Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Korzenie w Zastawiu

Człowiek, tak jak drzewo, powinien mieć swoje korzenie - przekonuje Lucyna Maciaszek, uzasadniając poszukiwanie śladów przeszłości swojej rodziny, które doprowadziło ją - podobnie jak Magdalenę Bilską - z Wielkopolski na ziemię łukowską.

Zastawie to wieś leżąca przy drodze krajowej, którą codziennie przemierza kilka tysięcy samochodów. Ot, jedna z wielu jej podobnych. Nie rzuci na kolana przypadkowego podróżnego, choć osobę z żyłką historyczną zaintryguje mogiłą 25 powstańców styczniowych poległych w bitwie pod Różą czy miejscem po starym dworze należącym do Stoińskich i Witkowskich.

A jednak krzyżują się tutaj życiowe drogi wielu osób, które na stronę zastawie-netau.net zaglądają wiedzione pytaniem o swoje korzenie.

Miłość – od babci

To nasi dziadkowie zaszczepili w nas miłość do tego miejsca na krańcu świata – przyznają zgodnie panie Lucyna i Magdalena, uzasadniając fakt, że stronę internetową poświęconą Zastawiu zadedykowały właśnie im.

– Babcia miała ogromny wpływ na to, jakim człowiekiem jestem, czym się zajmuję i jakie wartości chcę przekazać mojemu dziecku. To jedna z najważniejszych osób w moim życiu – mówi stanowczo M. Bilska. – Wpajała mi ciekawość świata, szacunek dla przodków, ich historii, ciekawość miejsca, z którego pochodziła. Pamiętam do dziś historie o jej domu rodzinnym w mitycznym wtedy Zastawiu, leżącym gdzieś na końcu świata – bo tak odległe wydawało mi się wtedy jako dziecku. Te opowieści przepojone były miłością do tego skrawka ziemi i tamtejszych ludzi. Mimo iż babcia od 1945 r. mieszkała w Wielkopolsce i tylko kilka razy odwiedziła Zastawie, do końca życia zachowała w sercu obraz swojej rodzinnej wsi – wyjaśnia. Myśl, by wyruszyć w podobną podróż, nurtowała wnuczkę Bronisławy Bilskiej przez kilka lat, a dojrzała jesienią 2007 r., po tym, jak nawiązała kontakt z wnukami siostrzeńca babci. – Od tamtej pory jeżdżę w okolice Łukowa raz, dwa razy w roku, za każdym razem coraz bardziej wrastając w tę ziemię – zaznacza. Również w 2007 r. na swojej stronie genealogicznej zamieściła wspomnienia babci Bronisławy.

Szacunek – od dziadka

Bronisław Szewczak – dziadek L. Maciaszek (z d. Dembińskiej) – opuścił Zastawie w 1957 r. i z żoną oraz czwórką dzieci osiadł w Wielkopolsce. Głównym powodem wyjazdu było rozdrobnienie gruntów – B. Szewczak gospodarzył na ok. 8 ha ziemi w 22 kawałkach. – Dziadek zmarł, gdy miałam dwa lata. O tym, jak wyglądało jego życie w Zastawiu, wiem z opowiadań rodziny i pamiętników, które napisał prawdopodobnie w związku z konkursem ogłoszonym przez gazetę „Gromada Rolnik Polski” – mówi L. Maciaszek. Wspomnienia zainteresowały ją do tego stopnia, że informacji o niewielkiej wiosce w gminie Stanin w powiecie łukowskim zaczęła szukać w internecie. W ten sposób natrafiła na zapis opowieści urodzonej w Zastawiu B. Bilskiej. Dokładnie 1 stycznia 2008 r. wysłała maila do autorki strony. Okazało się, że poza mocno zaznaczoną w historii ich rodzin obecnością Zastawia, łączą je wspólne korzenie: pradziadek pani Lucyny był bratem praprababci M. Bilskiej… Kilka miesięcy później wyruszyły do Zastawia, odkrywając kulturę i historię ziemi łukowskiej, a także swojej rodziny.

– Dziadek zaszczepił we mnie szacunek do miejsca swego pochodzenia, miejsc, gdzie spoczywają nasi przodkowie, potrzebę podtrzymywania pamięci o ludziach, którzy tworzyli lokalną historię – mówi L. Maciaszek, która o ziemi łukowskiej napisała pracę magisterską.

