Komentarze
Kolejny znak?

Kolejny znak?

1 maja skierują się na plac św. Piotra, gdzie papież Benedykt XVI ogłosi swego poprzednika, pochodzącego z Polski papieża Jana Pawła II, błogosławionym.

Większość komentarzy łączy fakt beatyfikacji przede wszystkim z uroczystością Bożego Miłosierdzia (którą notabene Jan Paweł II ustanowił) oraz z całością przesłania, jakie przekazała światu św. s. Faustyna. Nie bez znaczenia wydaje się tu również fakt, że Jan Paweł II zmarł w wigilię tego święta. Chciałbym jednak przywołać jeszcze jedną zbieżność dat – tę mianowicie, iż beatyfikacja papieża, który znaczną część swego życia przeżył w komunizmie – przypada 1 maja, które osobom nieco starszej daty nieodmiennie kojarzy się z majowymi pochodami w imię „jedynie słusznego ustroju”. Choć nie mam zbyt bogatych wspomnień z tamtego okresu, to jednak pamiętam owe wielogodzinne transmisje w telewizji (nie tylko z Warszawy, także ze stolic innych „bratnich krajów socjalistycznych), a także szkolne naciski, by uczniowie odliczali się na pochodzie, który maszerował przed urzędem gminy (uczniowie jednak – jako że na wsi był to czas sadzenia ziemniaków – z reguły obchodzili święto pracy podnosząc wydajność z 1 ha). Ironiczny ton nie powinien nam jednak przesłonić brutalnej prawdy o tamtych czasach – naciskach władzy i represjach wobec ludzi broniących się przed udziałem w obchodach, które władza jednoznacznie traktowała jako wyraz poparcia dla siebie. I tak oto w pamięć dwóch lub nawet trzech pokoleń wbiło się skojarzenie: 1 Maja = święto komunistyczne.

Dodajmy do tego całą rzeczywistość pojmowania pracy w systemie komunistycznym. Miała być ona sposobem na stworzenie „raju na ziemi”. Bardzo często praca oraz robotnicy i samo święto 1 maja stawały się tematem propagandowych plakatów. Nierzadko prezentowały one robotników jako żołnierzy walczących na froncie (charakterystyczne pozy czy trzymanie narzędzi pracy tak, jak żołnierz trzyma karabin). Dodajmy do tego owo słynne „300% normy” czy „kobiety na traktory”, a otrzymamy jakąś karykaturę pracy, z której starano się uczynić cos w rodzaju bożka czy też narzędzia popierania władzy oraz odciągania ludzi od religii i Kościoła (tu swoją rolę do odegrania miały tzw. czyny społeczne lub partyjne, ogłaszane zwykle – a jakże! – w niedzielę, by uniemożliwić ludziom jej świętowanie, w tym także udział w Mszy św.).

Jan Paweł II doskonale zdawał sobie sprawę z tych wszystkich uwarunkowań. Sam znał smak ciężkiej, fizycznej pracy, którą wykonywał podczas okupacji w kamieniołomach i fabryce. Stąd też praca jest jednym z ważniejszych tematów jego nauczania. Pracy poświęcił całą encyklikę „Laborem exercens”. Nie stronił od tego tematu także podczas pielgrzymek do Polski. Szczególnego wymiaru nabierało połączenie pojęć „praca” i „solidarność” podczas Mszy św. dla świata pracy w Gdańsku w roku 1987. W tym samym roku w Łodzi, podczas spotkania z włókniarkami, papież zabrał stanowczo głos w obronie praw kobiet pracujących. U progu nowego tysiąclecia – w 1997 r. w Legnicy i w 1999 r. w Sosnowcu – ostrzegał przed patrzeniem na pracę tylko w wymiarze materialnym, bez odniesienia do Boga, co łatwo może doprowadzić do odebrania pracy charakteru podmiotowego. „Wówczas przestaje być ważny człowiek, który ją wykonuje, a liczy się jedynie jej wartość materialna. Człowiek nie jest już traktowany jako sprawca i twórca, ale jako narzędzie produkcji.

Wydaje się, że w okresie koniecznych przemian gospodarczych w naszym kraju można dostrzec symptomy takiego zagrożenia” – ostrzegał. Upominał się także w obronie osób bezrobotnych.

Stąd też data beatyfikacji – 1 Maja – nabiera dodatkowego wymiaru. Można odczytać to jako kolejny znak, jaki Pan Bóg daje nam przez osobę tego właśnie papieża.

Ks. Andrzej Adamski