Nie mamy żadnych sygnałów co do ewentualnego zamknięcia przejść w Terespolu czy Koroszczynie-Kukurykach, bo decyzje zapadają na wyższym szczeblu – precyzuje.
– Wszystko dzieje się poza nami – dodaje J. Danieluk, który podkreśla, że w pełni popiera działania rządu. – Za naszą granicą toczy się barbarzyńska wojna, zupełnie niezrozumiała, więc trzeba podejmować różne, czasem trudne decyzje. To wszystko działania w ramach dyplomacji krajowej i zagranicznej i tylko możemy te decyzje zaakceptować – podkreśla. – Sytuacja międzynarodowa na świecie jest bardzo niepewna i skoro władze centralne podejmują takie, a nie inne działania, to znaczy, że zaistniała taka konieczność – dodaje. A obaj włodarze przyznają, że ewentualne zamknięcie przejść w Terespolu i Koroszczynie-Kukurykach z pewnością odbije się negatywnie na mieszkańcach i przedsiębiorcach.
JAG