Zastawie i ziemia łukowska

Pomysł na stronę internetową podsunął moim rozmówczyniom Krzysztof Osiak, mieszkający w Zastawiu miłośnik historii. I tak panie Lucyna i Magdalena zaczęły w internecie umieszczać informacje najpierw o Zastawiu i najbliższej okolicy, z czasem – o kolejnych miejscowościach regionu. W ten sposób powstało imponujące kompendium wiedzy – swoisty przewodnik po ziemi łukowskiej. Część zgromadzonych tutaj materiałów pochodzi z pracy magisterskiej L. Maciaszek. Inne – to efekt krótkich, ale pracowitych wizyt w tej części Podlasia. – Ponieważ mieszkamy w Wielkopolsce, mamy swoje rodziny, dzieci, pracę, nie możemy pozwolić sobie na zbyt częste przyjazdy w okolice Łukowa – zaznaczają. Starają się dotrzeć do wszelkich źródeł drukowanych chociaż w minimalnym stopniu traktujących o ziemi łukowskiej. Mimo że w ostatnich latach przybyło publikacji dotyczących poszczególnych regionów, to tereny te nie doczekały się jeszcze kompleksowego opracowania. Informacje zebrane na stronie zilustrowane zostały licznymi fotografiami, których autorką jest głównie pani Magda, jak też kopiami fotografii należących do kilku rodzin – rdzennych mieszkańców tych stron.

Ocalić od zapomnienia

Obydwie panie przyznają, że zakładając stronę, nie liczyły na wielkie efekty. – Chciałyśmy tylko wypełnić informacyjną lukę dotyczącą tego regionu. Ja miałam nadzieję, że ludzie go zamieszkujący docenią dzięki temu swoją małą ojczyznę, bo zwykle nie zauważamy tego, z czym obcujemy na co dzień – dzieli się spostrzeżeniem pani Lucyna, nie kryjąc zaskoczenia zainteresowaniem ze strony osób, których korzenie sięgają ziemi łukowskiej, a które podobnie jak autorki strony www chcą dowiedzieć się czegoś o swej rodzinie i miejscu swego pochodzenia.

Strona rozrosła się tematycznie, a jej prowadzenie to domena M. Bilskiej. Obecnie opisuje miejscowości całej ziemi łukowskiej, głównie okolic Tuchowicza i Stanina. Co roku przynajmniej kilkudniowy urlop rezerwuje na przyjazd do Zastawia. – Po powiecie łukowskim przejeżdżam wtedy w ciągu kilku dni ponad 500 km. Zawsze zaglądam do Archiwum Państwowego w Siedlcach, gdzie spędzam kilka godzin na przeglądaniu ksiąg i dokumentów dotyczących interesującego mnie terenu. Sporo wiadomości zdobywam podczas rozmów z mieszkańcami. W październiku, podczas wizyty na cmentarzu w Zofiborze, gdzie fotografowałam groby ofiar II wojny światowej, zaczepiła mnie mieszkanka Domaszewnicy. Chodziła ze mną od grobu do grobu i opowiadała historie pochowanych tam akowców – mówi pani Magda.

– Ziemia łukowska zmienia swoje oblicze na naszych oczach. Kiedy składałam pierwszą wizytę, w 2007 r., było to miejsce całkiem inne. Z krajobrazu znikają stare, kryte strzechą chaty. Wsparcie z Unii Europejskiej prowadzi do rozwoju tych terenów, ale także do zacierania ich odrębności. Strona zastawie-netau.net niejako ocala od zapomnienia tamten świat – podsumowuje M. Bilska.


Moja druga mała ojczyzna

PYTAMY Magdę Bilską, autorkę strony internetowej zastawie-netau.net

Stronę zastawie-netau.net opatrzyły Panie mottem „Aby mierzyć drogę przyszłą, Trzeba wiedzieć, skąd się przyszło”. Jakie znaczenie ma miejsce, z którego się wywodzimy?

Posiadanie korzeni, wiedza o przodkach i ich życiu są niezmiernie ważne. Dzięki znajomości historii miejsc, skąd wywodzą się nasi dziadkowie możemy lepiej zrozumieć ich życiowe wybory, które mają wpływ także na nasze życie.

Od kilku lat za swoją drugą małą ojczyznę – obok tej, gdzie się urodziłam i mieszkam – uważam okolice Łukowa. Rodzina dziadka to wieczni tułacze – nigdzie nie byli „u siebie”. Pochodzący z Podkarpacia pradziadkowie wraz z dziećmi przeprowadzili się, po otrzymaniu spadku, w okolice Poznania, gdzie miało żyć się łatwiej. W 1940 r. całą rodzinę wysiedlono do Zastawia, na całkiem obce tereny. Swoją żonę dziadek poznał w Zastawiu, a w 1945 r., kiedy babcia była w ósmym miesiącu ciąży, bydlęcymi wagonami jechali z powrotem do Wielkopolski, na gospodarstwo opuszczone przez niemieckich właścicieli. Dopiero będąc w Zastawiu, zrozumiałam, jak ciężkie warunki musiały tam panować tuż po wojnie, że zdecydowali się na trudną podróż w nieznane.

Myślę, że historia każdej rodziny jest niejako historią Polski w pigułce, a odkrycie kart jej przeszłości pozwala zrozumieć, jak wiele zawdzięczamy przodkom.

Informacje o pomniku w Feliksinie – a jedyną wzmiankę o nim udało mi się odnaleźć właśnie na moderowanej przez Panią stronie – pomogły mi w przygotowaniu artykułu, inspirowanego wspomnieniami Teresy i Zenona Cegiełków. Dlaczego Panią zainteresował ten temat?

