Rozmaitości
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Konsument nie musi się obawiać

Rozmowa z Piotrem Lisieckim, prezesem Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.

Podobno współcześni drobiarze o rzekomym pomorze drobiu w ogóle nie słyszeli. Ostatni przypadek odnotowano bowiem w 1974 r. Czym jest ta choroba, która ostatnio spędza sen z powiek producentom? Rzekomy pomór drobiu, zwany też Newcastle Disease (ND), to dość stara choroba, znana hodowcom od setek lat. I już bardzo dawno temu odkryto oraz wdrożono przeciwko niej szczepionkę.

Z uwagi na fakt, że od ponad 50 lat nie było przypadków rzekomego pomoru drobiu w Polsce, część dostawców piskląt zrezygnowała z niej w ramach pakietu startowego szczepień dla piskląt jednodniowych. Obecnie niektóre stada są nieodporne na ND, stąd notowane przez weterynarię powiatową przypadki.

 

Wspomniał Pan, że od pół wieku tej choroby nie było w Polsce. Dlaczego akurat teraz wirus się pojawił?

Zakładamy, że – podobnie jak w przypadku ptasiej grypy – jego nosicielem jest ptactwo wędrowne, które przenosi różne choroby, więc prawdopodobnie ogniska, jakie pojawiły się w ciągu ostatniego roku, są tym właśnie spowodowane. W tym kontekście warto zauważyć również, że rośnie oczekiwanie klientów na drób i jaja z hodowli wolnowybiegowych, chowu ściółkowego, eko, bio czy od tzw. szczęśliwej kurki. Częścią tego „uszczęśliwiania” drobiu jest wolny wybieg, przez co zwiększa się możliwość kontaktu ptactwa domowego z dzikim. Hodowcy chętnie otwierają się na wymagania konsumentów, starając się dostarczać im wspomniane produkty. A im bardziej popularny staje się wspomniany trend, tym bardziej rośnie ryzyko przeniesienia chorób.

 

Wojewoda lubelski w specjalnym rozporządzeniu ogłosił obowiązek szczepienia kur i indyków przeciwko chorobie rzekomego pomoru drobiu na terenie całego województwa. Czy to pozwoli uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa?

Jako Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz staramy się podchodzić bardzo odpowiedzialnie do problemu ND i taką postawę promować w branży, dlatego apelowaliśmy o wprowadzenie obowiązku szczepień. Wirus ten jest bowiem bardzo zaraźliwy i może szybko rozprzestrzeniać się wśród całego stada. Dziesiątki lat stosowania szczepionki pokazują, że jest ona skuteczna i nie ma żadnego wpływu na zdrowie konsumentów. Poza tym dawka kosztuje niewiele w porównaniu ze stratami, jakie na skutek potencjalnej choroby drobiu może ponieść hodowca. Zatem z punktu widzenia ekonomiki hodowli nie ma co oszczędzać, a z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego konsumentów warto taki obowiązek wprowadzić.

 

Jakie konsekwencje dla hodowców i całego sektora drobiarskiego może mieć rozprzestrzenienie się rzekomego pomoru drobiu? 

Bezpośredni właściciel stada dotkniętego ND ponosi straty z tego tytułu, że ptaki chorują i padają. Oczywiście są one bolesne i wymierne, ale dotyczą konkretnego rolnika. O wiele groźniejsze z punktu widzenia polskiej gospodarki jest to, że rynki zewnętrzne blokują możliwość eksportu drobiu z regionów objętych występowaniem choroby. Na rynku unijnym mamy zgodę krajów stron porozumienia na rejonizację zakazu, tzn., że jeśli w danym powiecie wystąpią ptasia grypa czy ND, dotyczy on tylko tego obszaru, co trochę ratuje sytuację. O wiele bardziej restrykcyjne prawo mają kraje pozaunijne. Na jego mocy już sam fakt odnotowania przypadku choroby z automatu blokuje eksport z całego kraju. Reasumując: prewencyjne szczepienie ma ogromne znaczenie dla eksportu polskiego produktu drobiarskiego.

 

A czy zwykły konsument może odczuć konsekwencje wystąpienia rzekomego pomoru drobiu? Ceny jaj już poszły w górę.

Nie ma bezpośredniej relacji przyczynowo-skutkowej między wzrostem cen jaj a ND. W tej kwestii czynnikiem decydującym jest wielka skala zachorowań stad kur niosek na ptasią grypę zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Ameryce Południowej. Jajko – podobnie jak zboże – stało się produktem światowym, a więc wahania za oceanem wpływają też na ceny w Europie. Zresztą na skutek epidemii również Polska boryka się z niedoborem niosek. Tylko w województwie wielkopolskim stracono 1,7 mln sztuk. Ta strata nie jest uzupełniana, ponieważ producenci mają obawy dotyczące sytuacji na rynku.

Druga przyczyna wzrostu cen to wspomniany już rosnący trend zapewnienia konsumentom jaj od „szczęśliwych kurek”. W rezultacie duże fermy przemysłowe, które wcześniej utrzymywały drób w klatkach, mają kilkunastokrotnie mniejszą obsadę, np. w przypadku jednego z producentów liczba niosek po przejściu z chowu klatkowego na ściółkowy spadła z 650 tys. na 40 tys. sztuk. Konsekwencją jest obniżenie produkcji i wzrost ceny, na który rzekomy pomór drobiu nie ma wpływu. Konsument nie musi obawiać się również skutków zdrowotnych, ponieważ wszystko kontrolują służby weterynaryjne. Poza tym choroba jest na tyle charakterystyczna, że – nawet zakładając złą wolę hodowcy – nie da się wprowadzić na rynek mięsa zakażonych ptaków. Wreszcie skutki finansowe dotykają producenta, a nie zwykłego człowieka.

 

Jakie wyzwania stoją przed hodowcami i producentami drobiu w 2025 r.?

Musimy zawalczyć o swój wizerunek zarówno w mediach, jak i w świadomości konsumentów. Dziś czarną legendę o naszej branży rozpowszechniają tzw. organizacje prozwierzęce, które usiłują wmówić konsumentom, że hodowcy stosują jakieś złe, wręcz patologiczne praktyki. Wydaje się, że w dobie finalizacji rozmów z Mercosurem tym, czym może bronić się europejski producent żywności, jest właśnie dobra opinia o hodowcach i świadomość konsumenta o najlepszej jakości produktu z Polski i krajów unijnych.

 

Dziękuję za rozmowę.

Wojewoda lubelski wydal rozporządzenie o wprowadzeniu obowiązku szczepienia kur i indyków na terenie całego województwa. Nakaz ma rygor natychmiastowej wykonalności i dotyczy obowiązku szczepienia zwierząt w gospodarstwach zajmujących się hodowlą drobiu oraz jego wylęgiem. Chodzi zarówno o pisklęta, jak i dorosłe już ptaki. Nowe wytyczne mówią również o tym, że do gospodarstwa nie można wprowadzać niezaszczepionych ptaków ani też wylęgowych z niezaszczepionych stad. Działania hodowców drobiu mają kontrolować powiatowi lekarze weterynarii. Za niezaszczepienie drobiu grożą wysokie kary pieniężne.

DY