Rozmaitości
Źródło: AW
Źródło: AW

Koniec domowej opieki?

Przed dwoma laty Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadził nową formę opieki pielęgniarskiej.

Propozycja skierowana była do chorych przewlekle, którzy nie kwalifikowali się do opieki długoterminowej. Pielęgniarska Opieka Domowa okazała się trafionym pomysłem, zadowoleni byli z niej zarówno pacjenci, jak i pielęgniarki.

Wsparcie i pociecha

Pielęgniarka Opieka Domowa objęła kilkadziesiąt tysięcy chorych. Wśród nich były osoby po przebytym udarze, ze stwardnieniem rozsianym, sparaliżowane i cierpiące na choroby przewlekłe. Pielęgniarki codziennie wykonywały przy nich podstawowe zabiegi higieniczno-pielęgnacyjne. Pomagały m.in. w porannej i wieczornej toalecie oraz kąpieli, karmiły pacjentów (także przez zgłębnik lub przetokę), podawały leki i robiły opatrunki. Dzięki ich pomocy chorym żyło się lepiej.

Pielęgniarską Opieką Domową objęte zostały przede wszystkim osoby w podeszłym wieku. Dla seniorów, którzy mieszkali sami albo nie mogli liczyć na pomoc ze strony rodziny, było to ogromne wsparcie i pociecha. Wreszcie poczuli, że nie są osamotnieni w swojej chorobie, wiedzieli, że ktoś się o nich zatroszczy i udzieli fachowej pomocy. Cieszyli się, że nie muszą wychodzić z domu, aby ją otrzymać. Na jedną pielęgniarkę, która świadczyła pomoc w zakresie POD, przypadało 6-8 pacjentów.

– W Białej Podlaskiej Pielęgniarską Opieką Domową objęto ok. 80 chorych. Chętnych było znacznie więcej. Niestety, podpisane kontrakty nie pozwalały na zwiększenie tej liczby. Za nadwykonania nikt nam nie zapłaci – tłumaczy Jolanta Ladko, kierownik NZOZ OMS i opieki w domu chorego „Vita”.

Jak grom z…

1 lipca 2009 r. Minister Zdrowia ogłosił, iż z dniem 1 stycznia 2010 r. likwiduje Pielęgniarską Opiekę Domową. Zarządzenie było ciosem przede wszystkim dla pacjentów, którzy znowu pozostaną bez opieki. Uderzy ono także w pielęgniarki. Dla nich będzie oznaczało utratę pracy. Prezes NFZ tłumaczy, że na tego typu usługi brakuje pieniędzy, a fundusz przekroczył już swój budżet. Pielęgniarki przyczyn likwidacji upatrują jednak w niesprawiedliwym podziale środków i już informują swoich pacjentów, że od nowego roku nie będą mogły do nich przyjść. Chorzy są zaskoczeni i zasmuceni tymi wiadomościami. Niektórzy wysyłają pisma do oddziałów NFZ.

Punkt zaczepienia

Według najnowszych projektów jedna pielęgniarka rodzinna będzie w stanie zabezpieczyć pełną wymaganą opiekę dla wszystkich potrzebujących, czyli średnio od 2,5 do 3 tys. podopiecznych w terenie. Absurd!

Od kilku lat pielęgniarki świadczą także opiekę długoterminową w domu chorego. Ta forma pomocy skierowana jest do chorych, niezdolnych do samoopieki i samopielegancji, którzy w ocenie wg skali Bartel uzyskali nie więcej niż 40 punktów. Pacjenci objęci taką pomocą wymagają m.in. kroplowego wlewu dożylnego i wykonania opatrunków, mają cewnik lub rurkę tracheotomijną. Do opieki długoterminowej kwalifikują się pacjenci, których stan zdrowia jest naprawdę ciężki. Trudno jednak za pomocą punktów ocenić skalę problemu. Pielęgniarki chcą, by minister zdrowia rozszerzyła opiekę długoterminową na pacjentów, którzy do tej pory korzystali z POD. Są one jednak świadome, że nie wszyscy chorzy będą się do niej kwalifikować.

Co dalej?

Jaki będzie los schorowanych ludzi po 1 stycznia 2010 r.? Dlaczego pacjenci po udarze leczeni w domu albo będący w podeszłym wieku i mający zaburzenia wieloukładowe zostaną pozbawieni opieki pielęgniarskiej? Urzędnicy tłumaczą się kryzysem, szukają też oszczędności… tylko dlaczego kosztem tych, którym należy się pełna opieka medyczna. Dlaczego za kryzys mają odpowiadać pielęgniarki? NFZ na razie milczy i szuka rozwiązań…

Agnieszka Wawryniuk