Kilka lat temu skontaktował się ze mną Piotr Haszler ze Szczecina. Jego rodzina pochodziła z miejscowości Żdżary, a stryj Stanisław Gryczka ps. Wiśniewski był partyzantem NSZ, a później AK. Jego losy opisał w książce „Przez druty, kraty i kajdany” Piotr Kosobudzki. Autor pomylił się z określeniem miejsca zgonu partyzanta, wskazał jednak dobrze miejsce jego pochówku – cmentarz w Wojcieszkowie. Na prośbę pana Haszlera postanowiłam odnaleźć grób, co mi się jednak nie udało. Jakiś czas później, przejeżdżając przez Feliksin, zatrzymałam się przy kapliczce i głazie upamiętniającym pomordowanych przez Wehrmacht mieszkańców wsi. Zdjęcia umieściłam na stronie. W międzyczasie skontaktował się ze mną dr Piotr Żudrak. Poszukując informacji o swym stryju, który działał w AK w okolicach Wojcieszkowa, odnalazł on zaniedbany grób partyzancki w Wojcieszkowie, gdzie spoczywał m.in. S. Gryczka. Na grobie tym napisano, że pochowano tu partyzantów z oddziału „Skróta” poległych w Feliksinie. Skojarzyliśmy fakty, uznając, że ich śmierć musi mieć związek ze śmiercią mieszkańców.

Jaki był finał?

W 2014 r. przypadkiem trafiłam do państwa Cegiełków, którzy opowiedzieli mi historię Feliksina, a także partyzantów poległych w Gęsiej Wólce. To oni byli inicjatorami ustawienia pomników ku ich czci w obu wsiach. Nie znali jednak ich nazwisk i nie odnaleźli miejsca ich pochówku. Szkoda, że nie spotkaliśmy się wcześniej.

Grób partyzantów poległych w Feliksinie obrosły chaszcze, trudno więc było go odnaleźć. Członkowie założonego przez dr. Żudraka Komitetu Społecznego Społeczna Grupa Inicjatywna „Tablica Pamięci AK” starali się dbać w miarę swoich możliwości o tę zapomnianą mogiłę. Po ufundowaniu Tablicy V Rejonu AK w Wojcieszkowie z pozostałych pieniędzy została zakupiona kostka brukowa, by obłożyć pomnik.

Czy pośredniczyły Panie w rozwiązaniu innych spraw związanych z poszukiwaniem w zakurzonej przeszłości faktów dotyczących konkretnego miejsca czy rodziny?

Za pośrednictwem strony pomogłam kilku osobom odnaleźć ich przodków. Zwracają się do mnie ludzie, którzy znają ciekawe historie z terenu, np. dotyczące śmierci kilku żołnierzy niemieckich w okolicy Zastawia czy pomordowanych w 1942 r. mieszkańców Gręzówki. Dodam, że opisałam tę zbrodnię, jednak nie udało mi się jeszcze ustalić nazwisk wszystkich ofiar. Udało mi się również skontaktować ze sobą potomków dwóch braci pochodzących z Tuchowicza. Piszą też potomkowie dawnych mieszkańców Jagodnego, wysiedlonych w latach 1953-54, których los rzucił w różne strony Polski. Z naszej strony korzystali także autorzy Planów Odnowy Miejscowości Zastawie oraz Planu Odnowy Miejscowości Fiukówka. Zdjęcia i wiadomości wykorzystywane są przez miejscowe szkoły, a także urzędy. Przekazałam do Urzędu Gminy w Stoczku Łukowskim wiadomości na temat pochowanych na cmentarzu w Jedlance żołnierzy z 1939 r. Zwracały się też po pomoc osoby biorące udział w konkursach historycznych.

Dzięki stronie nawiązałam wiele ciekawych znajomości i mogę brać udział w wielu projektach, np. w SGI „Tablica Pamięci AK”, której celem było uhonorowanie członków V Rejonu AK Obwodu Łuków w Wojcieszkowie.

Wśród wielu wpisów w księdze gości na stronie zastawie-netau.net czytamy m.in.: „Takie strony pozwalają nam się zatrzymać i nie czuć jak róże jerychońskie pędzone wiatrem”…

Takie słowa są dla mnie motywacją do dalszej pracy i dowodem na to, że warto zajmować się mało znaną historią ziemi łukowskiej. Cieszę się, gdy ludzie wracają na stronę, gdy dopytują o nowe informacje, czasami wręcz się ich domagają. Krytyczne uwagi mobilizują, by dalej szukać, wyjaśniać czy dogłębniej zbadać temat.

Ta strona daje szansę zatrzymać się na chwilę zarówno gościom, jak i mnie… Wyjazdy w poszukiwaniu nowych wiadomości, setki zdjęć, prowadzenie jej pozwala oderwać się od problemów życia codziennego, od stresującej pracy i przenieść się w inne czasy i inne miejsce.

LA