Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Koniec Kolegium?

Konflikt, jaki toczy się za urzędniczymi drzwiami, może mieć poważny wpływ na szanse edukacyjne młodzieży całego regionu. Czy siedleckie Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych zniknie z mapy szkolnictwa?

– Być może konflikt ten jest mało widoczny dla osób niezwiązanych bezpośrednio z NKJO, jednak jego skutki daleko mogą być daleko idące – – mówią Tomasz Tymiński i Tadeusz Kuśmierowski, pracownicy i członkowie NSZZ „Solidarność”.

Zdaniem władz i pracowników siedleckiego NKJO likwidacja lub przejęcie szkoły, np. przez Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny, przyczyni się do pogorszenia szans edukacyjnych dzieci i młodzieży regionu. Dlaczego? Bo pozbawi się ich w ten sposób możliwości studiowania z perspektywą uzyskania dyplomu Uniwersytetu Warszawskiego, ale również codziennej nauki języków obcych na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej.

Dlaczego walczą?

NKJO to placówka, dzięki której wiele osób zdobyło doskonałe wykształcenie lingwistyczne bez konieczności wyjeżdżania do dużego miasta i ponoszenia znacznych kosztów. Prawie dwie dekady istnienia tej szkoły przyczyniły się do znacznego polepszenia dostępności bezpłatnej nauki języków obcych nie tylko na terenie byłego województwa siedleckiego, ale również w jego sąsiedztwie.

Ale językowe kolegia nauczycielskie z założenia miały funkcjonować tylko pewien czas – do chwili zapewnienia szkołom wykwalifikowanej kadry. Nigdy też nie próbowano zmodyfikować prawa w ten sposób, by zapewnić im samodzielność naukową i dydaktyczną. Słuchacze nigdy też nie zyskali np. statusu studentów. Dlatego zapisy zmieniające ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym zmuszają samorząd do pewnej reorganizacji. Oznacza to, że organy założycielskie mogą przekształcić je w publiczną uczelnię zawodową lub włączyć do uczelni publicznej, po uzyskaniu zgody senatu tej uczelni, bądź połączyć placówki. Ostatni nabór do kolegiów językowych odbędzie się w 2012 r.

W czym problem?

Sporną kwestią jest to, kto przejmie siedleckie NKJO. Placówka od 20 lat związana jest z Uniwersytetem Warszawskim na tyle mocnymi więzami, że w praktyce można było mówić o filii instytutów filologicznych UW.

– Niestety, na posiedzeniu komisji ds. edukacji publicznej i sportu poinformowano dyrektorów kolegiów o planach przyłączenia ich do najbliższych szkół wyższych. W przypadku siedleckiego NKJO miałby to być Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny – mówi T. Tymiński.

Dlatego dyrekcja, nauczyciele, słuchacze NKJO, dyrektorzy poszczególnych instytutów UW postulują przekształcenie NKJO w zamiejscowy ośrodek dydaktyczny UW.

– Naszym zdaniem samorząd województwa mazowieckiego robi wszystko, by ograniczyć młodzieży z tego regionu możliwość wyboru uczelni, na której chce ona studiować, oddalając ją od nieodpłatnych, usytuowanych blisko miejsca zamieszkania placówek szkolnictwa wyższego – tłumaczy swój niepokój Iwona Dziedzic-Myka, przewodnicząca NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Oświaty w Siedlcach. – Pluralizm będący podstawą demokracji zakłada wolność wyboru. Biorąc pod uwagę specyfikę ekonomiczną naszego regionu, nadal nazywanego Polską B, wiele osób wybierających NKJO ze względu na powiązania z UW nie będzie w stanie kształcić się na tej renomowanej uczelni – podkreśla.


3 PYTANIA

Iwona Dziedzic-Myka – przewodnicząca NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Oświaty w Siedlcach

Jakie działania podejmujecie?

31 marca ze związkowcami: przewodniczącym koła Tomaszem Tymińskim i jego zastępcą Tadeuszem Kuśmierowskim z NKJO oraz przedstawicielami Samorządu Słuchaczy NKJO odbyliśmy rozmowę z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego Katarzyną Chałasińską-Macukow i prorektorem ds. nauczania i polityki kadrowej. Przedstawiliśmy zamysł utworzenia w Siedlcach filii UW, co zapewniłoby drożność w postaci kierunkowych studiów magisterskich i doktoranckich na UW, który zajmuje poczesne miejsce w rankingu polskiego szkolnictwa wyższego.

Z jaką reakcją władz UW się spotkaliście?

Pani rektor odniosła się do pomysłu otwarcie. Długo z nami rozmawiała. W tej sprawie skonsultuje się z marszałkiem A. Struzikiem, ponieważ wymaga ona analizy i ewentualnego powołania zespołu, który by się tym zajął. Miło nam było to usłyszeć, ponieważ na komisji edukacji urzędu marszałkowskiego dowiedzieliśmy się, że UW nie jest w ogóle zainteresowane naszym kolegium.

Co dalej?

Po spotkaniu udaliśmy się do marszałka A. Struzika, ale był on nieobecny. Poinformowano nas jednak, że nasza prośba o spotkanie dotarła i wkrótce odbędzie się posiedzenie zarządu województwa, gdzie będzie mowa o kolegiach. Po nim zostaniemy powiadomieni o terminie spotkania z panem marszałkiem. Jesteśmy bardzo ciekawi tego spotkania, ponieważ będziemy mogli bezpośrednio porozmawiać z gospodarzem NKJO o jego zamiarach.

JAG